A jednak Centralny Port Komunikacyjny powstanie. Donald Tusk uznał najwyraźniej, że w projekt już wpompowano gigantyczne pieniądze i szkoda je marnować. Ale jest też inny, polityczny powód.
Centralny Port Komunikacyjny to jeden z tematów-kluczy ostatniej kampanii do Sejmu i Senatu. Partie koalicji 15 października wprost mówiły, że CPK nie powstanie i zrobią wszystko, żeby inwestycję zatrzymać. Tamte deklaracje są już jednak w dużej mierze nieaktualne.
– Moje zdanie w tej sprawie jest niezmienne – ten projekt powinien zostać zawieszony. To nie jest moment w chwili gdy rynek lotniczy przeżywa potężne turbulencje na wydawanie miliardów złotych na lotnisko, o którego perspektywach zarabiania na siebie nie wiemy nic, bo te które są zostały wyliczone w poprzednim świecie, który już nie istnieje – mówił w kampanii obecny marszałek Sejmu Szymon Hołownia.
– Jesteśmy w przededniu wielkiego kryzysu gospodarczego, energetycznego, naprawdę są lepsze miejsca do wydawania tych miliardów niż CPK. Jest jeszcze jeden aspekt jakiejś niesamowitej niesprawidliwości, którą ciągnie za sobą ten bizantyjski projekt Prawa i Sprawiedliwości stworzony do zatrudniania kolejnych pociotków, mamy w Polsce miliony ludzi wykluczonych komunikacyjnie, my mówimy, że niezbędne jest doprowadzenie kolei do każdego miasta powyżej 10 tysięcy mieszkańców.
Politycy Koalicji Obywtelskiej szli jeszcze dalej. Maciej Lasek – który po wyborach został pełnomocnikiem ds. budowy CPK – mówił wprost, że ten projekt nie powstanie. To akurat zapewne skutek tego, że Maciej Lasek nigdy nie był politykiem, a po prostu ekspertem badania wypadków lotniczych. W tej dziedzinie jasne komunikaty to podstawa, ale już w języku polityki bardzo rzadko pojawia się twarde tak, albo twarde nie.
– Wszystkie dotychczasowe ekspertyzy, z jakimi mieliśmy okazję się zapoznać, stawiają pod znakiem zapytania zarówno dane wyjściowe, jak i dane końcowe, jeśli chodzi o tę inwestycję – to już premier Donald Tusk po wyborach w trakcie spotkania Rady Gabinetowej w Pałacu Prezydenckim.
Więcej fanfar niż realnego budowania
Lewica pierwsza po wyborach zadeklarowała, że jednak Centralny Port Komunikacyjny powinien powstać. Okazało się, że Partia Razem, która do rządu nie weszła, trafia z przekazem o CPK do elektoratu poza oczywistymi wyborcami lewicy. A po drugie, że zaraz także Tusk będzie zmuszony zmienić zdanie.
– Presja była tak mocna, ten głos obywateli był tak silny, że Donald Tusk wbrew chyba swoim pierwotnym intencjom zmienił zdanie. I to jest dobre, bo to jest decyzja dobra dla Polski – komentuje Maciej Konieczny, z klubu Nowej Lewicy, ale z Partii Razem. – Gdyby nie to, że ludzie realnie się zorganizowali, żeby upominać się o ten projekt, to ta decyzja by nie zapadła. Jestem przekonany, że premier Donald Tusk zmienił zdanie pod presją społeczną i to jest dobre, bo to też jest cecha dobrego polityka, że jest się w stanie przyznać do błędu i zachować się zgodnie z wolą społeczeństwa a ta jest jednoznaczna: trzeba inwestować w projekty rozwojowe, takie jak CPK, takie jak energetyka jądrowa. Dla młodszego pokolenia jest to oczywiste, że jesteśmy zamożnym europejskim państwem, które musi mieć swoje ambicje i musi się rozwijać – mówi Konieczny.
– PiS zrobił wokół tego projektu kupę fanfar i więcej tam było polityki niż realnego budowania. Ale jak przyszedł Donald Tusk i powiedział to zatrzymamy, tamto zatrzymamy, nie jesteśmy pewni co do energetyki jądrowej. A nasi wyborcy nie chcą wracać do czasów, kiedy nie było nas stać na to, żeby mieć porządną infrastrukturę kolejową, porządną infrastrukturę energetyczną. Ludzie po prostu oczekują tych rzeczy od państwa – dodaje Konieczny.
