Donald Trump rozmawiał telefonicznie z Władimirem Putinem na temat wojny w Ukrainie i ewentualnych zasad, na jakich miałoby dojść do zakończenia konfliktu. Informacja wywołała obawy, że w plany nie zostanie wtajemniczony Wołodymir Zełeński, a decyzje zostaną podjęte ponad jego głową. Taki rozwój wydarzeń wywołał duży niepokój wśród Ukraińców. W rozmowie w Interią mówią o rozczarowaniu i poczuciu zdradzenia ze strony USA.

– Czujemy się zdradzeni. Amerykanie obiecali, że będą nas wpierać, szczególnie militarnie. Teraz Trump prowadzi rozmowy bez naszego udziału, to daje dużo do myślenia. Jesteśmy załamani i rozczarowani – mówi pochodząca z Charkowa Ksenia Kyshyshian, która od trzech lat mieszka w Polsce.

Kobieta dodaje, że wśród jej rodaków pojawia się przeświadczenie, że teraz mogą liczyć tylko na siebie. – Niezależnie od tego, co dzieje się na arenie politycznej, to Ukraińcy muszą się jednoczyć i działać na rzecz swojego zwycięstwa, a właściwie przetrwania – przyznaje.

Wielu Ukraińców, podobnie jak ona, czuje się porzucona. – Rozmowy o losie naszego kraju bez naszego prezydenta czy przedstawicieli Ukrainy nie są dobrym sygnałem – zauważa Ksenia Kyshyshian.

Wspomina, że historia zna już takie przypadki i za przykład wskazuje rozbiory Polski. – Nie chciałabym, żeby taki scenariusz się powtórzył, dlatego musimy zwrócić uwagę całego świata na to, co się dzieje – alarmuje.

Ukraiński żołnierz ostrzega Polaków

Coraz więcej niepokoju pojawi się też w ukraińskich mediach. – Na siedzenie i zastanawianie się kto z kim, o czym rozmawia, nie mają za to czasu wojskowi, oni cały czas są na froncie i muszą wykonywać swoją pracę – mówi Kyshyshian.

Jednym z nich jest Oleksandr Worobej, oficer Sił Zbrojnych Ukrainy, który w rozmowie z Interią zwraca się wprost do Polaków: – USA i UE otworzyły drzwi do piekła, pokazując całemu światu, że wszelkie gwarancje są bezwartościowe, liczy się tylko siła militarna, broń strategiczna i nuklearna. A wkrótce to piekło będzie w waszym domu – mówi.

Jego zdaniem rozmowa Putin-Trump snuje czarną wizję przyszłości nie tylko dla Ukrainy, ale i Polski.

– Co teraz czuję? Myślę, że to samo, co czuła Czechosłowacja w marcu 1939 roku. Ale musimy pamiętać, że potem przyszedł 1 września 1939 roku dla Polski. Wojna prawdopodobnie się skończy, ponieważ nie będziemy już otrzymywać wystarczającego wsparcia wojskowego, a pokój nadejdzie, głównie z powodu naszych ustępstw, podczas których Rosja natychmiast rozpocznie przygotowania do następnej wojny – ocenia żołnierz.

– Niestety są wielkie obawy i niskie morale. Ludzie są poruszeni i rozczarowani, boją się przyszłości. Niestety USA przestały być państwem, które broni demokracji – mówi natomiast Marian Prysiazhniuk, Ukrainiec polskiego pochodzenia.

Rozmowa Trumpa z Putinem. Policzek dla Ukraińców

O demokracji wspomina też pochodząca z obwodu czernihowskiego Natalia Davydenko. – Jestem szoku. Wierzyliśmy w demokrację, a teraz widzimy, że chodzi tylko o interesy – mówi.

Kobieta od 20 lat mieszka w Polsce, jednak w Ukrainie wciąż jest jej mama i rodzina. Myśl o ich losie napawa ją strachem. Nie wierzy, by rozmowy pokojowe prowadzone przez amerykańskiego prezydenta mogły być korzystne dla jej rodaków. – Nawet jeśli część ziem trafi w ręce Rosji, to ona się nie zatrzyma. Rosja chce rozszerzać swoje imperium, będzie dążyć do przejęcia władzy nad całym naszym krajem – uważa Ukrainka.

Zauważa, że w ukraińskich mediach pojawiają się obawy, że Rosja i USA zdecydują za Ukrainę. – Rosja by chciała, żeby Ukraina była jak Białoruś, ale Ukraińcy nie będą żyć w dyktaturze – podkreśla.

Natalia Davydenko od początku wojny angażowała się w pomoc uchodźcom, wspomina że wśród nich było wiele osób starszych, które nigdy nie planowały wyjazdu z kraju. – Oni nie odnajdą się w Europie. Będą chcieli wrócić do swoich domów. To, co się teraz dzieje, to dla nich jest policzek – mówi. Dodaje, że wielu młodych Ukraińców też chce wracać, by budować na nowo swój kraj.

Zwraca też uwagę na sytuację rodzin, które straciły swoich bliskich w wojnie z Rosją. – Co mają powiedzieć młode wdowy, które zostały same z dziećmi, bo ich mężowie zginęli za ojczyznę? Co mają powiedzieć matki, których synowie zginęli na froncie? To cios dla tych rodzin, ich bliscy nie ginęli po to, by teraz ktoś decydował za ich plecami. Bronili tego kawałka ziemi, oddali za niego życie. Teraz ma się okazać, że niepotrzebnie? To obłęd – mówi.

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version