We wtorek po południu Ukraińska Prawda poinformowała, że dziennikarz Michajło Tkacz wraz z operatorem zostali zatrzymani w pobliżu polsko-białoruskiej granicy. Jak podał portal, pracowali oni tam nad materiałem dotyczącym tranzytu produktów pomiędzy Polską a Rosją i Białorusią. „Nakręcone materiały zostały częściowo usunięte” – podkreślił serwis.
Ukraińscy dziennikarze zatrzymani przez policję. Media: Usunięto część materiałów
„Tkacza i operatora przetrzymywano w biurze komendanta przez co najmniej cztery godziny i dopiero wtedy wypuszczono za zgodą 'z góry’. Przez cały ten czas dziennikarzom nie wolno było się z nikim kontaktować. Dziennikarzy przesłuchiwała nie tylko policja, ale także przedstawiciele służb specjalnych” – czytamy w komunikacie Ukraińskiej Prawdy.
„Po zwróceniu dziennikarzom kart pamięci okazało się, że część nakręconych materiałów została usunięta. Ponadto podczas przeszukania policjanci uszkodzili ładowarkę akumulatora i porozumiewali się wyłącznie w języku polskim” – przekazał portal.
Policja potwierdza: Doszło do zatrzymania ukraińskich dziennikarzy
W sprawie interweniował ambasador Ukrainy w Polsce. – Oni nagrywali ruch kolejowy, latali dronem. Policja zdecydowała sprawdzić, kto to jest, żeby nie okazało się, że chodzi o prowokatorów. Sprawa została szybko załatwiona – powiedział w rozmowie z Wirtualną Polską Wasyl Zwarycz.
Zdarzenie potwierdziła również policja. – Policjanci zostali zaalarmowani przez zaniepokojonych mieszkańców Łukowa, którzy od dwóch dni widzieli w tym rejonie mężczyzn z dronami – przekazał WP nadkomisarz Andrzej Fijołek, rzecznik komendanta wojewódzkiego w Lublinie. W związku z tym, że to teren przygraniczny, na miejsce został wysłany patrol. Funkcjonariusz zaznaczył, że dziennikarze zostali przewiezieni na komendę celem potwierdzenia ich tożsamości. – Trzeba było zweryfikować ich dane. Po ich potwierdzeniu mężczyźni opuścili komendę – dodał. Jednocześnie policja nie potwierdza, jakoby miały zostać usunięte materiały nagrane przez Ukraińców.