Chińskie władze zamknęły rekordową liczbą Ujgurów w obozach. Amerykanie alarmują, że Pekin dopuszcza się ludobójstwa.— Lepiej było zatrzymać zbyt wielu i mierzyć się z zarzutami o nadgorliwość, niż zbyt mało i zostać obwinionym za niedopatrzenie — pisze wybitny antropolog Adrian Zenz.
Lokalni działacze zamknęli rekordową liczbę osób w obozach internowania w regionie Xinjiang, zamieszkałym w większości przez muzułmanów. Tamtejsza ludność stanęła w obliczu tego, co Stany Zjednoczone określiły „ludobójstwem”.
Kontrowersyjne „reformy”
Urzędnicy chcieli zadowolić chińskiego przywódcę, który domaga się „reform”. Xi Jinping zachęcał do zintensyfikowania polityki represji, która przeszłą od „eliminacji myśli” do masowych internowań, reedukacji i sterylizacji pod pozorem walki z ekstremizmem — ujawnia najnowsza praca niemieckiego antropologa Adriana Zenza „Innowacyjne represje: Eksperymenty polityczne i ewolucja pekińskiej kampanii reedukacyjnej w Sinciangu”.
Zenz oparł raport na aktach uzyskanych z Biura Bezpieczeństwa Policji Xinjiang i innych lokalnych źródeł bezpieczeństwa. Niemiec — objęty sankcjami przez Pekin — jest czołowym badaczem tego tematu, jego wcześniejsze prace rzuciły światło na internowanie ok. miliona lub więcej Ujgurów i innych mniejszości muzułmańskich w Regionie Autonomicznym Xinjiang.
Obozy były częścią „lekarstwa” przepisanego przez Xi Jinpinga na „chorobę separatyzmu”. Umieszczeni w obiektach, które Pekin nazwał „ośrodkami kształcenia i szkolenia zawodowego”, byli poddawani torturom, przymusowej sterylizacji i gwałtom. Te ustalenia potwierdzają USA. Zarówno administracja prezydenta Joe Bidena, jak i byłego prezydenta Donalda Trumpa określiła działanie w regionie, jako „ludobójstwo”. Rzecznik chińskiej ambasady w Waszyngtonie powiedział „Newsweekowi”, że według niego obozy były tak naprawdę „szkołami” i porównał je do zachodnich programów antyterrorystycznych.
Zenz twierdzi, że podwaliny pod kampanię mającą na celu wyeliminowanie „ekstremizmu” istniały już rok wcześniej, zanim Xi ogłosił „ludową wojnę z terroryzmem” w 2014 r.
Foto: Shen Hong/Xinhua/Zuma / PAP
„Położono koncepcyjne podwaliny pod ukierunkowanie szerszych populacji na walkę z „ekstremistami”. W latach 2014-16 urzędnicy testowali coraz bardziej scentralizowane mechanizmy „eliminacji myśli”. W 2017 r. zostały one skalowane do masowej kampanii internowania” — pisze Zenz.
Stopniowe przenoszenie tych, którzy poddali się reedukacji do ściśle nadzorowanej egzystencji w domu lub do pracy przymusowej w fabrykach były produktami „centralnie sterowanego, ale lokalnie prowadzonego procesu eksperymentowania politycznego”.
Eskalacja represji w Xinjiang
Na początku XXI w. polityka chińskiego rządu w zakresie postępowania z wysoce prześladowaną mniejszością religijną Falun Gong przygotowała grunt pod plan dotyczący reedukacji członków ujgurskiej populacji uważanych za ekstremistów — pisze Zenz.
W 2012 r. Zhang Chunxian, ówczesny sekretarz Komunistycznej Partii Chin w Xinjiangu, napisał dokument, w którym nakazał urzędnikom „testowanie różnych sposobów” i „energiczne wprowadzanie innowacji” w kampanii przeciwko „nielegalnej działalności religijnej” i „ograniczaniu infiltracji ekstremistycznych myśli religijnych”.
Po serii śmiertelnych ataków w niespokojnym regionie w 2013 r., Zhang ogłosił „ludową wojnę z terroryzmem”, jak to nazwał rok później Xi Jinping.
W 2015 r. Zhang Zhun z Departamentu Sprawiedliwości Xinjiang powiedział reporterowi chińskich Phoenix New Media, że aż 30 proc. ludności muzułmańskiej potrzebuje „edukacji i wskazówek”.
Kolejne 30 proc. uznano za „skażone przez ekstremistyczne siły religijne, ale podatne na zmiany. — Bardzo mała liczba popełniła lub była podejrzewana o popełnienie przestępstw — tłumaczył urzędniczka.
Krótko przed rozpoczęciem masowych internowań, zastępca Zhan, nowo mianowany sekretarz partii Chen Quanguo, zorganizował „spotkanie mobilizacyjne” w sprawie realizacji celów Xi Jinpinga dla regionu.
