Rosjanie nacierają ku miastu już od końca 2023 roku, powoli wgryzając się w ukraińskie pozycje obronne na zachód od Bachmutu. Do dzisiaj zdołali pokonać około pięciu kilometrów i dotarli do skraju Czasiw Jaru. Obecnie zaczynają się walki o same miasto, które mogą trwać jeszcze wiele miesięcy i prawdopodobnie przekształcą się w kolejną kluczową – po Bachmucie i Awdijiwce – bitwę na terenie Donbasu.
Dzisiaj istotny punkt na mapie Donbasu
Znaczenie Czasiw Jaru wynika z jego położenia. Jest na szczycie pasma wzgórz ciągnących się z północy, gdzie kończą się na podmokłej dolinie rzeki Doniec, po kontrolowaną przez Rosjan od 2014 roku Gorłówkę na południu. Na wschód od niego ciągnie się dolina, na której dnie znajduje się Bachmut zajęty przez rosyjskie wojsko rok temu. Po zachodniej stronie jest druga dolina, w której są ostatnie due miasta Donbasu kontrolowane przez Ukraińców: Konstantynówka, Kramatorsk i Słowiańsk. Różnica poziomów pomiędzy tymi dolinami a zbudowanym na wzgórzach Czasiw Jarem wynosi około 100 metrów. Nie są więc szczególnie strome ani wysokie.
Szczytem owego pasma wzgórz ciągnie się kanał Doniec-Donbas, zbudowany w czasach ZSRR. Jego zadaniem było dostarczać wodę z rzeki Doniec na północy, do odległego o niemal sto kilometrów na południe centrum industrialnego Donbasu. Dziś ze względu na przecięcie przez linię frontu i uszkodzenia infrastruktury jest nieczynny, ale nadal znajduje się w nim woda i stanowi istotną przeszkodę terenową. Czasiw Jar jest położony tuż obok kanału, po jego zachodniej stronie. Na wschodniej znajduje się jedynie osiedle Kanał, do którego właśnie dobijają się Rosjanie. Jego ukraińskim obrońcom kanał akurat nie pomaga, a wręcz przeciwnie. Utrudnia dostarczanie im zaopatrzenia i ogólną komunikację, bo każdy ruch przez szeroką na 200-300 metrów i pozbawioną drzew strefę kanału jest łatwy do dostrzeżenia z dronów. Co więcej, wiedzie przezeń tylko jedna droga po częściowo zburzonym moście. Rosjanie pokazywali już nagrania trafienia ukraińskiego HUMVEE, który próbował wrócić nią do Czasiw Jaru po dostarczeniu zaopatrzenia lub zabraniu rannego.
Teoretycznie połączenie wzgórz, zabudowań i kanału powinno tworzyć warunki dogodne do obrony. W praktyce znaczenie tych pierwszych jest często przeceniane w internetowych analizach sytuacji. – Owszem ukształtowanie terenu ma większe znaczenie w wojnie pozycyjnej, jednak co do zasady przy obecnie dostępnych środkach rażenia i rozpoznania takie wzgórza mają znaczenie marginalne – mówi Gazeta.pl pułkownik rezerwy Piotr Lewandowski. Według niego większe znaczenie mają budynki miasta, które oferują względnie dobrą osłonę.
Jednak, jak tłumaczy były wojskowy, znaczenie Czasiw Jaru dla obu stron wynika głównie z tego, że jest jedyną większą miejscowością pomiędzy Bachmutem a wspomnianymi ostatnimi większymi miastami Donbasu kontrolowanymi przez Ukraińców. – Miejscowość zawsze stanowi dogodny obszar dla jednostek niezbędnych do koordynacji i wsparcia działań takich jak stanowiska dowodzenia, walka radioelektroniczna, centra rozpoznania, zabezpieczenia logistyczne czy medyczne. Po utracie miasta te wszystkie elementy musiałyby cofnąć się daleko za pierwszą linię obrony – tłumaczy płk rez. Lewandowski. Czyli gdyby Ukraińcy Czasiw Jar utracili, dalsza obrona na całym pasie wzgórz byłaby utrudniona, a rosyjska kontrola ruin Bachmutu stałaby się niezagrożona, co by poprawiło ich sytuację w całym regionie, a więc ułatwiło dalsze działania ofensywne.
Ukraińskie problemy z obroną
Nie ma pewności, w jakim stopniu Ukraińcy się przygotowali do zapobiegnięcia temu scenariuszowi. Jeszcze zimą można było przeczytać relacje ukraińskich onierzy broniących tego odcinka, według których temat zaniedbano. Pomimo oficjalnej narracji podawanej od ponad roku o tym, jakim to bastionem jest Czasiw Jar, faktycznie miano tam nie zbudować adekwatnych umocnień. To objaw poważniejszej ukraińskiej przypadłości, czyli zaniedbania przygotowań do obrony. Przed grudniem 2023 roku nie było żadnego strategicznego programu budowy umocnień. Oddziały walczące na froncie miały robić to własnymi siłami, co w miejscach, gdzie walki były ciągle intensywne, nie było możliwe. Trudno skupić się na pracach inżynieryjnych, kiedy trzeba odpierać ataki, kryć się przed ostrzałem i nie ma się żadnego poważniejszego sprzętu budowlanego, a ludzi brakuje nawet do obsadzenia frontu.
