Amerykański dziennikarz nie rzucił prezydentowi żadnej trudnej piłki, pozwolił mu dotrzeć do międzynarodowej publiczności dokładnie z takim przekazem, jakiego Kreml mógłby sobie życzyć. Gdzie, jak gdzie, ale w Polsce powinniśmy się tym szczególnie martwić.

Gdy Tucker Carlson, mimo rozstania z Fox News ciągle jedna z najpopularniejszych osobowości medialnych trumpowskiej prawicy, przybył do Rosji i zapowiedział wywiad z Putinem, można było się spodziewać najgorszego. W swoich programach, jeszcze w Fox News, Carlson nie tylko wielokrotnie wykazywał daleko idące zrozumienie dla rosyjskiej narracji w kwestii Ukrainy, ale też przekonywał, że Stany nie mają żadnego interesu we wspieraniu Kijowa.

Carlson, uzasadniając swoją wyprawę do Moskwy, tłumaczył, że od początku wojny zachodnie media – nieustannie przeprowadzające wywiady „promujące” prezydenta Zełenskiego – nie próbowały nawet porozmawiać z drugą stroną konfliktu, Władimirem Putinem, choć powinno to być ich obowiązkiem. Duże organizacje medialne, jak CNN, szybko wyjaśniły, że to nie prawda, to nie zachodnie media nie chciały rozmawiać z Putinem, tylko Putin z nimi. Potwierdził to rzecznik Kremla, Dmitrij Pieskow.

Jak poinformował, prezydent Putin zgodził się na wywiad z Carlsonem, bo amerykański dziennikarz zajmuje stanowisko, które „nie jest ani pro-rosyjskie, ani pro-ukraińskie, tylko pro-amerykańskie”. Tłumacząc na polski: Moskwa uznała, że ze wszystkich zachodnich dziennikarzy chcących rozmawiać z Putinem, to Carlson gwarantuje wywiad na warunkach, które będą najbardziej odpowiadać Kremlowi.

Niestety, słuchając wywiadu, trzeba przyznać, że Rosjanie nie pomylili się w swojej ocenie.

Uderzające było przede wszystkim to, że Carlson przyszedł zupełnie nieprzygotowany do wywiadu. Widać to było zwłaszcza na początku, gdy Putin zasypał go historyczną narracją dotyczącą relacji między Rosją, a Ukrainą, sięgającą ponad tysiąc lat w przeszłość. Rosyjski prezydent powtórzył to, co wielokrotnie mówił w ostatnich latach: terytoria Ukrainy były częścią państwa rosyjskiego od samych jego początków, ale zostały podbite przez Mongołów, potem stały się częścią Wielkiego Księstwa Litewskiego, a następnie Rzeczpospolitej Obojga Narodów.

To Polacy zaczęli brutalnie polonizować mieszkańców Ukrainy, próbując im wmówić, że nie są Rosjanami. Ci jednak czuli, że Polska gwałci ich prawa i odwołali się pod opiekę cara – Putin podarował nawet Carlsonowi kopie listów słanych przez Chmielnickiego do Moskwy — w wyniku czego w XVII wieku lewobrzeżna Ukraina wróciła w granice Rosji. Sto lat później Katarzyna II „odzyskała wszystkiego historyczne ziemie rosyjskie”.

Idee ukraińskiej tożsamości, wywodził dalej Putin, podjął na nowo austriacki sztab generalny przed I wojną światową, by osłabić Imperium Rosyjskie, a następnie bolszewicy, wspierający narodową kulturę w republikach radzieckich. Władze ZSRR przekazały w dodatku Ukrainie tereny należące przed wojną do Polski, Rosji, Rumunii i Węgier. Ukraina jest więc „sztucznym tworem” i państwem ze sztuczną tożsamością narodową.

Carlson sprawiał wrażenie, jakby słyszał to wszystko po raz pierwszy, nie był w stanie sprostować żadnych manipulacji i kłamstw Putina. Jedyne pytanie, jakie potrafił zadać, brzmiało „dlaczego, jeśli uważa pan, że Ukraina nie jest prawdziwym państwem, nie zaatakował pan jej wtedy, gdy zdobył władzę, czemu podnosi pan te argumenty dopiero teraz?”. Nie wspomniał choćby o memorandum budapesztańskim z 1994 r., w ramach którego Rosja zobowiązała się do respektowania suwerenności i integralności terytorialnej Ukrainy w jej obecnych granicach – łącznie z Krymem i obwodami ługańskim i donieckim.

Amerykański dziennikarz był podobnie bezradny wobec bardziej współczesnych manipulacji Putina. Prezydent Rosji mógł swobodnie przekonywać światową publiczność, że po zakończeniu zimnej wojny Rosja chciała porozumienia z Zachodem, ale to Zachód je odrzucił, upokarzał i osaczał Rosję, rozszerzając NATO na wschód.

