Sześć postępowań dyscyplinarnych, oddelegowanie do prokuratury w Śremie 350 km od domu, inwigilacja Pegasusem oraz przeszukanie gabinetu – to tylko część sankcji, które dotknęły prokurator Ewę Wrzosek po tym, jak postanowiła wszcząć śledztwo ws. wyborów kopertowych. Prokurator zeznawała dziś przed komisją śledczą.
— Przypominam, że prokuratura została zdewastowana przez Zbigniewa Ziobrę nie w pojedynkę, a z udziałem innych prokuratorów — zeznawała dziś przed komisją śledczą Wrzosek. Jej opowieść uzupełniła to, co do tej pory wiedzieliśmy o sposobie działania prokuratury za czasów Ziobry.
— Nie czuję się związana lojalnością wobec tych osób, które dopuszczały się złamania prawa. W mojej ocenie dla nich miejsca w prokuraturze nie ma – dodawała.
Nim do tego jednak doszło, komisja śledcza odnotowała najkrótszy komisyjny debiut w historii. Na wniosek prokurator Wrzosek ze środowego przedpołudniowego przesłuchania został wyłączony były wiceminister sprawiedliwości Michał Wójcik. Zdaniem prawniczki był on bliskim współpracownikiem Zbigniewa Ziobry, któremu podlegała prokuratura, trudno więc sądzić, aby był tutaj osobą obiektywną. Wniosek został przegłosowany, w ramach protestu komisję opuścili wszyscy politycy PiS.
Trzygodzinne śledztwo ws. wyborów kopertowych
Komisja skupiła się dziś na wydarzeniach z dnia 23 kwietnia 2020 r., czyli dnia, w którym zarazem wszczęto śledztwo ws. wyborów kopertowych, jak i błyskawicznie (po trzech godzinach) je umorzono. Chronologia była przejrzysta.
Do prokuratury przyszło zawiadomienie od osoby prywatnej, sugerowano zagrożenie obywateli RP w związku z próbą zorganizowania wyborów prezydenta RP w czasie pandemii COVID-19. Prokurator Wrzosek przeprowadziła więc postępowanie sprawdzające – sięgnęła np. po opinię towarzystwa epidemiologicznego, z której wynikało, że w ówczesnej sytuacji ustawa procedowana w Sejmie nie zapewnia bezpieczeństwa, zarówno głosującym, jak i obsłudze wyborów.
Zgodnie z regulaminem i przepisami prokurator podjęła decyzję o wszczęciu śledztwa, sporządziła stosowną informację i przez sekretariat przekazała ją na ręce swojego zwierzchnika, czyli prokuratora Pawła Zielińskiego. Był 23 kwietnia, godziny popołudniowe.
— Około godz. 16. wracałam autem do domu i dowiedziałam się z radia, że zostało wszczęte śledztwo ws. wyborów kopertowych. Myślałam nawet, że chodzi o inną sprawę, uznałam, że to dobra wiadomość, będzie to można nawet ze sobą połączyć – zeznawała przed komisją Wrzosek.
Ku jej zdziwieniu, jeszcze przed godz. 19. tego samego dnia rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie przekazała do Polskiej Agencji Prasowej informację, że postępowanie umorzono. Twierdzono, że decyzja o wszczęciu śledztwa nie miała podstawy prawnej, a śledztwo zostało umorzone, ponieważ dzień wyborów nie był jeszcze znany, sprawa była więc bezprzedmiotowa. Umorzenia miała dokonać prokurator Edyta Dudzińska (przebywająca tego dnia na pracy zdalnej, specjalnie przyjechała w tym celu do prokuratury).
— To kompletnie odbiega od norm postępowania w takich sytuacjach — wyjaśniała przed komisją prokurator Wrzosek. – Ono zostało przeze mnie wszczęte nie dlatego, że zostało popełnione, ale już przygotowania do wyborów w tych warunkach wyczerpywały znamiona przestępstwa!
Reperkusje
Jak zeznawała prokurator Wrzosek w odpowiedzi na pytania komisji, prawniczka próbowała dowiedzieć się od prokuratora Zielińskiego, jakim cudem śledztwo zostało tak szybko zakończone i kto o tym przesądził. Tym bardziej że w systemie informatycznym prokuratury nie było jeszcze informacji o zakończeniu. Nie uzyskała na to odpowiedzi.
— Nie mogłam nawet przygotować planu czynności śledczych. Nie wiem oczywiście, kto wówczas, w kwietniu 2020 r., byłby wezwany przeze mnie na świadka, natomiast metodyka wskazuje na to, że pewnie zostałyby wezwane osoby, które przypisywały sobie kompetencje władcze w zakresie organizacji wyborów – tłumaczyła przed komisją prokurator Wrzosek. Jak dodawała, wezwania dostaliby zapewne Jacek Sasin, Jarosław Kaczyński oraz Mateusz Morawiecki. Konieczne byłoby też powołanie biegłych epidemiologów.
