Tomasz Szmydt, sędzia Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie zwrócił się do władz Bia³orusi z prośbą o udzielenie azylu politycznego. Mężczyzna znany jest z afery hejterskiej, ujawnionej w 2019 roku za sprawą jego byłej żony Emilii zwanej Małą Emi. Kobieta jest jednocześnie pierwszą z podejrzanych w sprawie atakowania w sieci sêdziów sprzeciwiających się wprowadzaniu zmian w sądownictwie przez resort kierowany uprzednio przez Zbigniewa Ziobrê. To właśnie Mała Emi na zlecenie ówczesnego wiceministra Łukasza Piebiaka oraz zrzeszonych wokół niego sędziów odpowiadała za internetowy hejt wymierzony w niepokornych funkcjonariuszy publicznych. W poniedziałek 6 maja wrocławscy śledczy wydali postanowienie o przedstawieniu jej zarzutów. 

Zobacz wideo
Szmydt współpracował z Białorusią? „Miał dostęp do niejawnych dokumentów”

Była żona Szmydta: Miał dostęp do wielu informacji. „Stał się nieprzewidywalny”

Według informacji przekazanych przez Polską Agencję Prasową zarzuty nie zostały jeszcze ogłoszone Małej Emi. We wtorek 7 maja Emilia Szmidt udzieliła wywiadu Radiu Zet, w którym nie tylko zdradziła kulisy wspólnego życia z Tomaszem Szmydtem, ale także wyraziła swoje rozgoryczenie w związku z „męczeniem” jej przez prokuraturę. – Nigdy bym się tego nie spodziewała. Ciężko mi sobie wyobrazić, żeby mój były mąż był szpiegiem w czasie naszego małżeństwa, ale z pewnością miał dostęp do wielu informacji, za które obce wywiady mogły chcieć zapłacić – mówiła w rozmowie z rozgłośnią. Przyznała również, że Szmydt odbierał w przeszłości tajne dokumenty dla komisji weryfikacyjnej, o których „mówił wprost, że nie powinny być w ogóle im przekazywane”. 

Emilia Szmydt zaznaczyła, że nigdy nie wyczuła niczego, co mogłoby zdradzać, że jej ówczesny mąż jest „ruską onucą”. – Nie pamiętam, żeby gdziekolwiek w czasie, gdy byliśmy razem, nie pojawił się wątek, że Białoruś jest wspaniała. Na pewno bym o tym powiedziała – zadeklarowała i dodała, że gdyby ktoś jej proponował zdradę, od razu by to ujawniła. – Tym bardziej krzywdzące są jakiekolwiek sugestie, że miałam cokolwiek wspólnego z jego kontaktami z Białorusią. Nigdy nikt z żadnych służb nie próbował mnie werbować, ale były mąż opowiadał, że próbują go zniszczyć plotkami o jego kontaktach właśnie ze służbami i że od kiedy „stał się nieprzewidywalny i robi, co chce”, koledzy mogą się go bać. Dziś to brzmi bardzo dwuznacznie – oceniła.

Mała Emi o „męczeniu” przez prokuraturę. „Czy to jest normalne?”

Była żona Tomasza Szmydta przyznała również, że czuje ogromne rozgoryczenie postawą prokuratury. – Poniosłam wiele konsekwencji, a chyba nawet największe ze wszystkich. Zwalczano mnie za pośrednictwem całego aparatu państwowego w czasach PiS, a po wyborach żadnej zmiany nie odczuwam – podkreśliła. – Czy to jest normalne, że jestem jedyną męczoną przez prokuraturę, a tym którzy to wymyślili, nie spadł włos z głowy? – pytała w rozmowie z rozgłośnią. Kobieta przyznała, że jej zdaniem gdyby nie przekazała sprawy tzw. afery hejterskiej mediom, „nikt nie dowiedziałby się o takim systemowym prześladowaniu z sędziami z neo-KRS”.

Emilia Szmydt uznała także za krzywdzące wykorzystywanie przez służby donosów oraz informacji na jej temat przekazywanych przez byłego męża. – Nie widzę żadnej realnej zmiany wśród prokuratorów, choć wiele miesięcy już minęło od wyborów. Jednak nie umiem sobie wyobrazić, żeby dalej dawać wiarę w informacje, które rozpowiadał m.in. o mnie. Ktoś musi przeanalizować, jakie decyzje podejmował po naszym rozstaniu, bo od 2018 roku mógł działać już pod dyktando Rosjan lub Białorusinów – podkreśliła. 

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version