Zespół niewydolności żył miednicy wykrywany jest zazwyczaj przypadkowo, a może dotyczyć kilkadziesiąt proc. kobiet w wieku rozrodczym. Dlatego to wciąż tajemnicza choroba.

– To nieuchronna katastrofa, która co miesiąc się pojawia. Proszę sobie wyobrazić kobietę, która cały czas żyje pod presją. Wie, że ból nadejdzie. Podświadomie go oczekuje, a co gorsza, ból bardzo często nasila się w czasie stosunku lub tuż po nim, czyli coś, co powinno się wiązać z przyjemnością budzi strach – mówi dr Maciej Chwała, chirurg naczyniowy ze Szpitala bonifratrów w Krakowie. Kobiety skarżą się też na bóle i obrzęki nóg oraz wzmożone krwawienia miesięczne.

Te dolegliwości to objawy zespołu niewydolności żył miednicy. Syndrom ten nie zagraża życiu, ale potrafi je totalnie zrujnować. A co gorsza, dolegliwości te przez wielu lekarzy są wciąż lekceważone. – Problemem tych kobiet jest to, że żylaków miednicy nie widać tak jak żylaków na nogach. Ból w okolicy brzucha może świadczyć o problemach układów: pokarmowego, moczowego, kostno-stawowego czy rozrodczego. A że nasila się przed miesiączką, najczęściej jest uznawany za objaw zespołu napięcia przedmiesiączkowego – mówi dr Chwała.

Wiele pacjentek, u których lekarze wykrywają zespołu niewydolności żył miednicy, ma zaburzenia depresyjne. – Związek ten jest wyraźny, ale nie wiemy, czy to zaburzenia hormonalne i czy ciągły ból powodują większą skłonność do depresji, czy odwrotnie — osoby nieco bardziej depresyjne są bardziej narażone na odczuwanie bólu. Choć gdy słucham tych kobiet, to rozumiem, dlaczego wpadają w depresję. Pewne jest jedno – te pacjentki wymagają pomocy psychiatry – mówi dr Chwała i dodaje: — Wśród specjalistów zajmujących się pacjentkami z zespołem niewydolności żył miednicy oprócz ginekologa oraz chirurga naczyniowego powinien się znaleźć rehabilitant i psycholog. — Moje pacjentki wysyłam na konsultację do ginekologa, aby wykluczył on takie choroby jak endometrioza, czy zapalenie przydatków. Wspólnie ustalamy też wskazania do zabiegu – dodaje dr Chwała.

Zanim kobieta trafi do specjalisty, który się zna na niewydolności żył miednic, mijają lata. Łyka leki przeciwbólowe z nadzieją, że przy następnym cyklu ból się nie pojawi. – Ale leki te obciążają wątrobę – dodaje dr Chwała. Niektóre pacjentki są leczone hormonalnie lub dostają leki, które mają wstrzymać cykle. — Ale są to między innymi leki, które stosuje się przy nowotworach. Nie jest to dobre rozwiązanie dla organizmu, aby przez 30 lat brać leki, które nie są obojętne dla organizmu – mówi dr Chwała.

Przyczyną zespołu niewydolności żył miednicy, nazywanego również zespołem przekrwienia miednicy, jest zaburzenie odpływu krwi z miednicy. – U tych pacjentek żyły miednicy, które odprowadzają krew w kierunku serca, nie działają prawidłowo. Z uwagi na uszkodzenie zastawek żylnych lub ucisk na naczynia żylne, odpływ krwi jest w żyłach blokowany, co prowadzi do poszerzenia żył, a dalej do powstania żylaków. Zastój krwi i wzmożone ciśnienie w żyłach powoduje przewlekły stan zapalny oraz ból, który szczególnie daje się we znaki wieczorem, podobnie jak żylaki nóg powodują uczucie ciężkości i bóle nóg po całym dniu pracy — tłumaczy dr Chwała.

Wydaje się, że choroba rozwija się pod wpływem hormonów. Dotyka bowiem kobiet od pokwitania do menopauzy. — Może dotyczyć kilkanaście, a może nawet kilkadziesiąt procent kobiet w wieku rozrodczym. Mówię może, bo badań na ten temat nie ma – przyznaje dr Chwała. Dolegliwości bólowe zazwyczaj mijają w okresie menopauzy. Dlatego wydaje się, że na ich powstawanie wpływ mają hormony, a zwłaszcza estrogeny, które mogą wzmagać stan zapalny ścian żył.

