Na oddziale intensywnej terapii wrocławskiego szpitala przebywa sześcioletni pacjent z błonicą. Jego stan jest ciężki, ale stabilny. Dziecko nie było szczepione, choć w Polsce szczepienia na błonicę są obowiązkowe.

Błonica jest ciężką i ostrą chorobą zakaźną, przenosi się drogą kropelkową. Może prowadzić do zapalenia mięśnia sercowego, porażeń kończyn, powikłań neurologicznych, a nawet zgonu. Mimo to, w Polsce coraz więcej rodziców postanawia podjąć takie ryzyko i nie szczepić dzieci.

Szczepienia dzieci. Lekarka: To moja codzienność

Doktor Lidia Stopyra, kierująca Oddziałem Chorób Infekcyjnych i Pediatrii Szpitala Specjalistycznego im. S. Żeromskiego w Krakowie, przyznaje, że styka się z problemem każdego dnia.

– Dzieci, które trafiają na nasz oddział z chorobami zakaźnymi, to dzieci nieszczepione. A trafiają z chorobami, na które od lat mamy szczepionki – mówi lekarka.

Zauważa, że w tym roku w Polsce była już epidemia krztuśca i praktycznie wszystkie dzieci, które leżały na oddziale, były nieszczepione, to samo dzieje się teraz w przypadku grypy.

– Kiedy trafiają do nas dzieci z kleszczowym zapaleniem mózgu, odrą, powikłaniami ospy, sepsą meningokokową to też są dzieci nieszczepione. Obserwuję to każdego dnia, to moja codzienność w szpitalu – przyznaje dr Stopyra.

Odra, krztusiec, błonica. Czym to się może skończyć dla niechronionego szczepieniem dziecka?

– Te choroby mogą przebiegać bardzo ciężko, powodować zgony, kalectwo. Widzieliśmy to lata temu, ale dzięki szczepieniom udało się zapanować nad tymi chorobami. Teraz czujemy się bezpiecznie, ale gdy przestaniemy się szczepić, to sytuacja może się powtórzyć – mówi lekarka.

Rodzice się tłumaczą. „Dziecko ciągle chorowało”

Coraz więcej osób wyjeżdżą do krajów egzotycznych, gdzie jest znacznie zwiększone ryzyko zachorowania na choroby zakaźne. W krajach afrykańskich szczepienia są trudniej dostępne. – W klinice chorób zakaźnych na Madagaskarze widziałam polio, wściekliznę, tężec, błonicę. Kiedy do Afryki wyjeżdża osoba nieszczepiona, to istnieje duże ryzyko ciężkich chorób – zauważa doktor Stopyra.

Do szpitala, w którym pracuje, niedawno trafiło dziecko z odrą, które wróciło z Filipin. Półtoraroczne, nieszczepione od urodzenia. Pytamy, jak w takich sytuacjach tłumaczą się rodzice.

– Wymyślają różne rzeczy, najczęściej mówią, że dziecko cały czas chorowało i nie dało się go zaszczepić. To oczywiście jest nieprawdą, nie ma takiej możliwości. Należy szczepić dziecko pomiędzy infekcjami i dołożyć wszelkich starań, aby dziecko zostało zaszczepione, bowiem dziecko często chorujące, ze słabszą odpornością jest szczególnie narażone na ciężki przebieg chorób zakaźnych i trzeba je chronić przede wszystkim poprzez szczepienia – tłumaczy lekarka.

Tymczasem trend na nieszczepienie dzieci narasta. – Widzimy to w statystykach. W ubiegłym roku prawie 90 tysięcy osób odmówiło szczepień swoich dzieci – mówi lekarka.

Szczepienia w Polsce. Apel lekarzy do premiera

Skąd taka postawa wśród rodziców? Winę za sytuację ponoszą w dużej mierze ruchy antyszczepionkowe, skupiające się wokół internetowych guru. Głośno było o nich w czasie pandemii koronawirusa, wtedy szerzyli fake newsy na temat szczepionek przeciw COVID-19.

Teraz czujemy się bezpiecznie, ale gdy przestaniemy się szczepić, to sytuacja może się powtórzyć.

– To jest ich filozofia, sposób na życie. Chcą zyskać popularność i jak najwięcej kliknięć w internecie. A druga grupa to ci, którzy im wierzą. To jest dla mnie zupełnie kuriozalne, że nie wierzą lekarzom z doświadczeniem, tylko anonimowej osobie, która w internecie może napisać wszystko. To jest niewytłumaczalna głupota – zauważa doktor Lidia Stopyra.

Z początkiem roku lekarze apelowali nawet dopremiera Donalda Tuska, by zajął się kwestią szkodliwej działalności znachorów i szarlatanów.

