
Budynek wielorodzinny przy Hożej ma dwa piętra i dwie klatki schodowe. Leży na północy Szczecina. To okolica w ostatnich dekadach nazywana najbardziej zaniedbaną w mieście, ale zyskująca od niedawna nowe przedszkola, żłobki i ulice. Od 2020 roku także Hoża to nowa, równa, asfaltowa droga. Według mieszkańców jej remont przyczynił się do ich kłopotów.
Pokazują pęknięcia na swoim bloku: na elewacji, klatce schodowej i wewnątrz mieszkań. Niektóre są tak duże, że można w nie wsadzić cały palec. – Budynek nam pęka, a raczej trzeba powiedzieć: rozpada się. Obawiamy się, czy dożyjemy tutaj kolejnego dnia. Czy nie obudzimy się i po prostu nie będzie budynku – mówi mieszkaniec, Krzysztof Maciejewski.
Jego nastoletnia córka, Nikola Maciejewska dodaje: – Mieszkam tu, odkąd się urodziłam. Trudno się patrzy jak mój pokój, w którym dorastałam, się rozpada – mówi. – Boję się, że w każdym momencie mogą nam kazać się wyprowadzić, bo ktoś uzna, że to niebezpieczeństwo tutaj mieszkać – dodaje.
Kamil Zawierucha mieszka nad Krzysztofem Maciejewskim i jego córką. – Pęknięcia zbiegają się z puszczeniem ruchu po nowej ulicy Hożej – wskazuje. Opowiada, że po tym jak mieszkańcy zauważyli pęknięcia, zapłacili za przygotowanie ekspertyzy budowlanej.
– Jej wyniki mówią jasno: wibracje powodowane przez wjazd na wzniesienie powodują, że grunt osiada, a tym samym i budynek – mówi Zawierucha. Podaje dane: od czasu zakończenia remontu ulicy do dzisiaj blok osiadł o 33 mm, a tylko w ciągu ostatniego roku o 17 mm.
Blok w stanie „przedawaryjnym”. Można mieszkać, ale jest „ale”
Zarządca budynku w lokalnym Radiu Szczecin nazwał stan budynku „przedawaryjnym”. – Użytkowanie budynku może być kontynuowane pod warunkiem przestrzegania zaleceń co do obserwacji i oceny pomiarów – informowała Barbara Kaźmierska z Zarządu Nieruchomościami i Wspólnotami Mieszkaniowymi „Perfekt”.
Wymieniła też najbliższe działania: zamontowanie rur na elewacji, która mają uniemożliwić odpływ wody w grunt, zwiększenie funduszu remontowego oraz przygotowanie projektu „przemurowań i zszycia ścian nośnych”. – Prace mają na celu ograniczenie skutków postępującej degradacji – zapewniła Kaźmierska.
Urząd: Nie możemy się zgodzić z zarzutami. Są troszkę dziwne
Do głównej tezy stawianej przez mieszkańców duży dystans mają urzędnicy, którzy zlecali remont ulicy Hożej. – Przeanalizowaliśmy tę ekspertyzę i nie możemy zgodzić się z tymi argumentami – mówi Piotr Zieliński ze spółki „Szczecińskie Inwestycje Miejskie”.
Według urzędników Szczecińskich Inwestycji Miejskich inne hipotezy podane w ekspertyzie są bardziej wiarygodne. – Są podnoszone kwestie gruntu, na jakim znajduje się budynek, oraz to jak jest zaniedbany, chociażby w zakresie odbioru wód opadowych i zawilgocenia ścian. To może mieć wpływ na stan budynku. Nie widzimy, aby nasza inwestycja albo jej elementy wpływały na to, że ten budynek jest w takim stanie – tłumaczy Zieliński.
Urzędnik przekonuje, że inwestycja była dokładnie przygotowana i nadzorowana. – Powstała na podstawie dokumentacji projektowej, mając wszystkie pozwolenia. Została zrealizowana przez wykonawcę i była nadzorowana przez osoby z uprawieniami. W okolicy jest kilkanaście budynków, więc jeśli mówimy o jednym budynku z pęknięciami, że to kwestia najeżdżających na próg samochodów, to jest to troszkę dziwne – uważa Piotr Zieliński.
Radna z komisji budownictwa: to wyścig z czasem. Może trzeba będzie rozebrać budynek
Mimo dystansu urzędników, wiceprzewodnicząca Komisji ds. Budownictwa i Mieszkalnictwa Rady Miasta w Szczecinie i jednocześnie architektka, Wiktoria Rogaczewska, mówi o „wyścigu z czasem na Hożej”.
– Musimy podjąć działania. Co prawda to mieszkania własnościowe, ale wiele wskazuje na to, że na ich stan miała wpływ inwestycja miejska. Obecnie to tylko spękania na budynku, ale gdy dojdzie do spękań fundamentów, to działania naprawcze mogą być nieopłacalne albo niewykonalne i budynek trzeba będzie rozebrać – mówi Interii radna Rogaczewska.
Najprawdpodobniej sprawa skończy się w sądzie. Mieszkańcy budynku przy Hożej złożyli pozew cywilny przeciwko miastu. – Na początku chcielibyśmy zaprzestania naruszeń, czyli zlikwidowania tego wzniesienia z progiem zwalniającym, a potem zobaczymy co się stanie z budynkiem – mówi Krzysztof Maciejewski. Miasto zapowiada, że bez wyroku sądu nie będzie ingerowało w drogę wybudowaną kilka lat temu.
Mieszkańcy chcą też wypłaty odszkodowania. – Za błędy powinien ktoś zapłacić – uważa Maciejewski. Jak dodaje: nie wie, czy szybciej będzie musiał się wyprowadzić z Hożej, czy odbędzie się pierwsza rozprawa.












