Prezes PiS Jarosław Kaczyński chciał sprowokować posła Romana Giertycha, nazywając go w Sejmie „głównym sadystą” i wskazując go palcem. W PiS prowokację uznają za udaną, choć nie przewidzieli wszystkiego i musieli improwizować.
W tym nie było żadnego porywu emocji. Była zimna kalkulacja i realizacja planu. Cel: uczynić twarzą Koalicji Obywatelskiej i — szerzej — obozu rządzącego Romana Giertycha. Nie Rafała Trzaskowskiego ani nie Donalda Tuska, ale właśnie mecenasa, który jest szeregowym posłem, a i to niezawodowym. Dlaczego akurat Giertycha? Bo w szerokim elektoracie obozu rządzącego, a już zwłaszcza w elektoracie umiarkowanym, Giertych jest bardzo niepopularny — nawet jeśli jest spośród polityków KO najgorliwszym w rozliczaniu PiS.
Sprowokować Giertycha
— Od dawna pojawiał się na Nowogrodzkiej pomysł, aby sprowokować Romana Giertycha — nie kryje jeden z posłów PiS. Teraz przyszedł czas realizacji. Inny dodaje, że nie można było pozwolić, aby sprawy aresztu dla Anny W., śmierci Barbary Skrzypek i wypuszczenia z więzienia Ryszarda Cyby zostały przykryte przez inne tematy, bo one są niewygodne dla KO.
Anna W. wychodzi właśnie na wolność — prokurator uchylił areszt tymczasowy dla niej. W. jest podejrzana ws. nieprawidłowości w Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych. Powodem zwolnienia z aresztu jest stan zdrowia jej 13-letniego syna.
W sprawie śmierci Barbary Skrzypek Jarosław Kaczyński jest świadkiem. Skrzypek zmarła 15 marca. 12 marca Skrzypek składała — jako świadek — zeznania w śledztwie dot. „dwóch wież”. Później rozmawiała — jak mówił prezes PiS — z Jarosławem Kaczyńskim, bardzo krótko i miała być wedle jego relacji w złej kondycji.
Z kolei w sprawie Ryszarda Cyby — skazanym za zabójstwo działacza PiS Marka Rosiaka — o błędach mówi już sam minister sprawiedliwości Adam Bodnar. Cyba został bowiem zwolniony z więzienia ze względu na stan zdrowia, na którą to decyzje prokuratura nie złożyła nawet zażalenia.
Tych kilka historii Jarosław Kaczyński poruszył w wystąpieniu w Sejmie wycelowanym w Romana Giertycha.
— Mamy do czynienia także z doprowadzeniem do śmierci śp. Barbary Skrzypek poprzez haniebne przesłuchanie. I mamy tutaj na sali, można powiedzieć, głównego sadystę: Giertycha — tak mówił Kaczyński. A Giertych na to: — Zostałem nazwany sadystą przez pana Jarosława Kaczyńskiego. Jarku, siadaj spokojnie. Uspokój się.
Ale Giertych już nie mógł dokończyć, bo posłowie PiS przyszli w sukurs swojemu prezesowi i zaczęli skandować „morderca!”. Jarosławowi Kaczyńskiemu nie puściły nerwy, jak to czasami bywało i nie wrzeszczał z mównicy. Zresztą pomógł mu wicemarszałek Sejmu Piotr Zgorzelski (PSL), który ogłosił przerwę i wyłączył mikrofony.
W PiS można usłyszeć, że Kaczyński przyszedł z intencją sprowokowania Romana Giertycha. Szef klubu Koalicji Obywatelskiej Zbigniew Konwiński od razu wziął na siebie ciężar riposty, ale skoro Kaczyński nazwał Giertycha „głównym sadystą”, to Giertych nie mógł tego potulnie słuchać. Wkroczył na mównicę, by odeprzeć krytykę. Na atak ze strony każdego innego polityka PiS Giertych mógłby machnąć ręką, ale nie na szarżę Jarosława Kaczyńskiego.
Pokazać, że Tusk to Giertych
Cel prowokacji? Człowiek z PiS: — Trzeba było pokazać umiarkowanemu elektoratowi Rafała Trzaskowskiego, że to jest kandydat popierany przez Romana Giertycha. A on jest najbardziej nielubianą osobą w całej Koalicji Obywatelskiej.
Inny rozmówca z ław poselskich PiS: — Oczywiście, że sprowokowanie Giertycha to był cel. Nikt inny nie działa tak na umiarkowanych wyborców Trzaskowskiego i KO jak Giertych. Chcieliśmy pokazać, że Tusk to Giertych i Trzaskowski to Giertych.
Ale nie udało się przewidzieć wszystkiego. Zwłaszcza tego, że znajdą się obok siebie na mównicy sejmowej i że poseł KO będzie sobie kąśliwie żartował z prezesa PiS. Obrazek był kiepski, bo dysproporcja wzrostu między Kaczyńskim a Giertychem jest wyraźna. Dlatego też szybko na profilu prezesa PiS na Twitterze (X) współpracownicy Kaczyńskiego poradzili mu wrzucić grafikę z biblijnej walki niepozornego Dawida z wielkim Goliatem, co miało rozładować komentarze co do wzrostu panów.
Człowiek z PiS: — Prowokację należy uznać za udaną.