Obronę będzie też istotnie utrudniać rosyjska przewaga w powietrzu. Czasiw Jar już od zimy jest celem intensywnych bombardowań bombami szybującymi UMPK. Zwłaszcza osiedle Kanał. Nawet betonowe budynki albo dobrze zbudowane umocnienia polowe nie zapewniają skutecznej ochrony przed trafieniami bombami lotniczymi. Ukraińcy nie mają na to lekarstwa. Takim byłyby systemy obrony przeciwlotniczej średniego zasięgu blisko linii frontu lub patrole myśliwców, ale ani jednego, ani drugiego nie ma. Będą więc musieli znosić ciągłe straty w wyniku bombardowań. Sytuacja z obron przeciwlotnicz jest na tyle zła, że rosyjskie samoloty szturmowe Su-25 operują wyjątkowo swobodnie w rejonie Bachmut-Czasiw Jar. Przez większość wojny wiązało się to z poważnym ryzykiem zestrzelenia, przez co do niedawna można było zaobserwować jedynie mało skuteczne odpalenia rakiet niekierowanych z maksymalnej możliwej odległości i ucieczkę. Teraz są jednak nagrania Su-25 latających niemal przy linii frontu i atakujących cele w rejonie Czasiw Jaru. Najwyraźniej Ukraińcom brakuje nawet najprostszych ręcznych rakiet przeciwlotniczych MANPADS, bo rosyjscy piloci mogli się rozzuchwalić.
Nagranie Su-25 wykonujących atak pomiędzy Bachmutem a Czasiw Jarem. Poniżej pierwszego seria kolejnych pokazujących rosyjskie bombardowania i ostrzał artyleryjski ukraińskich pozycji obronnych.
Inne problemy ukraińskie są już stałe, czyli niedobory ludzi (głównie z powodu mocno przeciąganych przez polityków prac nad zmianami w prawie mobilizacyjnym) i amunicji (przez słabość zachodniego przemysłu i długotrwałą blokadę pomocy w Kongresie USA). Dodatkowo w rejonie Czasiw Jaru Rosjanie mają względnie doborowe oddziały. Na wąskim pasie natarcia pomiędzy tymże miastem a Bachmutem zidentyfikowano elementy z trzech pułków i jednej brygady powietrznodesantowej. Nie jest to już elita, którą rosyjskie Wojska Powietrznodesantowe były przed wojną, bo ich pierwotny skład w znacznej mierze już zginął na ukraińskiej ziemi. Nadal są to jednak oddziały lepiej dowodzone, lepiej wyszkolone, lepiej wyposażone i o lepszym morale niż aktualny rosyjski standard.
Dodatkowo w ciągu ostatniego tygodnia wybuchła afera wokół ukraińskiej 67. Brygady Zmechanizowanej, która jako jeden z kilku oddziałów broni terenu pomiędzy Bachmutem i Czasiw Jarem. Utworzono ją jesienią 2022 roku na bazie ochotniczych oddziałów składających się głównie z ludzi powiązanych z Prawym Sektorem. Z czasem uzupełniono jej stan niedoświadczonymi zmobilizowanymi żołnierzami, niemających nic wspólnego z prawicową organizacją. Według Ukraińskiej prawdy istnieje podejrzenie, że tych ostatnich traktowano jako mięso armatnie, celowo kierowano na gorsze odcinki i ograniczano im wsparcie. Miało to doprowadzić do utraty istotnych pozycji obronnych na wschód od Czasiw Jaru. W tle jest konflikt ideowego rdzenia brygady z nowym naczelnym dowódcą generałem Ołeksandrem Syrskim, który miał wymusić funkcjonowanie oddziału według regulaminów. Wcześniej podejście do nich było swobodne i na przykład przywódcy Prawego Sektora faktycznie pełnili funkcje dowódcze, choć nie mieli stosownych rang i formalnej edukacji wojskowej. Teraz ideowy rdzeń brygady ma być rozpraszany po innych oddziałach, co prawicowa organizacja uznaje za zamach na siebie oraz swoje tradycje. Z drugiej strony w rozmowie z Ukraińską prawdą anonimowy żołnierz brygady nazywa to „normalizacją”.
Czasiw Jar po miesiącach bombardowań jest już w znacznej mierze morzem ruin:
Na defiladę wydaje się nierealne
Pomimo problemów Ukraińców faktem pozostaje to, że dotychczas postępy Rosjan w kierunku Czasiw Jaru są bardzo powolne. Od grudnia 2023 roku to około pięciu kilometrów w linii prostej. Poszczególne ataki są zazwyczaj małe. Na tym odcinku nie widać takiej masowej bitwy jak w rejonie Awdijiwki. Może to wynikać między innymi z zaangażowania oddziałów powietrznodesantowych, które działają jednak z większym pomyślunkiem i z zasady nie masą.
Ostatni miesiąc to jednak wyraźne przyśpieszenie sukcesów Rosjan i doniesienia o wzroście intensywności bombardowań. Jest więc możliwe, że na kierunek Czasiw Jar zostaną rzucone większe siły i skala walk szybko wzrośnie. Ukraiński prezydent Wołodymir Zełenski twierdzi, że tak jak Bachmut był okolicznościowym sukcesem na ubiegłoroczny Dzień Zwycięstwa nad III Rzeszą 9 maja, tak teraz kolejnym ma być Czasiw Jar.
Zajęcie miasta w trzy tygodnie nie wydaje się jednak realne, jeśli wziąć pod uwagę dotychczasowe tempo postępów. Rosjanie musieliby teraz naprawdę gwałtownie zwiększyć skalę swoich działań na tym odcinku, aby mieć cień szansy na taki sukces. Na razie niczego takiego nie widać. Raczej standardowe systematyczne walki na wyniszczenie z dużym naciskiem na bombardowania oraz ostrzał artyleryjski. Takie, które mogą trwać jeszcze kilka miesięcy, w trakcie których coraz więcej będziemy słyszeli o Czasiw Jarze.