Oni sprzedają broń kartelom narkotykowym — powiedział o ukraińskim wojsku amerykański dziennikarz Tucker Carlson. Jego teoria została jednak szybko obalona.
W najnowszym odcinku publikowanego na platformie X programu „The Tucker Carlson Show” konserwatywny komentator stwierdził, że nawet połowa amerykańskiej broni wysyłanej do Ukrainy jest sprzedawana na czarnym rynku i zasugerował, że zyski z takich operacji czerpie samo CIA.
— Wszystko w tej wojnie jest kłamstwem — stwierdził. — Oni sprzedają broń kartelom narkotykowym. Czy to są jakieś żarty? Koszmar — mówił Carlson, który otwarcie krytykuje amerykańskie wsparcie wojskowe dla Ukrainy. Nie przedstawił jednak żadnych dowodów na poparcie swojej tezy.
Carlson oskarża amerykańskie agencje
Swoją teorię Carlson wygłosił podczas rozmowy z emerytowanym podpułkownikiem Danielem Davisem.
Tucker Carlson i Donald Trump
Foto: PETER FOLEY / PAP
— Wiem to na pewno. To są fakty, ok? Nie żadne spekulacje — podkreślał. — Sprzedają tę broń, a duża jej część trafia do karteli narkotykowych znajdujących się na naszej granicy. To jest przestępstwo. Nasze agencje wywiadowcze są tego w pełni świadome. Naprawdę myślicie, że nie czerpią z tego żadnych zysków? Oczywiście, że to robią.
— Myślicie, że CIA nie jest w to zamieszane? Jest. Nie mogę tego udowodnić, ale w to wierzę. Mam wierzyć w to, że oni o tym nie wiedzą? Ja wiem, a oni nie? Oni muszą o tym wiedzieć i nikt o tym nie rozmawia — kontynuował.
Carlson stwierdził też, że nawet dziennikarze „The New York Times” mogą w każdym momencie zamówić w internecie ukraińską broń. Nie przedstawił natomiast żadnych bezpośrednich dowodów na to, gdzie lub w jaki sposób sprzedaż tej broni miałaby się odbywać.
Rosja sieje dezinformację
W ostatnich miesiącach ponownie pojawiły się doniesienia, że broń i amunicja NATO są wystawiane na sprzedaż w internecie. Nie ma natomiast dowodów na to, że jakiekolwiek tego typu produkty faktycznie zostały sprzedane.
Przeprowadzane przez ”Newsweek” analizy podobnych teorii, które pojawiały się już od wybuchu wojny w 2022 r., wskazują na koordynację wśród rosyjskich sieci dezinformacyjnych. Cel? Rozpowszechnianie fałszywych narracji dotyczących tego, co Ukraińcy robią z bronią dostarczaną im przez Zachód.
Wysiłki tych grup polegały m.in. na fabrykowaniu przez prorosyjskie źródła reklam internetowych, które miały przedstawiać rzekomo wystawioną na sprzedaż broń przeciwpancerną Javelin. Ogłoszenia pochodziły jednak z rosyjskich kanałów na platformie Telegram, a widoczne na nich zdjęcia pochodzą z roku 2014 r. — poprzedzającego zarówno wojnę, jak i obecny poziom wsparcia wojskowego, które Ukraina otrzymuje od USA.
Rosyjskie media podsycają plotki na ten temat. „Russian Times” przeprowadziło ”dochodzenie” w sprawie domniemanej ukraińskiej sprzedaży broni otrzymanej od Zachodu, nie zważając na to, że liczne redakcje (m.in. BBC) wielokrotnie obalały tę teorię i podważały prawdziwość rzekomych dowodów.
Transfery broni są stale monitorowane
Amerykańscy i ukraińscy urzędnicy wdrożyli rygorystyczne środki kontroli w celu śledzenia napływającej do Ukrainy pomocy wojskowej. Keith Kellogg, specjalny wysłannik Donalda Trumpa ds. Ukrainy i Rosji, powiedział, że w Ukrainie stacjonują generałowie inspektorzy, którzy stale monitorują transfery broni i pomocy finansowej.
Raporty ze stworzonej przez amerykański rząd strony internetowej Ukraine Oversight wskazują na to, że chociaż część broni znajdującej się w strefach walk zaginęła, nie ma dowodów na jej sprzedaż na czarnym rynku na poziomie, który sugeruje Carlson.
Prezydent Rosji Władimir Putin
Foto: RAMIL SITDIKOV / SPUTNIK / KREMLIN POOL / PAP/ EPA
Kiedy w październiku 2022 r. Komisja Europejska i Departament Stanu USA wprowadziły nowe protokoły w celu monitorowania pomocy militarnej dla Ukrainy dostarczanej z Zachodu, rosyjskie media zasugerowały, że inicjatywa ta jest odpowiedzią na powszechny handel bronią.
Kartele nie korzystają z systemów artyleryjskich
Podczas badania przeprowadzonego na Harvardzie w czerwcu 2024 r. przyznano, że ”zaginięcie części broni w trakcie konfliktu jest wysoce prawdopodobne”, ale niemożliwe jest udowodnienie czarnorynkowego handlu na tak ogromną skalę.
Badacze z Harvardu obalili również tezę, że ukraińska broń była sprzedawana „uczestnikom zamieszek we Francji, fińskim gangsterom, nigeryjskim bojownikom albo meksykańskim kartelom”, powołując się na raport Global Initiative Against Transnational Organized Crime.
Także analiza przeprowadzona przez „Kyiv Post” obaliła tezę Carlsona. Sprawdzono rodzaje broni wysyłanej do Ukrainy i prawdopodobieństwo jej dotarcia do meksykańskich karteli. Większość pomocy wojskowej z 2024 r. składała się z systemów artyleryjskich, bojowych wozów piechoty Bradley i zaawansowanych systemów rakietowych (HIMARS i ATACMS), z których żaden nie jest dla karteli przydatny. Nie było także doniesień o meksykańskich organizacjach przestępczych korzystających z ciężkich amerykańskich systemów artyleryjskich.
Pomimo zapewnień Carlsona, że jego teza opiera się na faktach, a nie spekulacjach, ani on, ani żadne niezależne źródła nie dostarczyły dowodów na poparcie zarzutów dotyczących nielegalnego handlu bronią, którą Ukraina otrzymuje od Zachodu.
Raporty „Kyiv Post”, United24 Media oraz amerykańskich organów nadzoru wskazują na to, że transfery broni są ściśle monitorowane, a oskarżenia o masową sprzedaż na czarnym rynku są częścią rosyjskiej kampanii dezinformacyjnej.
Tekst opublikowany w amerykańskim „Newsweeku”. Tytuł, lead i śródtytuły od redakcji „Newsweek Polska”.
![](https://ocdn.eu/pulscms/MDA_/d2eeedc20bf2132139f11e560c9bb02f.png)