Bayern Monachium z dorobkiem 16 punktów wygrał swoją grupę w fazie grupowej Ligi Mistrzów, lecz ostatnio atmosfera w Bawarii jest napięta. Ekipa Thomasa Tuchela przegrała w hicie Bundesligi z Bayerem Leverkusen 0:3 i strata drużyny do pozycji lidera wynosi już pięć punktów. Wcześniej natomiast Bayern zdążył już odpaść z Pucharu Niemiec. Nie może zatem dziwić, że monachijczycy z wielkim animuszem rozpoczęli środowe starcie z Lazio w Champions League.
Ofensywa nie przyniosła efektów
Bayern wyglądał na zespół, który jak najszybciej chce strzelić gola. W pierwszym kwadranie Bawarczycy praktycznie nie wypuszczali Lazio z jego własnej połowy. Thomas Tuchel postawił na pressing, stąd piłkarze gospodarzy chwilami byli zmuszeni do rozgrywania piłki w obrębie własnego pola karnego. Choć mistrzowie Niemiec naciskali, to niewiele z tego wynikało. Uwagę mogło przykuwać to, jak sporo zawodników z obu drużyn mieściło się na małej przestrzeni placu gry.
Po 20 minutach wreszcie Lazio ruszyło śmielej do ataku. Podopieczni Maurizio Sarriego zapisali na swoim koncie pierwsze strzały, a szczególnie groźny był ten oddany przez Luisa Alberto zza pola karnego. Później tempo znów ustało. Bayern jednak był bliski zdobycia bramki po sprytnym rozegraniu rzutu wolnego. Leroy Sane jednak uderzył minimalnie obok lewego słupka.
Dziesięć minut później zespół gości doskonale pograł piłką na jeden kontakt w okolicach pola karnego rywali. Na samym końcu strzał z lewej nogi oddawał Jamal Musiala, ale uderzał minimalnie nad poprzeczką. Być może to była najlepsza okazja Bayernu do zdobycia bramki. Później do ataku ruszyło Lazio, ale brakowało dokładności w ostatnich podaniach, co nie mogło pozwolić na zaskoczenie Manuela Neuera. Pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 0:0.
Bayern totalnie się pogubił
Druga część spotkania mogła rozpocząć się od prawdziwego trzęsienia ziemi. Lazio dobrze pograło w ofensywie i Gustav Isaksen stanął oko w oko z Neuerem. Zachował się jednak słabo, trafiając prosto w nogi niemieckiego golkipera. Później Bayern wydawał się zagubiony w formacji obronnej. Lazio natomiast wyszło po przerwie ożywione i z wielką chęcią na zdobycie bramki, czego nie do końca widzieliśmy w pierwszej połowie.
Bayern tymczasem starał się cierpliwie budować swoje akcje. Nic z tego nie wynikało. Najważniejszy moment spotkania miał miejsce w 67. minucie. Lazio zaatakowało, wyprowadzając kontrę. Na bramkę gości podążało trzech piłkarzy w błękitnych koszulkach. Piłkę na prawej stronie otrzymał Isaksen i został brutalnie zaatakowany przez Dayota Upamecano. Defensor Bayernu spóźnił się z interwencję i wyprostowaną nogą trafił w piszczel Duńczyka. To nie mogło zakończyć się inaczej niż czerwoną kartką i rzutem karnym.
Długo z sędzią na ten temat dyskutował Joshua Kimmich i w końcu otrzymał żółty kartonik. Do piłki na jedenastym metrze podszedł Ciro Immobile i pewnym strzałem po ziemi pokonał Neuera. Stadion w Rzymie dosłownie oszalał z radości, gdyż z perspektywy Lazio pojawił się na tablicy z wynikami naprawdę korzystny rezultat. Tuż po utracie bramki Bayern, mimo gry w dziesiątkę, starał się wyrównać. Lazio zaskakująco łatwo oddało inicjatywę, ale jednocześnie liczyło na kolejną kontrę.
I w końcówce podstawowego czasu gry gospodarze mieli okazję, która mogła im dać podwyższenie prowadzenia. Felipe Anderson jednak długo zwlekał z uderzeniem na bramkę i został zablokowany przez defensorów Bayernu. Niedługo później Pedro zatańczył w polu karnym, ale trafił prosto w Neuera. Gdyby Lazio trafiło, to sytuacja mistrzów Niemiec przed rewanżem już kompletnie by się pogorszyła. Ostatecznie gospodarze dowieźli wynik 1:0, a kibice wiwatowali na ich cześć. Rewanż pomiędzy Lazio i Bayernem odbędzie się 5 marca w Monachium.