Poczynając od pracowników restauracji i magazynów, a na kadrze kierowniczej najwyższego szczebla kończąc, stres i wypalenie zawodowe wydają się dziś bardziej powszechne niż kiedykolwiek.
Pielęgniarka Ashley Harlow nie mogła znieść pracy na oddziale intensywnej opieki medycznej podczas szczytu fali covid-19. Ostatnią kroplą przepełniającą czarę goryczy była śmierć jej babci. Podobnie jak inne pielęgniarki na oddziale intensywnej terapii, Ashley była w stanie kontynuować pracę jedynie dzięki skokom adrenaliny. Lecz gdy emocje opadały, czuła się wyczerpana – tego było po prostu za dużo. Więc odeszła.
Opisany proces przejścia od ciągłego stresu poprzez wyczerpanie emocjonalne aż do wypalenia stał się niezwykle powszechnym zjawiskiem wśród jednej piątej pracowników służby zdrowia, która odeszła z pracy podczas pandemii covid-19. Poczynając od pracowników restauracji i magazynów, a na kadrze kierowniczej najwyższego szczebla kończąc, stres i wypalenie zawodowe wydają się dziś bardziej powszechne niż kiedykolwiek. Każde kolejne badanie wskazuje na rosnący poziom stresu wśród badanych. Coroczny raport na temat wypalenia zawodowego w miejscu pracy wykazał, że 30 proc. osób ankietowanych w roku 2020 doświadczyło wysokiego poziomu wypalenia zawodowego. W roku 2021 liczba ta wzrosła do 35 proc. W 2022 roku zaobserwowano ponowny wzrost – do 38 proc.
Stres powstrzymuje nas przed osiągnięciem optymalnego stanu, prowadzi do wypalenia zawodowego i rezygnacji z pracy, nie wspominając już o niekorzystnym wpływie na zdrowie, wywoływaniu poczucia nieszczęścia oraz epizodów przejadania się i spożywania nadmiernej ilości alkoholu. Znana jest już litania negatywnych skutków stresu, wśród których znaleźć można wyczerpanie emocjonalne i obniżoną wydajność, a nawet przedwczesną śmierć.
Kompetencja z zakresu inteligencji emocjonalnej, która w znacznym stopniu decyduje o tym, czy znajdujemy się w najlepszej, czy też najgorszej formie, została nazwana „emocjonalną samokontrolą” lub „równowagą emocjonalną”. Możemy utrzymać nasze intensywne emocje i impulsy w ryzach, aby nie zakłócały naszej skuteczności, nawet w stresujących lub wrogich okolicznościach. Charakteryzuje nas rezyliencja, czyli zdolność do regeneracji po stresujących i deprymujących doświadczeniach.
Nie chodzi w tym przypadku o tłumienie przykrych emocji, ale raczej o dobre zarządzanie nimi, tak byśmy mogli zachować trzeźwość umysłu i spokój. W tym rozdziale nie tylko szczegółowo omówimy zjawisko stresu i wypalenia zawodowego, ale także zaproponujemy kilka metod budowania rezyliencji, która pozwala nam wrócić do tak niezwykle istotnej dla nas wewnętrznej równowagi.
Od stresu do wypalenia zawodowego
Droga od stresu do wypalenia zawodowego zwykle zaczyna się, kiedy żyjemy w ciągłym napięciu. Dzieje się tak na przykład, gdy wymagania związane z pracą są wysokie, a zasoby, by im sprostać, niewielkie. Tak jak w przypadku Ashley Harlow. Tą samą drogą prowadzącą do wypalenia może podążać każdy, poczynając od samotnego rodzica przytłoczonego zbyt dużą liczbą obowiązków, a kończąc na menedżerce, która doświadcza coraz większego obciążenia pracą, gdy jej firma zwalnia innych menedżerów.
