
Szczyt w Berlinie, w którym wzięli udział europejscy liderzy oraz negocjatorzy ze strony USA i Ukrainy, zakończył się ustaleniami, stanowiącymi dla Kijowa ważny krok do wypracowania planu na pokój. Odkąd tylko zaczęły się negocjacje, strona ukraińska podkreśla, że z jej perspektywy kluczowe są dwie kwestie.
Rosja chce całego Donbasu
Pierwsza wiąże się z ustępstwami terytorialnymi na rzecz Rosji. Kreml chce całego Donbasu (obwody Ługański i Doniecki), w tym także ziem kontrolowanych przez ukraińską armię – około 10 proc. regionu.
Dla strony ukraińskiej oddanie tych terenów jest – jak wynika z przecieków – nie do przyjęcia. Po szczycie w Berlinie Wołodymyr Zełenski oficjalnie poinformował, że w tej kwestii nadal nie osiągnięto konsensusu.
Agencja Reutera, powołując się na źródło znające przebieg negocjacji, poinformowała, że amerykańscy negocjatorzy nalegają, by Ukraina oddała cały Donbas, który jest – w ich ocenie – „najważniejszą sprawą” dla Rosji.
Donbas jest bowiem niezwykle ważny z perspektywy dalszej ofensywy na zachód. Przede wszystkim są to tereny silnie ufortyfikowane. – Ukraina zbudowała tam zaporę podobną do naszej Tarczy Wschód – czyli zasieki, betonowe przeszkody – mówił w wywiadzie dla Interii gen. Bogusław Pacek. To także tereny istotne, jeśli chodzi o szlaki komunikacyjne. – Donbas to wrota do marszu na zachód – oceniał gen. Pacek.
Oddaniu całego Donbasu sprzeciwia się także większość narodu ukraińskiego. Sondaż na temat ewentualnego porozumienia pokojowego przeprowadził Kijowski Międzynarodowy Instytut Socjologii. Wynika z niego, ze aż 75 proc. badanych sprzeciwia się porozumieniu, w ramach którego Ukraińcy całkowicie wycofaliby się z Donbasu oraz ograniczyli liczebność armii, przy jednoczesnym braku gwarancji bezpieczeństwa.
Ukraina z gwarancjami bezpieczeństwa. Co wiemy?
Gwarancje bezpieczeństwa to druga kluczowa kwestia w prowadzonych negocjacjach. Wołodymyr Zełenski wielokrotnie podkreślał, że bez solidnych gwarancji, Ukraina nie zgodzi się na pokój, bo Rosja nie będzie go przestrzegać.
Wieści płynące z Berlina wskazują, że w tej kwestii wypracowano rozwiązania, które zadowalają Ukrainę. Nie znamy szczegółów, ale ogólny zarys ustaleń. Według niego gwarancje dla Ukrainy mają polegać na:
– misji wojskowej do Ukrainy czyli tzw. koalicji chętnych, która będzie kierowana przez Europę i wspierana przez USA. Misja miałaby wspierać odbudowę ukraińskich sił zbrojnych oraz pomagać w utrzymaniu bezpieczeństwa w powietrzu i na morzu, m.in. poprzez działania na terytorium Ukrainy;
– wspieraniu Ukrainy w odbudowie sił zbrojnych, które w czasie pokoju powinny utrzymywać się na poziomie wynoszącym 800 tys. żołnierzy;
– ustanowienie kierowanego przez USA mechanizmu monitorowania i weryfikacji zawieszenia broni oraz podjęcie „działań w celu przywrócenia pokoju i bezpieczeństwa w przypadku przyszłego ataku zbrojnego”.
Analityk: Gwarancje dla Ukrainy wyglądają obiecująco
Analityk geopolityczny Krzysztof Wojczal uważa, że gwarancje wyglądają obiecująco, choć oceniać możemy jedynie zarys.
– Ewentualne rozmieszczenie europejskich sił na Ukrainie, zachodnie patrole ukraińskich: nieba i morza – to wszystko w teorii wygląda dobrze. Zwłaszcza w kontekście utrzymania 800-tysięcznej ukraińskiej armii, która będzie mogła być przezbrojona w sprzęt zachodni. Ten ostatni element byłby w zasadzie najbardziej niezawodnym mechanizmem bezpieczeństwa przed ewentualną trzecią inwazją Rosji – wylicza w rozmowie z Interią.
Kluczową wiadomością jest fakt, że jednym z gwarantów bezpieczeństwa są Stany Zjednoczone. Ponadto Ukraina, obecna w Berlinie, zgodziła się na przyjęcie ustaleń, co oznacza, że szczegóły planu brzmią dla jej władz obiecująco.
