Karmniki kojarzą się nam z czymś wyłącznie dobrym. Ptaki zyskują pokarm, o który trudno im, zwłaszcza zimą. To może pomóc im przetrwać, sprawić że będzie ich więcej – tak przynajmniej rozumują ci, którzy dokarmiają te zwierzęta. Co złego może się w tym kryć? Badania naukowców z Danii i Arizony w USA wskazują na to, że problem z karmnikami może okazać się poważniejszy niż myślimy.
Ornitologowie i eksperci od ekosystemów bynajmniej nie uważają karmników za samo dobro. Niosą one wiele zagrożeń, począwszy od uzależnienia ptaków od łatwego źródła pokarmu, co ogranicza ich naturalne sposoby poszukiwania go. Karmniki dla wielu z nich to pułapka. Ludzie nie zawsze dbają o odpowiednią karmę, sypią co popadnie, często resztki albo chleb, którego podawanie ptakom to przyrodniczy kryminał. Prowadzi bowiem do wielu chorób po samym jego spożyciu. Na dodatek chleb, wszelkie pieczywa, resztki ciach i okruchy, kasze i inne psują się w karmnikach, pleśnieją.
Czy rozpoznasz polskie ptaki? Będzie łatwo, potem coraz trudniej [QUIZ]
Duża liczba ptaków różnych gatunków w jednym miejscu, jakim są karmniki, to także przekaźniki wielu patogenów. Prof. Piotr Tryjanowski z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu porównał je nawet do hubów takich, jak lotniska u ludzi. Łatwo tu przekazać wirusy, bakterie, mutacje, wszelkie czynniki chorobotwórcze.
Sikora przy karmnikukoldunovaaa123RF/PICSEL
Teraz dostajemy dodatkowe badania na temat dokarmiania, które można przeczytać w „Frontiers in Ecology and the Environment”. Czytamy w nich, że większość ptasiej karmy nie jest naturalnym elementem środowiska, w którym te zwierzęta występują. Większość fosforu w karmie dla ptaków to elementy wydobywane ze złóż i wykorzystywane do przetwarzania takiej żywności. Nasiona, orzechy i zboża dostarczane ptakom są potężnym zastrzykiem takich składników. Zmieniają w związku z tym ekosystem i to bardzo.
Naukowcy z Północnej Arizony zwracają uwagę na to, że ptaki są z natury rzeczy fenomenalnymi wręcz roznosicielami składników odżywczych. Przyroda stworzyła je do pobierania pokarmu, przetwarzania go albo bez przetworzenia roznoszenia go dalej. To znaczy, że wszystko, co zjedzą w karmnikach, szybko trafia do ekosystemu.
Te badania, które przeprowadzili Amerykanie i Duńczycy wskazują na to, że ilość samego fosforu dostarczanego w ten sposób ekstra do ekosystemów jest porównywalna ze ściekami i zanieczyszczeniami odprowadzanymi przez człowieka.
Bogatka przy kulkach tłuszczowychDeposit/East NewsEast News
Warto też pamiętać, że dokarmianie ptaków zaburza także równowagę pokarmową w ekosystemie. Sprawia, że ptaki zyskują nowe możliwości wykarmienia siebie i piskląt, co za tym idzie nadzwyczajne zdolności rozrodcze ponad zwykłą zdolność przetrwania i równowagi populacji. Konsekwencje w dalszej perspektywie mogą być zgubne.
Zarazem jednak prof. Chris Doughty z Flagstaff wyraźnie zaznacza, że redystrybucja nowych składników odżywczych z karmników przez ptaki nie zawsze musi się odbywać w sposób szkodliwy i mieć fatalne konsekwencje. Może okazać się również korzystna, doprowadzić to dobrych zmian środowiskowych, ocalić wiele rzadkich gatunków. Nie jest to jednak pewne.
Czy zatem dokarmiać ptaki czy nie dokarmiać? Prof. Piotr Tryjanowski mówi, że nie ma jednoznacznej odpowiedzi. – Tu trzeba ważyć mnóstwo argumentów. Gdybyśmy twardo przyrodniczo stąpali po ziemi, musielibyśmy powiedzieć, że dokarmianie nie jest niczym dobrym. Zwłaszcza przy łagodnych zimach. Żyjemy jednak w czasach kompletnego deficytu natury, więc karmnik staje się namiastką dzikiej przyrody, szansą na kontakt z nią i edukację. Na poznanie innych gatunków niż tylko wróbel i gołąb – mówi. I dodaje, że na dokarmianiu bezdyskusyjnie bardziej korzystają ludzie niż same zwierzęta.
Poznań: 94-latek walczy o jerzykiPolsat News