Sposoby, w jakie oceniamy daną sytuację – innymi słowy, nasze własne myśli – mogą pogorszyć sytuację. Na przykład nierealistycznie wysokie oczekiwania wobec nas samych mogą stać się źródłem wewnętrznego napięcia. Przydarzyło się to wielu pielęgniarkom pracującym na oiom-ie, które czuły, że ich obowiązkiem jest opieka nad bardzo chorymi pacjentami, z których wielu może nie przeżyć. Niestety te przeświadczenia zderzały się aż nazbyt często z rzeczywistością w związku z natłokiem pacjentów w trakcie pandemii covid-19. Do tego wszystkiego dochodziły dotąd niespotykane problemy, takie jak brak niezbędnego sprzętu: respiratorów, maseczek, a nawet łóżek dla pacjentów.
Jak ujął to Epiktet, grecki filozof, nie chodzi o to, co nam się przydarza, ale raczej o to, jak na to reagujemy. Ujmując to w nieco inny sposób, to, jak silnie odczuwamy stres, zależy nie tylko od samych stresujących wydarzeń, ale także od tego, jak je oceniamy.
Pomocne może być ponowne przemyślenie naszej początkowej oceny. Jeśli uważamy, że potencjalny stresor jest dla nas zagrożeniem, musimy poradzić sobie z burzliwymi uczuciami. Początkowa ocena może brzmieć następująco: na jutro muszę przygotować projekt i mam spore zaległości – jestem w dużych tarapatach! W efekcie pojawia się uczucie paniki i zdenerwowania.
Jednak ponowne rozważenie sytuacji może prowadzić do takiego przeformułowania: zaraz, zaraz, świat się nie zawali, jeśli spóźnię się z projektem dzień lub dwa. Takie podejście do radzenia sobie ze stresem występuje w wielu wariantach, z czego większość przedstawimy w dalszej części tego rozdziału. Zatrzymanie początkowej fali paniki oraz przeformułowanie oceny sytuacji następuje niemal jednocześnie i zwykle bez udziału świadomości.
Jeśli podążamy trajektorią wyczerpania emocjonalnego, jesteśmy podatni na wypalenie. Nasze ciała zostały stworzone do radzenia sobie z krótkimi okresami intensywnego stresu, po których następują okresy regeneracji. Równowaga emocjonalna obejmuje rezyliencję, zdolność do regeneracji. Ale jeśli stres utrzymuje się na wysokim poziomie przez dłuższy czas, bez szansy na regenerację, może dojść do wypalenia. Jednym z pierwszych objawów jest wyczerpanie emocjonalne, w wyniku którego trudno nam jest odnaleźć w sobie motywację do działania, nawet w pracy, którą kiedyś uważaliśmy za angażującą. Co zrozumiałe, zaczynamy tracić zamiłowanie do niej, a nawet sympatię do ludzi, z którymi pracujemy. To, co kiedyś sprawiało nam przyjemność, teraz wywołuje cynizm.
Weźmy na przykład Connie, która uczęszczała do jednej z najlepszych szkół prawniczych w kraju. Marzyła o pracy z osobami pokrzywdzonymi przez los i o zmienianiu świata. Odrzuciła więc oferty z dużych kancelarii i podjęła pracę w niewielkim biurze pomocy prawnej. Przez osiem miesięcy, podczas których tam pracowała, stawiała czoło nieustannym żądaniom przy nikłym wsparciu współpracowników i pracodawcy, spędzała większość czasu, wisząc na telefonie oraz wykonując pracę, z którą poradziłby sobie ktoś z dużo mniejszymi kwalifikacjami niż magister prawa, a do tego musiała podołać kontaktom z klientami, którzy nie doceniali jej wysiłków i w dodatku ją okłamywali. W rezultacie stała się cyniczna i była gotowa odejść. Rozważała nawet podjęcie pracy w biurze prokuratora, aby umieścić wielu swoich klientów „za kratkami, gdzie było ich miejsce”.
