– Nie sposób nie wspomnieć o naszej konkurencji, która zdaje się dzisiaj zamierza zaoferować coś Polkom i Polakom. Chcemy zakończyć erę PiS-u, erę populizmu, tych, którzy właśnie próbowali samorząd niszczyć. Zastanawiam się w ogóle, jak oni mogą próbować startować w wyborach samorządowych, kiedy mają absolutne zero wiarygodności w tej kwestii, bo samorząd próbowali niszczyć – mówił podczas swojego wystąpienia Rafał Trzaskowski, ponownie ubiegający się o funkcję prezydenta Warszawy.
Wybory samorządowe. Rafał Trzaskowski o PiS: Myślą nad zmianą nazwy
Polityk nawiązał też do konwencji Prawa i Sprawiedliwości, którą partia Jarosława Kaczyńskiego zorganizowała w sobotę w podwarszawskich Szeligach. – Dzisiaj słyszymy, że próbują się pokazać w zupełnie innym świetle, nawet myślą nad zmianą nazwy. Niespecjalnie mnie to dziwi, bo nie mają nic wspólnego z Prawem i Sprawiedliwością, dobrze, że zdali sobie z tego sprawę. Dobrze, że zaczynają myśleć o tym, jak ta nazwa powinna wyglądać – ocenił Rafał Trzaskowski.
– Na razie to wygląda tak, jak widzimy. „Podsłuchy i Strach”. Widać to w partii, która niszczyła samorząd i demokrację. Mają tyle wewnętrznych konfliktów, że dzisiaj będą budowali jakiś miraż, kogoś, kim nie są – dodał. Spekulacje dotyczące możliwej zmiany nazwy przez PiS pojawiły się już pod koniec ubiegłego roku. W listopadzie zdementował je rzecznik partii Rafał Bochenek.
Wybory samorządowe. Trzaskowski o Bocheńskim: Nagle kocha równe prawa
O prezydenturę w Warszawie, oprócz Trzaskowskiego, walczą również były wojewoda łódzki i mazowiecki Tobiasz Bocheński (kandydat PiS), wicemarszałkini Senatu Magdalena Biejat z Lewicy i poseł Konfederacji Przemysław Wipler.
– Nie wiem czy obserwowaliście państwo mojego konkurenta w Warszawie [Tobiasza Bocheńskiego – red.], który nagle kocha równe prawa, kocha prawa kobiet, kocha przejścia przez ulice nadziemne. Próbuje robić jakieś aplikacje, które już dawno funkcjonują, chce wyrównywać płace, mimo że już dawno to w Warszawie zrobiliśmy – skomentował polityk PO.
– Ale te wybory też o tym są, żeby się nie dać nabierać na ludzi, którzy niszczyli samorząd, a dzisiaj będą próbowali udawać coś innego, nie dać się nabierać na ludzi, którzy dzisiaj chcą występować pod zupełnie innym szyldem – podsumował. Tobiasz Bocheński, choć nie jest członkiem Prawa i Sprawiedliwości, nie odżegnuje się od swoich związków z ugrupowaniem. Jednocześnie niektórzy politycy PiS, np. Łukasz Schreiber w Bydgoszczy, kandydują oficjalnie nie jako przedstawiciele PiS, ale lokalnych komitetów.