Wołodymyr Zełenski zdecydował się podpisać w czwartek dekret o nałożeniu 10-letnich sankcji na liderów partii Gruzińskie Marzenie, która – jak ocenił – „przekazuje Gruzję Putinowi” i „sprzedaje interesy narodu”.
Obostrzenia wymierzone będą w obecnego premiera kraju Irakli Kobachidze, lidera wspomnianej formacji Bidzinę Iwaniszwilego, a także w 17 innych osób związanych z formacją oskarżaną o prowadzenie kraju w kierunku Moskwy, a nie struktur Unii Europejskiej. Przypomnijmy, w poprzednim tygodniu rządzący zdecydowali, że Gruzja zawiesi rozmowy o członkostwie w UE do 2028 roku.
Zełenski w swoim wystąpieniu wskazał także na przetaczające się przez Gruzję protesty przeciw podporządkowywaniu kraju rosyjskim wpływom.
Ukraina nakłada sankcje na gruzińskie władze. Wskazuje na Rosję
– Jeśli nie zareagujesz na czas lub zareagujesz bez zasad, stracisz dziesięciolecia, a kraje zostaną pozbawione wolności – ocenił Zełenski. Podkreślił stanowczo, że „nie możemy stracić w tym regionie nikogo„. – Ani Gruzji, ani Mołdawii, ani Ukrainy. Razem musimy bronić się przed Moskwą – mówił. Ukraina wezwała do podobnego działania także kraje UE i USA.
Do zaostrzenia sytuacji w Gruzji doszło po tegorocznych wyborach parlamentarnych. Tamtejsza komisja wyborcza ogłosiła zwycięstwo Gruzińskiego Marzenia, choć wcześniejsze sondaże pokazywały, że rządząca formacja może nie utrzymać się przy władzy. Zarówno opozycja, jak i prezydent Salome Zurabiszwili nie uznają rezultatów głosowania.
W ocenie przeciwników władz doszło do nieprawidłowości, w tym nacisków na wyborców i złamania tajemnicy głosowania. Społeczność międzynarodowa apeluje do gruzińskich władz o przeprowadzenie przejrzystego śledztwa w związku z doniesieniami o naruszeniach.
Prezydent Zurabiszwili skomentowała już nałożone przez Ukrainę sankcje. „Nie mogłabym tego lepiej ująć. Dziękuję, Wołodymyrze! Rosja próbuje przejąć kontrolę nad Morzem Czarnym!” – napisała prozachodnia polityk w serwisie X. Premier Gruzji uderzył z kolei w ukraińskiego prezydenta, mówiąc, że „nie była to niezależna decyzja Kijowa„.
Zełenski o Gruzji i Mołdawii. Chce walki z wpływami Rosji
W swoim przemówieniu Zełenski mówił także o Mołdawii. Tam w ostatnich tygodniach odbyły się wybory prezydenckie, a także kluczowe dla przyszłości kraju referendum. Głosujący odpowiadali w nim czy chcą, aby wpisać akcesję do UE do konstytucji. Długo przed, jak i w tracie wyborów, ostrzegano przed rosyjską ingerencją.
Losy referendum ważyły się do ostatnich chwil. Według ostatecznych danych, przekazywanych przez Państwową Komisję Wyborczą, głos „za” oddało 50,46 procent obywateli przy 49,54 proc. głosów przeciwnych. Początkowo wydawało się jednak, że więcej może być przeciwników zacieśniania relacji z UE (głosy proeuropejskiej diaspory żyjącej poza granicami kraju liczono później), toteż po wszystkim rosyjscy politycy czy propagandyści grzmieli o „wyborczym oszustwie”.
W I turze wyborów prezydenckich wygrała proeuropejska Maia Sandu (starała się o reelekcję). Drugie miejsce zajął prorosyjski polityk Aleksandr Stoianoglo. W „dogrywce” Sandu zwyciężyła, zdobywając 55,33 proc. poparcia.
W przypadku Mołdawii także głośno było o staraniach Rosji, by wpłynąć na wyniki głosowania. Alarmowano o dowożeniu wyborców do lokali, cyberatakach na strony tamtejszej CKW czy kupowaniu głosów na masową skalę.
O mocnej pozycji Rosji w Mołdawii decydują bieżące operacje Kremla, ale i działania w dwóch autonomicznych jednostkach – Naddniestrzu i Gagauzji, które z sympatią spoglądają w stronę Moskwy.