W dzień później — 24 kwietnia 2020 r. — prokurator Wrzosek dowiedziała się z oświadczenia prokuratora krajowego Bogdana Święczkowskiego, bliskiego współpracownika Zbigniewa Ziobry, że wszczęto wobec niej postępowanie dyscyplinarne. Zarzucono, że sposób prowadzenia przez nią postępowania przygotowawczego był niezgodny ze sztuką.
— Nie mam najmniejszych wątpliwości, że decyzja pani prokurator Dudzińskiej nie była jej samodzielną decyzją. Podjęła taką decyzję w dniu wolnym od pracy stacjonarnej, w godzinach wieczornych. (…) Liczyłam się z tym, że śledztwo zostanie mi odebrane, to byłby ruch akceptowalny, zgodny z obowiązującą wtedy w prokuraturze tendencją – zeznawała prokurator Wrzosek. Ale jednocześnie dodawała, że krótko po tej decyzji prokurator Dudzińska została awansowana i zatrudniona w Prokuraturze Okręgowej w Warszawie „w niechlubnym wydziale I PO, który zajmował się różnego rodzaju postępowaniami, na których szczególnie zależało naszym przełożonym”.
A co z nią samą? – Wobec mnie toczy się aż sześć postępowań dyscyplinarnych. Ze wszczęciem przeze mnie tego śledztwa wiążę też swoją delegację do prokuratury w Śremie odległej o 350 km od mojego miejsca zamieszkania. Również z tym wiążę nielegalną inwigilacje Pegasusem, uważam też, że z tego samego powodu pod moją nieobecność przeszukano mój gabinet – opowiadała prokurator Wrzosek.
Na krótko przed przerwą przedstawiła też swój pogląd na sposób funkcjonowania prokuratury w czasach Ziobry.
— Prokuratura została zdewastowana przez Zbigniewa Ziobrę nie w pojedynkę, a z udziałem innych prokuratorów. Nie czuję się związana lojalnością wobec tych osób, które dopuszczały się złamania prawa. W mojej ocenie w przyszłej prokuraturze dla nich miejsca w prokuraturze nie ma. (…) Jednostka jest bezsilna, kiedy cały aparat państwa chce ją zniszczyć. Niszczy to nas osobiście, niszczy to nas zawodowo, bo pozbawia nas autorytetu tak ważnego w pracy prokuratora. Moja determinacja do pociągnięcia do odpowiedzialności osób winnych, nie tylko wobec mnie, jest ogromna – mówiła prokurator Wrzosek.
Konieczna będzie konfrontacja
Po godz. 14. przed komisją śledczą stanęła tak często wymieniana przez Wrzosek prokurator Edyta Dudzińska. Jak łatwo się domyślić, niemal w całości zaprzeczyła zeznaniom prokurator Wrzosek. Nim jednak do tego doszło, zauważyła, że obowiązuje ją tajemnica postępowania. — W związku z tym moje pytanie, czy ja z tej tajemnicy zostałam zwolniona? Zostanę zwolniona, ewentualnie w jakim zakresie? — pytała. Kiedy eksperci wyjaśnili tę wątpliwość, wystąpiła z wnioskiem formalnym o wyłącznie Dariusza Jońskiego z obrad (z uwagi na jego wypowiedzi medialne).
I tu zaczął się bałagan. Pod nieobecności posłanki Magdaleny Filiks przedstawicielom PiS wspieranym przez Witolda Tumanowicza udało się usunąć Dariusza Jońskiego z przesłuchania. Prezydium musiało udać się na krótką przerwę, aby zdecydować, kto dalej będzie prowadził obrady. W międzyczasie doszło do pyskówki pomiędzy PiS-owcami a ekspertami komisji. Obronną ręką wyszła z niej mecenas Agata Plichta-Trzonowska, która – powołując się na konkretne przepisy – porozstawiała polityków po kątach.
— Zanim zacznę zadawać pytania, poproszę jeszcze o kawę, tak nużące były pytania niektórych członków komisji — próbował ironizować minister Wójcik.
— Obok posła Czarnka stoi cały dzban kawy — odgryzał się poseł Joński (były minister edukacji został ostatnio w głosowaniu internetowym wybrany „dzbanem roku”).
W całym tym zamieszaniu odnalazł się tylko wiceprzewodniczący Bartosz Romowicz. W kilku celnych pytaniach skonfrontował i wypunktował narrację prokurator Dudzińskiej. A tę można przedstawić pokrótce tak: sprawa została (prokurator nie potrafiła objaśnić jak) jej odebrana i przekazana na ręce prokurator Wrzosek. Ta – nie mając ku temu podstawy prawnej – wszczęła śledztwo, które „trzeba było umorzyć”.
Dlaczego tak gnała z pracy zdalnej, aby to zrobić i czy trzy godziny to czas wystarczający? – na te pytania posła Romowicza pani prokurator nie umiała już przekonująco odpowiedzieć. Teraz konieczna będzie – i zapowiedział to już przewodniczący Joński – konfrontacja obu prokuratorek.
Kolejne posiedzenie komisji śledczej ds. wyborów kopertowych w poniedziałek 4 marca.