Małgorzata Paprocka poinformowała, że biorąc pod uwagę rolę prezydenta m.in. jako „strażnika konstytucji” oraz osoby, która „stała murem za sędziami”, trudno było oczekiwać, by prezydent zaakceptował zapisy zawarte w tzw. ustawie incydentalnej.
Jak dodała, prezydent sygnalizował to również w rozmowach z marszałkiem Sejmu Szymonem Hołownią. – Pan prezydent podjął decyzję (…), aby tę ustawę zawetować, czyli skierować ją do ponownego rozpatrzenia przez Sejm poinformowała.
Według założeń ustawy, którą Sejm uchwalił 24 stycznia, ważność wyboru prezydenta w 2025 roku ma orzekać 15 sędziów Sądu Najwyższego z najstarszą służbą na stanowisku sędziego. Obecnie ta kwestia rozstrzygana jest, zgodnie z ustawą o Sądzie Najwyższym, przez Izbę Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych.
– Nigdy te orzeczenia nie były kwestionowane, również przez większość rządzącą w Polsce, a więc na podstawie tego orzeczenia ma stwierdzoną ważność mandatów, które sama wykonuje – argumentowała szefowa prezydenckiej kancelarii.
Andrzej Duda zawetował ustawę incydentalną. Kancelaria uzasadnia
Paprocka wskazała, problem z kwestionowanie statusu Izby „rozpoczął się wraz z decyzją o niewykonaniu orzeczenia SN dotyczącego finansowania głównej partii opozycyjnej, czyli Prawa i Sprawiedliwości”.
– Nie da się nie dostrzegać powiązania próby zmiany składu sędziowskiego z tym, że niewykonanie orzeczenia tej izby przez obecny rząd, przede wszystkim przez ministra finansów, będzie mogło być bez wątpienia podnoszone jako argument na nierówność wyborów zarówno w procesie stwierdzania ważności wyborów uzupełniających do Senatu, ale przede wszystkim wyborów prezydenkch – wskazała.
Jak dodała, tzw. ustawy incydentalnej nie da się ocenić inaczej, niż próbę „uprzedniego wskazania innego składu sądu do stwierdzania ważności tych wyborów”. Jak podkreśliła, uzasadnienie prezydenckiego weta liczy kilkadziesiąt stron.
Więcej informacji wkrótce.