„Znachorzy, szarlatani i uzdrowiciele w Polsce mają dobre i wygodne życia oraz audytorium, do którego mogą coraz szerzej docierać. Jesteśmy jako lekarze oburzeni tym, że przez lata nie dokonano żadnych radykalnych kroków, by ograniczyć lub nawet uniemożliwić im szerzenie paramedycznych herezji. Czas powiedzieć to wprost: przez oszustów i hochsztaplerów umierają ludzie. Musimy to przeciąć” – przekazał w oficjalnym komunikacje Michał Bulsa, prezes Okręgowej Izby Lekarskiej w Szczecinie.

„Jesteśmy jako lekarze oburzeni tym, że przez lata nie dokonano żadnych radykalnych kroków, aby ograniczyć lub nawet uniemożliwić im szerzenia paramedycznych herezji” – dodano w apelu do szefa polskiego rządu.

Polska bez odporności populacyjnej

W lipcu ubiegłego roku UNICEF informował natomiast, że Polska straciła odporność populacyjną przed odrą. Szczepienie przeciw odrze, podobnie jak w przypadku błonicy, jak w naszym kraju obowiązkowe i bezpłatne.

– Większość chorób zakaźnych potrzebuje w populacji wyszczepienia powyżej 90, czy nawet 95 proc., żeby mieć odporność populacyjną. W momencie, kiedy poziom szczepień spada, może wybuchnąć epidemia. Mamy pacjenta zero z błonicą, który trafia do słabo wyszczepionego społeczeństwa, zaraża kolejne osoby i dochodzi do epidemii. Taki scenariusz może czekać Polskę – przyznaje doktor Lidia Stopyra.

Istotne jest, że te 90 proc. zaszczepionych nie rozkłada się równomiernie po kraju. – Są rejony, gdzie to będzie tylko 80 proc. Są przedszkola, szczególnie modne wśród antyszczepionkowców, gdzie 90 proc. dzieci będzie niezaszczepionych. Chore dziecko w takim miejscu zarazi większość dzieci – tłumaczy lekarka.

Z danych, które Główny Inspektorat Sanitarny przekazał Interii, wynika, że stan zaszczepienia dzieci urodzonych w 2020 roku na błonicę, tężec, krztusiec i polio to 93,8 proc. Rocznik 2021 to wyszczepialność błonicy, tężca i krztuśca na poziomie 93,1 proc., natomiast na polio zaszczepiono 92,8 proc. dzieci. Dla rocznika 2022 szczepienia na wszystkie choroby oscylują wokół 92,6 proc., a dla dzieci urodzonych w 2023 roku to wyszczepialność na poziomie 92,5 proc.

Szczepienia dzieci. „To nie kwestia wolności”

W środę poinformowano, że dorosły pacjent, który miał kontakt z chorym sześciolatkiem, również ma objawy kliniczne błonicy. Czy przed nami jest widmo epidemii?

Jako matka jestem przerażona, że może czekać nas powrót chorób, które zostały zapomniane, dzięki wprowadzeniu szczepień, bo coraz więcej rodziców odmawia zaszczepienia swoich dzieci.

Zdaniem naszej rozmówczyni istnieje takie prawdopodobieństwo. Lekarka uważa, że błonica i odra wrócą do nas na stałe. – W przypadku błonicy grupą ryzyka są też dorośli, którzy nie doszczepiali się po zakończeniu programu szczepień ochronnych. Osoby po 50-tce, które zetkną się z błonicą, też mogą zachorować. Jeśli szczepiły się w dzieciństwie, to mogą chorować łagodniej, bo mają resztki odporności, ale to nie znaczy, że nie zachorują. To bardzo duża grupa – tłumaczy doktor Stopyra.

Sytuacja szokuje też rodziców, którzy szczepią swoje dzieci. – Jako matka jestem przerażona, że może czekać nas powrót chorób, które zostały zapomniane, dzięki wprowadzeniu szczepień, bo coraz więcej rodziców odmawia zaszczepienia swoich dzieci – mówi pani Katarzyna, mama półtorarocznej Zosi, szczepionej zgodnie z obwiązującym kalendarzem.

Jej zdaniem, tacy rodzice nie tylko ryzykują zdrowiem, a nawet życiem swoich pociech, ale narażają także pozostałe dzieci. – To nie kwestia indywidualnej wolności, ale dobra wspólnego i bezpieczeństwa nas wszystkich – ocenia kobieta.

Najnowsza wiedza medyczna nie pozostawia wątpliwości co do celu i skuteczności szczepień.

– Jeśli nie zaufamy lekarzom i naukowcom, którzy specjalizują się w tej dziedzinie, to komu? Liderom ruchów antyszczepionkowych? Czy to oni będą potem ratować w szpitalach dzieci walczące o życie po zakażeniu – pyta matka Zosi.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version