Wewnętrzne podsumowanie przemówienia Chena wskazuje, że ustalał on swoje priorytety w nadchodzącej rozprawie z dyrektywami rządu centralnego.
— Xinjiang musi przeprowadzić śledztwa. Nie okazując litości — powiedział Chen. — Siły bezpieczeństwa muszą działać powiat po powiecie, miasteczko po miasteczku, wioska po wiosce, nie odpuszczając nikomu. Chodzi o to, by wykorzenić wszelkie zło — powiedział Chen.
„W 2017 r. ogromny wzrost liczby zatrzymanych w obozach wynikał z instrukcji samego Xi — napisał Zenz, powołując się na wewnętrzne dokumenty państwowe z akt policji Xinjiang. Wskazał, że lokalni urzędnicy wyrazili optymizm co do ogólnej „stosunkowo dużej” zdolności Xinjiangu do przetrzymywania więźniów.
Rok później nadgorliwi urzędnicy, starający się spełnić wytyczne przewodniczącego Xi, doprowadzili do przeludnienia w obozach.
W 2018 r. chiński minister bezpieczeństwa publicznego Zhao Kezhi zauważył, że „twardy kurs doprowadził do zwiększenia liczby zatrzymań” — napisał Zenz.
Zenz porównał akcję do wdrażania polityki „zero-COVID” podczas pandemii na poziomie lokalnym. Władze miast i prowincji były pod wielką presją, aby wprowadzić rygorystyczne środki w celu uniknięcia wybuchu epidemii.
— Wszystko można sprowadzić do nadmiernego egzekwowania prawa” — powiedział Zenz „Newsweekowi”. Innymi słowy, lepiej było zatrzymać zbyt wielu i wyglądać na nadgorliwych, niż zatrzymać zbyt mało i zostać obwinionym za niedopatrzenie.
Zeznania Ujgurów
Zenz podzielił się również zeznaniami anonimowego ujgurskiego mężczyzny, który był przetrzymywany w dużym obozie na południu Xinjiangu.
Mężczyzna powiedział, że pewnego dnia w 2019 r. natknął się na wewnętrzne arkusze kalkulacyjne szczegółowo opisujące los każdego osadzonego w zakładzie. Powiedział, że otrzymał tymczasowy dostęp do pomieszczenia, w którym przechowywano te informacje, ze względu na wcześniejsze szkolenie z systemów komputerowych.
Zgodnie z arkuszami kalkulacyjnymi, ok. dwie trzecie zatrzymanych miało być nadal więzionych w ośrodkach nieobozowych. Jedna trzecia miała zostać wysłana do pracy w „parkach przemysłowych”. Pozostali mieli mieć możliwość powrotu do domu w „warunkach zbliżonych do aresztu domowego”.
Mężczyzna, któremu później udało się opuścić Chiny, powiedział, że jeden z funkcjonariuszy bezpieczeństwa obozu opisał proces przenoszenia zatrzymanych w ten sposób: „Departament bezpieczeństwa publicznego, funkcjonariusze bezpieczeństwa państwowego i departament sądownictwa przeglądają akta każdego jeden po drugim. Ci, którzy powinni wrócić do domu, muszą wrócić do domu, a ci, którzy powinni zostać skazani, muszą zostać skazani … „Szkoły” takie jak ta są wszędzie w Xinjiang”.
Chiny zaprzeczyły takim twierdzeniom.
„W Xinjiangu nie ma tak zwanych obozów reedukacyjnych. Ośrodki kształcenia i szkolenia zawodowego utworzone w Xinjiang zgodnie z prawem są szkołami” — powiedział „Newsweekowi” Liu Pengyu, rzecznik chińskiej ambasady w Waszyngtonie.
Pengyu powiedział, że placówki te nie różnią się od działań resocjalizacyjnych podejmowanych na Zachodzie, takich jak amerykańskie inicjatywy korekty społecznej, brytyjski program Desistance and Disengagement oraz francuskie ośrodki „deradykalizacji”.
— Ekstremizm został skutecznie powstrzymany. Bezpieczeństwo publiczne znacznie się poprawiło wraz ze szczęściem ludzi — tłumaczy Pengyu.
— Kontynuujemy współpracę z naszymi partnerami i sojusznikami, w tym społeczeństwem obywatelskim i sektorem prywatnym, w celu promowania odpowiedzialności za wykorzystywanie przez rząd Chin pracy przymusowej, a także trwającego ludobójstwa i zbrodni przeciwko ludzkości, popełnionych na Ujgurach i członkach innych mniejszości etnicznych i religijnych w Sinciangu — powiedział „Newsweekowi” rzecznik Departamentu Stanu USA.
Wśród działań podjętych przez administrację Bidena w odpowiedzi na sytuację w Xinjiangu rzecznik wymienił ograniczenia importowe i wizowe.
Tekst opublikowany w amerykańskiej edycji „Newsweeka”. Tytuł, lead i skróty od redakcji „Newsweek Polska”.