Taka postawa jest oznaką wypalenia. Kiedy osoba posiadająca idealistyczne podejście do swojej pracy staje się cyniczna, osiąga najniższy punkt w cyklu od stresu do wypalenia i zaczynamy wówczas dostrzegać długoterminowe konsekwencje takiej sytuacji. Mogą one obejmować szereg somatycznych problemów, takich jak częste bóle głowy, przybieranie na wadze, problemy żołądkowo-jelitowe, kłopoty ze snem i choroby serca; przykładowo wypalenie wśród pracowników przemysłowych prognozowało kłopoty z sercem dziesięć lat później. Stres może powodować przedwczesne starzenie się układu odpornościowego. Konsekwencje psychiczne mogą obejmować depresję, izolację społeczną oraz sięganie po narkotyki lub alkohol w celu stłumienia emocjonalnego bólu. W jednym z badań trzy czwarte respondentów stwierdziło, że stres w pracy negatywnie wpłynął na ich relacje osobiste, a dwie trzecie doświadczało problemów ze snem z powodu napięcia odczuwanego w pracy.
Nic więc dziwnego, że wypalenie zawodowe obniża produktywność i pogarsza jakość pracy. Inne oznaki to absenteizm – częste niepojawianie się w pracy – i (co zrozumiałe) chęć odejścia z niej, brak troski o organizację i niezadowolenie z życia zawodowego. Niewielka, ale znacząca liczba osób (16 proc.), przyznała, że musiała rzucić pracę z powodu stresu. W takim przypadku można zapomnieć o optymalnej wydajności.
Twój mózg pod wpływem stresu
Czy kiedykolwiek zdarzyło ci się coś takiego? Przygotowujesz ważną prezentację dla grupy osób, którym chcesz zaimponować. Niespodziewanie jednak okazuje się, że nie jesteś w stanie uruchomić PowerPointa. Przerywasz swoje wystąpienie w połowie zdania, majstrując jednocześnie przy laptopie. Zapada cisza, podczas której wszyscy czekają, aż rozwiążesz problem. W głowie czujesz jednak pustkę – mała usterka, którą zwykle usuwasz w mgnieniu oka, teraz wydaje się nie do pokonania. Czujesz, że rozpadasz się na kawałeczki; twoje dłonie zaczynają się trząść, oddech staje się płytki, a na karku występują kropelki potu. Jesteś w stanie myśleć tylko o tym, jak głupio musisz wyglądać.
Coś podobnego przydarzyło się Deborah, żonie Cary’ego, kiedy robiła prezentację na platformie Zoom. Wszystko skończyło się dobrze, lecz ona, nawet po wielu latach, wciąż pamięta tamte pełne napięcia chwile.
Te trudne do zapomnienia wydarzenia związane z problematyczną technologią przywodzą na myśl inne podobnie stresujące sytuacje, które wywołują w naszym mózgu i funkcjach poznawczych wiele zmian. Stajemy się rozkojarzeni i zdezorganizowani, nie pamiętamy najprostszych rzeczy i wydaje się, że jesteśmy w stanie wykonywać jedynie czynności oparte na odruchach; nie ma mowy o usunięciu usterek technicznych. A wspomnienie tych niezręcznych chwil utrzymuje się bardzo długo.
Nauka wyjaśnia, że opisane powyżej oznaki ataku stresu są spowodowane przez grupę substancji chemicznych obecnych w mózgu, zwanych katecholaminami. Należą do nich: dopamina, noradrenalina i adrenalina. Uruchamiają one słynny mechanizm „walki lub ucieczki”, który przygotowuje nas na sytuacje awaryjne: nasze serce i mięśnie szykują się do akcji, podczas gdy układ trawienny i odpornościowy (między innymi) zwalniają, przekazując energię tam, gdzie jest ona w danej chwili potrzebna. W tym samym czasie centra wykonawcze znajdujące się w korze przedczołowej przekazują kontrolę obwodowi odpowiedzialnemu za emocje.
Fragment książki „Optimum. Inteligentne emocjonalnie zarządzanie pracą” Daniela Golemana (tłum. Monika Popławska) wydanej przez wydawnictwo Media Rodzina. Tytuł, lead i skróty od redakcji „Newsweeka”. Książkę można kupić tutaj.
Foto: Media Rodzina