– Bez odpowiedniego zabezpieczenia podpisywanie czegokolwiek nie miałoby sensu. Więc na ten moment trzeba zdać się na decyzję władz z Kijowa. Ich akceptacja osiągniętego konsensusu w tym zakresie sugeruje, że mechanizm wygląda solidnie – mówi Interii Wojczal.
Aktualna wersja traktatu pokojowego w zasadzie uznaje klęskę Rosji w kontekście osiągnięcia przez nią celu strategicznego, jakim z pewnością wciąż jest przejęcie kontroli nad całą Ukrainą.
Zachód i Ukraina wreszcie ustaliły, co chcą osiągnąć
Jednocześnie analityk przestrzega przed optymizmem w myśleniu o przyszłym pokoju, zwracając uwagę na wielkiego nieobecnego przy stole, czyli Rosję i jej zapędy.
– Bez akceptacji Kremla z pokoju będą nici. Natomiast należy docenić fakt, że wypracowano jakieś wspólne stanowisko Zachodu i Ukrainy na temat tego, jaki kształt pokoju zadowalałby zarówno Ukrainę, jak i jej partnerów z USA czy Europy. To jest – wbrew pozorom – nie do przecenienia i to nawet, gdy aktualny proces negocjacyjny nie zakończy się pokojem. Oto bowiem, po raz pierwszy od rozpoczęcia rosyjskiej inwazji, zarysowano wspólny dla wszystkich cel minimum, który można uznać za realistyczny – wskazuje rozmówca Interii.
Nikt nie ma już złudzeń, że ceną pokoju muszą być ustępstwa ze strony Ukrainy. Narracja o nieoddawaniu Ukrainie ani metra ziemi odeszła w niepamięć, ale to wcale nie oznacza, że Rosja będzie mogła odtrąbić sukces.
– Kreśląc bardziej realistyczny cel zakończenia wojny, Zachód i Ukraina wiedzą już co chcą osiągnąć i jakich mechanizmów zamierzają użyć, by po ewentualnym zawarciu pokoju nie był on tymczasowy. To bardzo istotne, bowiem już teraz można będzie te mechanizmy przygotowywać na przyszłość, a jednocześnie lepiej koordynować działania na linii USA-Europa-Ukraina, by zmusić Rosję do zawarcia pokoju. Innymi słowy, by doprowadzić do jej porażki. Bowiem aktualna wersja traktatu pokojowego w zasadzie uznaje klęskę Rosji w kontekście osiągnięcia przez nią celu strategicznego, jakim z pewnością wciąż jest przejęcie kontroli nad całą Ukrainą – mówi Wojczal.
Strategicznym celem Putina było włączenie Ukrainy w swoją strefę wpływów. Nie bez przyczyny Rosji tak bardzo zależy na jak najszybszym zorganizowaniu wyborów w Ukrainie. Jak mówił Interii gen. Bogusław Pacek, „Rosjanie są gotowi na to, by móc wpływać na ich wynik”.
Optymizm kończy się na pytaniu, czy Rosja będzie w stanie przystać na pokój z gwarancjami bezpieczeństwa, które nie będą fasadą a realnym mechanizmem odstraszającym?
Wojczal uważa, że nie, bo skoro Władimir Putin ma nadzieję na całkowite zwycięstwo, to podpisywanie umowy, zgodnie z którą Rosja jest traktowana jako przegrany, byłoby bezcelowe.
Rosja nie chce wojsk NATO w Ukrainie. Pat na horyzoncie
Wiceszef rosyjskiego MSZ Siergiej Riabkow poinformował, że „Rosja pod żadnym pozorem nie zgodzi się na rozmieszczenie wojsk NATO w Ukrainie”.
Na horyzoncie zatem rysuje się pat. Z jednej strony Ukraina nie może zgodzić się na tak dramatyczne ustępstwa jak oddanie całego Donbasu, bez naprawdę solidnych gwarancji.
Z drugiej strony gwarancje te z perspektywy Rosji przekreślają możliwość osiągnięcia celu strategicznego, jakim byłoby przejęcie kontroli nad Kijowem, a co za tym idzie zmiana architektury bezpieczeństwa w Europie.
– Rosjanie – nawet jeśli potrzebują przerwy w działaniach wojennych – to zgodziliby się na taką przerwę tylko w sytuacji, w której widzieliby możliwość zaatakowania Ukrainy po raz trzeci. W warunkach bardziej dogodnych niż mają dzisiaj. Co wymagałoby osłabienia Ukrainy, a nie jej wzmacniania przez państwa zachodnie – kwituje analityk.










