Wynik pierwszego spotkania sugerował, że w rewanżu pomiędzy Atletico Madryt i Interem Mediolan będzie gorąco. We Włoszech bowiem Inter zwyciężył 1:0. Miał więc zaliczkę, lecz bardzo małą. Ekipa ze stolicy Hiszpanii miała prosty plan, by zdobyć jak najszybciej bramkę. Stąd też szybko rzuciła się na swojego przeciwnika, lecz musiała być bardzo uważna, by nie nadziać się na kontrę Interu.
Spora intensywność w pierwszej połowie
Inauguracyjny kwadrans środowego rewanżu dał kibicom dużo wrażeń. Atletico już w pierwszych minutach mogło strzelić gola, lecz brakowało trochę odpowiednich podań w kluczowych fazach akcji. Później Inter kontrował, lecz też nie dało to bramki. Po upływie pierwszego kwadransu gra się nieco uspokoiła, a potem działo się mnóstwo.
W 32. minucie Inter przeprowadził kapitalną akcję zespołową i to on wyszedł na prowadzenie! Świetnie zachował się choćby Nicolo Barella, który otrzymał piłkę na lewym skrzydle i idealnie obsłużył Federico Dimarco. Ten natomiast nie pomylił się. Pokonał Jana Oblaka. Goście wpadli w szał radości, ale głównie dzięki swojej niefrasobliwości nie nacieszyli się długo prowadzeniem. Już w 35. minucie piłkę do siatki po pomyłkach w obronie skierował Antoine Griezmann. Atletico zatem szybko wróciło do gry.
Kilka minut później pomiędzy zawodnikami obu ekip nieco zaczęło się gotować i arbiter Szymon Marciniak miał co robić, by uspokoić sytuację. W końcówce pierwszej części gry Atletico próbowało strzelić drugiego gola, ale to się nie udało.
Atletico miało czego żałować
Po przerwie gospodarze znów byli natchnieni. W 52. minucie Marcos Llorente kapitalnie dograł z prawej strony do Griezmanna. Francuz jednak uderzył słabo i Yann Sommer złapał piłkę. Nie minęło dużo czasu, a swoją okazję na zdobycie bramki miał Alvaro Morata, ale jednak fatalnie chybił. Podopieczni Diego Simeone mieli jednak sporą przewagę i dążyli do strzelenia gola.
Potem, gdy gospodarze nieco przystopowali, to Inter mógł wyjść ponownie na prowadzenie. W 76. minucie Marcos Thuram otrzymał prostopadłe podanie od Barelli i wyszedł sam na sam z golkiperem Atletico. Piłka poleciała nad poprzeczką. Później znów się działo, bo wprowadzony z ławki rezerwowych Memphis Depay nie trafił czysto w piłkę w dogodnej sytuacji, a Barella uderzył prosto w Oblaka.
Pachniało golem coraz bardziej. W 85. minucie w polu karnym Interu pojawiło się zamieszanie, które próbował wykorzystać Depay. Po jego strzale piłka uderzyła w słupek. Minutę później jednak Holender wprowadził stadion w ekstazę. Po podaniu Koke ze środka uderzeniem po ziemi pokonał Sommera. Później Atletico mogło załatwić sprawę, lecz Rodrigo Riquelme w trzeciej minucie doliczonego czasu gry nie zdobył bramki. To oznaczało dogrywkę.
Atletico z awansem
Gdy Marciniak ponownie zaprosił piłkarzy obu ekip do rywalizacji, to oglądaliśmy wymianę ciosów. Najpierw świetną okazję zmarnował Thuram, potem jeszcze lepszą Depay, a chwilę później po rzucie rożnym spudłował Lautaro Martinez. To szaleństwo zatrzymała na jakiś czas ostra gra. Potem w końcówce pierwszej części dogrywki kapitalnie przed polem karnym zachował się Angel Correa, zwodząc rywala, ale nie zdołał zdobyć bramki dla Atletico.
Drugą część dogrywki zdecydowanie lepiej rozpoczął Inter, zamykając gospodarzy w ich własnym polu karnym. Było to dość zaskakujące, patrząc na to, co działo się wcześniej. Mediolańczycy straszyli, ale nie byli w stanie nic wskórać. Szarpał szczególnie Alexis Sanchez, ale często jego podania były niedokładne. Atletico próbowało się odgryźć, lecz celem głównym było to, by nie stracić gola. I tak też się stało. Dogrywka nie przyniosła rozstrzygnięcia i wtedy czekaliśmy już na rzuty karne.
Już w drugiej kolejce strzał Sancheza obronił Oblak, ale po chwili równie kapitalnie spisał się Sommer, broniąc uderzenie Saula Nigueza. Na tym parady się nie kończyły. Znów do akcji wkroczył Oblak, wygrywając pojedynek z Klaassenem. Potem gracze gospodarzy się nie mylili, a fatalne pudło Martineza sprawiło, że to Atletico weszło do ćwierćfinału Ligi Mistrzów, wygrywając rzuty karne 3:2!