Trwa dramat w kopalni złota. Autobus wpadł do krateru i ślad po nim zaginął

O poważnym wypadku w kopalni złota Maikainzołoto w obwodzie pawłodarskim na północnym wschodzie Kazachstanu informowaliśmy w Interii – do tragicznego zdarzenia doszło 4 stycznia, kiedy autobus z kierowcą i trzema przedstawicielami służb ratunkowych wpadł do samoczynnie powstałego krateru.

Do tej pory odnaleziono ciała dwóch ofiar. Po pojeździe, prawie dwa tygodnie po wypadku, wciąż nie ma śladu. Ratownicy od samego początku pracują w skrajnie trudnych warunkach. Jak opisuje portal Zakon, działania podejmowane są z zachowaniem wszelkich możliwych środków bezpieczeństwa, bo ciągle istnieje ryzyko, że boczne ściany krateru osuną się.

Mimo to na dno krateru przetransportowano niewielkich rozmiarów koparkę. Celem jest pogłębienie przejścia na tyle, by możliwe było doprowadzenia sprzętu do miejsca, w którym najprawdopodobniej znajduje się autobus.

Lokalne władze zapewniają, że robią, co mogą, jednak bliscy pozostałych dwóch zaginionych twierdzą, że poszukiwania są nieskuteczne i apelują o ich przyspieszenie. Radio Swoboda, cytując wypowiedzi krewnych, pisze o potrzebie zaangażowania w prace sił spoza obwodu pawłodarskiego. Rodziny domagają się sprowadzenia sprzętu z innych regionów kraju, by za kolejnych kilkanaście dni władze nie mówiły znów o braku jakichkolwiek postępów.

Kazachskie Ministerstwo ds. Sytuacji Nadzwyczajnych odpowiada na apele bliskich, prosząc o wyrozumiałość. „Pracujemy na tyle, na ile to możliwe, zachowując środki bezpieczeństwa” – przekazano w komunikacie.

Miejscowe władze przekazały, że do tej pory z wyrobiska usunięto ponad 200 tysięcy ton ziemi i skał. W trakcie prac odnaleziono torbę jednego z pasażerów, a także część nadwozia autobusu wraz z tablicą rejestracyjną. 

Kopalnia, w której doszło do tragedii, otwarta została w 1932 roku. Wydobywa się w niej rudy polimetaliczne zawierające miedź oraz złoto. To jedna z największych kopalni we wschodnim Kazachstanie.

Źródła: Zakon, Radio Swoboda