Ryzyko żylaków miednicy rośnie wraz z ciążą. Pojawia się też u bardzo szczupłych osób. – Paradoksalnie wtedy łatwiej dochodzi do ucisku żył przez inne struktury w jamie brzusznej – mówi dr Chwała. Często żylakom miednicy towarzyszą też żylaki nóg. Sprzyjają im również zaburzenia hormonalne, przebyte operacje w obrębie miednicy, praca stojąca, dźwiganie ciężarów, problemy anatomiczne w obrębie miednicy, a także nieprawidłowa postawa ciała i siedzący tryb życia. – Czasem rehabilitacja polegająca na wzmocnieniu mięśni brzucha i grzbietu wystarczy, aby dolegliwości minęły – mówi dr Chwała.

Podstawowym badaniem diagnostycznym jest usg jamy brzusznej, w tym specjalistyczne badanie przezpochwowe. – Jeśli ono potwierdzi obecność żylaków miednicy i jeśli jednocześnie pacjentka ma objawy, to wykonujemy tomograf lub rezonans, który dokładniej pokazuje nam zmiany w żyłach. Na podstawie tych badań kierujemy pacjentkę na angiografię żył miednicy. Dopiero gdy to badanie potwierdzi zmiany w żyłach, w tym samym czasie wykonujemy zabieg embolizacji – mówi dr Chwała.

Embolizacja polega na tym, że lekarz dostaje się do żyły za pośrednictwem cewnika wprowadzonego do żyły udowej. Podaje lek w postaci pianki, która tworzy rodzaj kleju, potem umieszcza spirale embolizacyjne, czyli sieć bardzo cienkich drucików skręconych jak włóczka, a na koniec podaje kolejną porcję pianki. To wszystko ma zamknąć niewydolne naczynie, zasilające żylaki w krew.

W leczeniu tego zespołu nie zawsze są skuteczne metody laparoskopowe. — Aby przeprowadzić badanie, lekarz musi nadmuchać do wnętrza ciała dwutlenek węgla. Gaz ten powoduje, że żyły są zaciskane i nie widać, że są poszerzone. To jest jedna z przyczyn, dla której niewydolność żył miednicy jest trudno rozpoznawalna – wyjaśnia dr Chwała. – Dlatego obecnie za najlepszą metodę leczenia uznaje się leczenie endowaskularne, czyli zabieg przeprowadzany wewnątrz naczynia krwionośnego.

— Przed embolizacją zawsze wykonujemy angiografię. Upewniamy się, że wszystkimi innymi żyłami krew odpływa prawidłowo i możemy zamknąć np. żyłę jajnikową. Jeśli okaże się, że żyła jajnikowa jest jedyną, którą krew może odpływać, nie możemy jej zamknąć. Szukamy przyczyny uszkodzenia pozostałych żył, bo problem może być bardziej poważny, niż początkowo sądziliśmy. Na szczęście takie sytuacje zdarzają się niezwykle rzadko – mówi dr Chwała.

Żylaki miednicy wykrywa się czasami przypadkowo w badaniu usg. — Ale jeśli nie dają one żadnych objawów, nie ma powodów do interwencji. Nie ma bowiem czegoś takiego, jak profilaktyczne usuwanie żylaków miednicy, które zapewne są bardziej rozpowszechnione niż objawy. Leczenie jest konieczne w przypadku żylaków w nodze, bo nieleczone mogą prowadzić do przewlekłej niewydolności żylnej (czyli np. owrzodzeń), ale w przypadku żylaków `miednicy takie zagrożenie wydaje się nie istnieć – mów dr Chwała, ostrzegając tym samym przed wykonywaniem zabiegów bez konkretnych wskazań. Doktor przypomina, że rekomendowane jest wykonywanie zabiegów w ośrodkach z odpowiednim doświadczeniem oraz dysponujących wysokiej jakości sprzętem, bo używane jest wówczas promieniowanie rentgenowskie. Istnieje możliwość refundacji zabiegu w ramach NFZ.

Po zabiegu embolizacji 80 proc. pacjentek odczuwa poprawę. Ból przy miesiączce i stosunku znika całkowicie lub jest wyraźnie mniejszy niż przed zabiegiem, przestają puchnąć nogi. – Nie wiadomo, jakie jest ryzyko nawrotu dolegliwości. Metoda jest od stosunkowo niedawna stosowana. Nie ma jeszcze badań oceniających długofalową skuteczność metody – mówi dr Chwała.

Leczenie, mimo że brzmi bardzo poważnie, jest bezpieczne – powikłań jest niedużo. Zabieg jest bezbolesny. Przeprowadza się go w znieczuleniu miejscowym. Pacjentka dostaje jedynie leki, które mają ją odstresować. Nie ma badań, które by dowodziły, że zabieg powoduje bezpłodność. – Znalazłem zaś jedno badanie, w którym wykazano, że kilka kobiet, które nie mogły zajść w ciążę, po zabiegu zostały mamami – mówi dr Chwała.

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version