W czwartek 4 lipca kończy się termin zrzutki, którą założył były pracownik TVP i wiceszef Telewizyjnej Agencji Informacyjnej Samuel Pereira. Mężczyzna chce zebrać 20 tysięcy złotych.
Zbiórka Pereiry na prawników. TVP go pozwało
Do tej pory na zbiórkę Pereiry wpłacono jedynie 3 251 złotych, co stanowi zaledwie 16 proc. założonej kwoty. Pereira zbiera na prawników w sprawie pozwu, który wytoczyła mu „nowa” Telewizja Polska.
„Nie mam zamiaru się poddawać, jednak potrzebuję środków na prawników. Jeśli uda mi się zebrać więcej pieniędzy niż potrzebna suma – wykorzystam je do opłacenia kosztów innych spraw typu SLAPP, a konkretnie chodzi o dwie: z koncernem RASP (chcą mnie ukarać za krytykę ich publikacji, sprawa w toku) i Romanem Giertychem (afera Polnord, sprawa w toku). Jeśli suma środków będzie jeszcze większa – wydam na przygotowywany już projekt medialny, o którego szczegółach poinformuję tutaj” – pisze Pereira w zbiórce.
TVP pozwała Michała Adamczyka, Samuela Pereirę i Marcina Tulickiego, żądając od nich 1,33 miliona złotych. W sprawie chodzi o pozbawienie spółki możliwości korzystania z siedziby Telewizyjnej Agencji Informacyjnej od 20 grudnia do połowy stycznia 2024 roku.
Przypomnijmy, że z danych, które udostępnił poseł Koalicji Obywatelskiej Dariusz Joński, wynika, że Pereira zarobił od 25 kwietnia do 31 grudnia 2024 roku niecałe 440 tysięcy złotych jako wiceszef TAI. Więcej na ten temat w artykule: „Poseł KO ujawnił zarobki byłych szefów Telewizyjnej Agencji Informacyjnej. 'Zapnijcie pasy!'”.
Pereira o pracy w TVP: Były rzeczy, które powinny wyglądać inaczej
Były pracownik telewizji publicznej pojawił się w lutym na Kanale Zero, gdzie opowiedział o swojej byłej pracy. – Były momenty, że pewne rzeczy byśmy zrobili inaczej, ale nie chcę o nich mówić. To podsumowanie działań moich i moich kolegów, o których rozmawiamy sami. Z pewnością, gdyby doszło do tego, że te media publiczne wróciłyby do [poprzedniego – red.] zarządu TVP, wtedy moglibyśmy porozmawiać, co można byłoby zrobić inaczej – przyznał w rozmowie z Krzysztofem Stanowskim.
– Przedstawialiśmy polski interes, interes narodowy. Na pewno były rzeczy, które pewnie powinny inaczej wyglądać. W ogólnym rozrachunku pluralizm się zwiększył, bo widzowie mieli do wyboru, teraz tego nie mają – ocenił.