Od początku sezonu plaga kontuzji dziesiątkuje szeregi Grupy Azoty ZAKSY Kędzierzyn-Koźle. Problemy zdrowotne zawodników odbijają się na wynikach. Przypomnijmy, że zespół nie zakwalifikował się do Pucharu Polski, odpadł w repasażach w Lidze Mistrzów z Halkbankiem Ankara, a w PlusLidze klub plasuje się na dziesiątym miejscu ze stratą trzech „oczek” do ósmej PGE Skry Bełchatów.
Fizjoterapeuta o dołączeniu do składu ZAKSY: Byłem w szoku
Sytuacja trzykrotnych zwycięzców Ligi Mistrzów jest na tyle dramatyczna, że na przyjęciu w ostatnim spotkaniu z Asseco Resovią Rzeszów musiał zagrać… trener przygotowania fizycznego Justin Ziółkowski. Ponadto w barwach Kędzierzynian wystąpił także Krzysztof Zapłacki – pracownik urzędu i zawodnik rezerw – drugoligowej ZAKSY Strzelce Opolskie.
Po spotkaniu Ziółkowski pojawił się przed kamerami Polsatu Sport i wyznał, że karierę zakończył 5-6 lat temu, ale klub poprosił o zmianę funkcji, na co się zgodził. Więcej kulis zdradził w rozmowie z WP SportowymiFaktami.
– Byłem w szoku. Nie wierzyłem, że klub podjął taką decyzję, że chciał mnie w swoich szeregach jako zawodnika. Owszem, zdarzało się, że jak potrzebowali kogoś do gry w treningu, to brali mnie. Jasne, dawałem radę, bo przecież trenowałem siatkówkę, no ale przecież kiedyś i nie ten poziom – przyznał.
Ziółkowski o przyczynie takiego stanu rzeczy
Na pytanie, czy miał tremę przed wejściem na plac gry, fizjoterapeuta i zawodnik ZAKSY odpowiedział przecząco. – Właśnie nie. Spodziewałem się, że będę się stresował, ale miałem duży spokój. Może to się wzięło z większej dojrzałości, bo jeszcze pięć lat temu bym się bardzo stresował – kontynuował.
Justin Ziółkowski zdradził także, jak został przyjęty w drużynie. – Przyjęli mnie znakomicie. Marcin Janusz okazywał mi sporo wsparcia i mi zaufał. Mógł nie wystawić mi ani jednej piłki, a w spotkaniu z Resovią graliśmy bez kompleksów. Być może dlatego poszło lepiej niż się spodziewałem – powiedział.
– Wiedzieliśmy, że ten sezon będzie bardzo ciężki, ale nie spodziewaliśmy się, że aż tak da nam w kość. Wpływ na to miał też przeładowany terminarz. Mieliśmy też sporego pecha. Liczę, że gdy pozbędziemy się kontuzji, odpalimy w fazie play-off. Naszym priorytetem jest to, żeby wszyscy byli zdrowi. Chciałbym, żeby ten cały kolektyw, który tworzymy, w końcu się obronił – zakończył.