Tusk zmienia zdanie w sprawie CPK
Doniesienia medialne wskazują, że Donald Tusk zmienił zdanie i port lotniczy powstanie. Chociaż zapewne będzie to projekt przekształcony. Mówiło się nawet, że premier może jeszcze przed wyborami do Parlamentu Europejskiego ogłosić zmianę decyzji ws. lotniska w Baranowie. Z Koalicji Obywatelskiej słyszymy jednak, że teraz byłoby to absolutnie nieracjonalne, bo nie ma co dawać PiS-owi na ostatniej prostej paliwa wyborczego.
Akurat podział w tej sprawie nie jest prosty na wyborców PiS i antyPiS. Poparcie dla CPK idzie w poprzek elektoratów. Z lotniska pod Baranowem trudno więc zrobić partyjny oręż. I to szerokie, nieoczywiste poparcie dla tego projektu jest jednym z politycznych powodów jego kontynuacji. Sondaż IBRiS dla Polsatu z maja tego roku wskazuje, że ponad 60 proc. Polaków uważa, że CPK jest nam potrzebne. Niewiele ponad 20 proc. pytanych deklaruje sprzeciw wobec projektu. 45 proc. wyborców Koalicji Obywatelskiej mówi tak CPK. Co ciekawe, najwięcej przeciwników tej inwestycji jest w elektoracie lewicy.
– Pełna prezentacja przyszłości – nie tego skrótu CPK, tylko przedsięwzięć kolejowych, lotniczych, lotniskowych w Polsce – będzie przedstawiona w szczegółach jeszcze w czerwcu – zapowiedział premier. Dodał, że tak się złożyło, że przyszłość tych projektów leży w rękach ministrów z Trzeciej Drogi. – Odpowiedzialni za to ministrowie wiedzą, że w czerwcu opinia publiczna, wszyscy zainteresowani poznają nasze plany i to w szczegółach, w detalach (…), tak żebyście państwo zobaczyli wszystko jak pod mikroskopem, jaka przyszłość czeka tę inwestycję.
Wszystko zatem wskazuje, że projekt będzie, ale „inny”. Będzie lotnisko, będzie kolej, ale zapewne nie będzie to już CPK, bo nazwa zostanie zmieniona i nie będzie to projekt tak wielki, jak ten zapowiadany przez PiS. Od polityków koalicji 15 października teraz słyszymy, że będzie „urealniony”. Cokolwiek to znaczy.
CPK? Hołownia to przeanalizował
Co ciekawe nagle okazuje się, że np. Szymon Hołownia w kampanii wyrażał wyłącznie swoją opinię.
– Mówimy o stanowisku marszałka Szymona Hołowni, który jest liderem naszej partii. U nas nie ma czegoś takiego, że jest dyktat poglądów. To było stanowisko pana marszałka i ono odbiegało troszeczkę od stanowiska naszych ekspertów i od stanowiska części naszych członków partii, Ale marszałek Hołownia potrafił przeanalizować to jeszcze raz, wyciągnął z tego wnioski – przekonuje poseł Polski 2050 Marcin Skonieczka.
Dodaje także, że tak naprawdę chodziło o to, że dochodzi do nieprawidłowości przy wysiedleniach. Na pytanie, co teraz z wysiedleniami i czy te błędy zostaną naprawione, polityk Polski 2050 rozkłada ręce i mówi, że ten etap się zakończył i teraz już nic nie da się zrobić. Może poza zmianą prawa, ale czy ta będzie to nie wiadomo. Czego zatem chce teraz Polska 2050? Budowy lotniska i szybkiej kolei. Tylko innego lotniska i innej kolei niż chciał PiS.
– Chcemy, aby powstało lotnisko z komponentem pasażerskim i komponentem cargo. Oczywiście ta skala musi być dostosowana do realnych możliwości obsługi pasażerów i ruchu. Nie może być przeskalowane, musi być racjonalne ekonomicznie. To jest do zrobienia i chcemy, aby przy okazji budowy CPK wybudować kolej szybkich prędkości, ale łączących największe miasta, czyli Warszawa, Łódź, Poznań i Wrocław. To jest ten zakres, do którego chcemy ten projekt zawęzić. Czyli chcemy odejść od tych szprych, które się rozchodziły po całej Polsce. Chcę wrócić do naszych ekspertów, którzy dobrze pamiętam już dwa lata temu taki raport przygotowali o CPK i zwrócili uwagę, że większość ruchu pasażerskiego w Polsce odbywa się pomiędzy dużymi miastami i do dużych miast. Czyli nie było sensu budowania kolei do lotniska, bo to jest gdzieś pewnie 10 proc. ruchu pasażerskiego. Potrzebujemy też kolei regionalnej, bo dzisiaj są jeszcze miasta powiatowe, gdzie ta kolej nie dochodzi. Więc nasz postulat kolejny to jest taki, żeby do każdego miasta powiatowego dochodziła kolej – tłumaczy poseł Marcin Skonieczka z Polski 2050.