Putin kilkukrotnie powtórzył też, że to Ukraina wywołała wojnę w 2014 r., po „zamachu stanu”, jak nazwał rewolucję Majdanu. Zdaniem Putina po „zamachu stanu” Ukraina, która stała się faktycznie „satelickim państwem Stanów”, „stworzyła zagrożenie dla Krymu” – co biorąc pod uwagę, że Krym jest integralną częścią Ukrainy, jest zupełnie absurdalnym stwierdzeniem. Carlson oczywiście zostawił je bez komentarza. Podobnie jak oskarżenia Putina, że to Ukraina zaczęła w 2014 r. wojnę w Donbasie, atakując ten obszar przy pomocy lotnictwa. Nie padło żadne pytanie o „zielone ludziki” na Krymie czy wspieranych przez Rosję separatystów we wschodnich obwodach Ukrainy. Carlson próbował co prawda dopytywać Putina o to, czemu zaatakował Ukrainę w 2022 r., gdy jednak Putin stwierdził, że po to, by zakończyć wojnę, którą Ukraińcy zaczęli w 2014 r., to zadowolił się tą odpowiedzią.

Dla większości zachodnich widzów wszystkie te historyczne wywody będą w dużej mierze niezrozumiałe. Putinowi nie chodzi jednak o to, by przekonać publiczność Carlsona do swoich racji, ale by zasiać w niej wątpliwość co do tego, kto tak naprawdę ma rację w wojnie w Ukrainie. Bo wątpliwości, jak pewnie liczy rosyjski prezydent, wystarczą, by poparcie dla finansowania obrony Ukrainy przez Zachód zaczęło się kruszyć. Zwłaszcza jeśli obywatele zachodnich demokracji poczują, że tracą na wojnie.

Carlson pojechał do Moskwy z przekonaniem, że Amerykanie faktycznie tracą – wprost mówił o tym w wideo, w którym zapowiadał wywiad. W trakcie wywiadu wystawił Putinowi dwa łatwe pytania o ekonomiczne koszty wojny i sankcji. W odpowiedzi Putin mógł przekonywać amerykańską opinię publiczną, że wojna uderza w gospodarkę Stanów, choćby osłabiając globalną pozycję dolara, w którym obłożona sankcjami Rosja nie może prowadzić swoich transakcji.

Putin zwrócił się też do Niemców. Przekonywał ich, że w wyniku wojny cierpi ich gospodarka, wcześniej świetnie rozwijająca się dzięki dostawom rosyjskiego gazu. Tymczasem Amerykanie zniszczyli instalacje gazociągu Nordstream, a Polska i Ukraina – choć Niemcy zdaniem rosyjskiego prezydenta „sponsorują” oba te państwa – blokuje transfer rosyjskiego gazu na zachód.

Carlson zapytał Putina o więzionego w Rosji pod zarzutami szpiegostwa amerykańskiego dziennikarza Evan Gershkovicha. Bezskutecznie próbował namówić przywódcę Rosji na „gest dobrej woli” i uwolnienie więźnia. Poza tym w ciągu ponad dwóch godzin wywiadu nie padło jednak żadne pytanie o więźniów politycznych w Rosji, o swobodę działania mediów i los opozycji. Carlson znalazł za to czas, by pozwolić Putinowi na wywody o roli religii w kulturze rosyjskiej i Dostojewskim.

Na końcu Putin raz jeszcze dostał przestrzeń, by przedstawić się jako człowiek, który chce porozumienia z Zachodem i Ukrainą – ale z poszanowaniem dla rosyjskiej godności i interesów. Zachód, mówił na końcu wywiadu Putin, zdaje sobie sprawę, że musi się porozumieć z Rosją, tylko nie wie jeszcze jak to zrobić – ale Rosja jest gotowa do rozmów. Carlson ani w tym, ani w żadnym innym momencie nie zapytał Putina co z prawami Ukraińców i ukraińskiego państwa – w całym wywiadzie Ukraina traktowana była przez obu rozmówców nie jak podmiot, ale przedmiot międzynarodowej polityki.

Podsumowując, amerykański dziennikarz nie rzucił prezydentowi żadnej trudnej piłki, pozwolił mu dotrzeć do międzynarodowej publiczności dokładnie z takim przekazem, jakiego Kreml mógłby sobie życzyć. Wywiad w tej formie powinien być zawodową kompromitacją Carlsona. Niestety, coraz więcej osób na amerykańskiej prawicy wydaje się otwarte na podobne argumenty.

I gdzie, jak gdzie, ale w Polsce powinniśmy się tym szczególnie martwić. Putin co prawda powiedział Carlsonowi, że wyśle czołgi do Polski tylko wtedy, jeśli Polska zaatakuje Rosję. Biorąc jednak po uwagę nasze doświadczenia z Rosją, oraz to jak obsesyjnie w rozmowie z amerykańskim dziennikarzem Putin skupiał się na Polsce – zarzucając nam jeszcze „współpracę z Hitlerem przy rozbiorze Czechosłowacji” i niemalże wywołanie II wojny światowej – trudno by takie zapewnienia nas uspokoiły.

Rząd powinien naprawdę pilnie pracować nad planami awaryjnymi co robić, jeśli w listopadzie w Stanach wygra prawica, dla której narracja Putina jest dziś przekonująca.

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version