Do zdarzenia doszło w środę po godzinie 21:00. Na numer alarmowy zadzwoniła kobieta, która twierdziła, że przy ulicy Miodowej na warszawskim Śródmieściu zauważyła nieprzytomną i nieoddychającą osobę, potrzebującą pomocy.
Na miejsce zadysponowano policję oraz pogotowie. Kobiety, która zadzwoniła na służby już nie było. Nie było także osoby nieprzytomnej. Okazało się, że chodziło o rzeźbę.
Warszawa. Służby przyjechały do rzeźby. Groteskowa akcja w stolicy
Pomnik „Bezdomny Jezus” znajduje się na warszawskim śródmieściu i imituje bezdomną osobę leżąca na ławce. Okazuje się, że przy słabym oświetleniu i niekorzystnych warunkach pogodowych można pomylić go z żywym człowiekiem.
Po raz pierwszy o zgłoszeniu poinformował w mediach społecznościowych MG Marcin. Policja w rozmowie z Interią potwierdza, że doszło od takiej sytuacji. Mundurowi nie prowadzą jednak żadnego postępowania w kierunku nieuzasadnionego wezwania służb.
– Temperatury teraz są bardzo niskie. Zachowanie osoby zgłaszającej było bardzo dobre, jeśli ta osoba miała uzasadnione podejrzenia, że ktoś potrzebuje pomocy – powiedział mł. asp. Jakub Pacyniak, oficer prasowy z Komendy Rejonowej Policji Warszawa I.
Policjant dodał, że kiedy występują silne mrozy i opady śniegu, nie można być obojętnym na potencjalną krzywdę drugiej osoby. – To jest jak najbardziej prawidłowa reakcja – dodał.
„Bezdomny Jezus” skłania do refleksji
„Bezdomny Jezus” to rzeźba kanadyjskiego artysty Timothego Shmalza. Wygląda jak śpiący bezdomny, który niemal w całości przykryty jest kocem. Spod okrycia wystają tylko stopy, na których widać charakterystyczne rany.
W 2013 roku rzeźba stanęła przed Uniwersytetem w Toronto. W 2021 roku do Polski trafiła jedna ze 100 kopii. Ustawiono ją pod klasztorem Kapucynów przy ul. Miodowej 13 na warszawskim Śródmieściu. Rzeźba ma zachęcić do refleksji i skłonić do pomocy osoby w kryzysie bezdomności.