Czasami w nawiązywaniu nowych relacji towarzyszą nam odczucia, których sami nie rozumiemy. Dlaczego tak szybko oceniamy, że ktoś jest do nas wrogo nastawiony? Czemu spojrzenie nowo poznanej osoby wydaje nam się tak znajome? Dlaczego jedne osoby od razu wywołują naszą sympatię, a inne z marszu budzą niechęć? Odpowiedź tkwi w przeszłości.
Mimo iż rozwijamy się i rozwijamy też swoją sieć relacji społecznych, to wewnątrz naszego psychicznego świata nadal żyją obrazy ważnych relacji z okresu dzieciństwa – z naszego wcześniejszego życia. Te obrazy są przez nas świadomie tworzone i utrzymywane w pamięci, ale też istnieją nieświadomie, aktywizując się w różnych momentach i sytuacjach relacyjnych. Dlatego aktualne relacje mogą być interpretowane, a nawet komplikowane przez nieświadomie oddziałujące na nas obrazy relacji z przeszłości.
Stare obrazy
– Nie potrafiłam zrozumieć, dlaczego tak bardzo nie chcę iść na spotkanie z parą znajomych mojego męża – mówi Kasia. – Nie myślałam o nich obojgu, lecz o kobiecie, z którą miałam się spotkać. Widziałam ją zaledwie raz, a sama myśl spędzenia z nią wieczoru odpychała mnie. Ale mąż nalegał, a ja nie miałam sensownych argumentów, by odwołać wyjście, więc poszliśmy. Od samego progu, po powitaniu nas przez gospodarzy, poczułam przeszywający ból w piersiach oraz słabość – zupełnie jakby ktoś odbierał mi energię. Ani przyjemny głos gospodyni, ani chęć zadbania o nas nie wzbudziły mojego zaufania, przeciwnie, czułam silne napięcie. Słyszałam w głowie tylko swój własny głos: „Uciekaj stąd!”. Nie rozumiałam, co się ze mną dzieje. Wieczoru prawie nie pamiętam. Wiem tylko, że nie byłam miła ani wobec męża, ani wobec jego znajomych. Chyba w ogóle się nie odzywałam. Pamiętałam za to dużo śmiechu tej kobiety, jej częste ruchy dłoni wokół ust i mdlący zapach lawendy. Rano obudziłam się z bólem głowy i spięciem w całym ciele.
Odłączone od jakichkolwiek wspomnień i racjonalnych wyjaśnień doświadczenie jednego wieczoru wywarło na Kasi bardzo silne wrażenie. Gwałtowne reakcje w ciele oraz jednoczesne poczucie bycia poza kontaktem z tu i teraz – to niewątpliwie efekt zaborczego wręcz aktywowania się w niej jakichś wzorców z przeszłości. Dopóki doświadczenie pozostawało w obszarze nierozpoznania, dopóty przerażało i nabierało swoistej kontroli nad jej poczuciem bezpieczeństwa. Niekiedy teraźniejsze wydarzenia prowadzą nas do bram przeszłości, za którymi kryją się nie zawsze jeszcze domknięte zdarzenia z dziecięcych lat.
Odtwarzanie przeszłości
Ojciec psychoanalizy Zygmunt Freud uważał, że w dorosłym życiu odtwarzamy pewne pierwotne wzorce z relacji ze znaczącymi dla nas postaciami z przeszłości. To odtworzenie ma znaczenie dla procesu terapeutycznego.
Pracujący z ciałem psychoterapeuta Jacob „Jay” Stattman twierdził: „Przeniesienie tkwi u podłoża wielu międzyludzkich związków i wydarzeń. Ich motorem są bowiem te same nieświadome pragnienia bezpieczeństwa i dożywienia, których oczekuje pacjent od terapeuty. Każda relacja oparta na przeniesieniu jest też źródłem frustracji, zahamowania rozwoju i większego lub mniejszego cierpienia, ponieważ jest ona bezustannym odtwarzaniem przez ciało i osobowość dorosłego człowieka jego dziecinnych zachowań wraz z towarzyszącą im przyjemnością i bólem”.
Niekiedy wobec jednej osoby czujemy, że musimy z nią walczyć, przy innej zaś odczuwamy chęć podporządkowania się, przylgnięcia. Jeszcze inna wywołuje w nas potrzebę udowadniania tego, że potrzebujemy jej bardziej niż ktoś inny.
Procesy przeniesieniowe zachodzą w wielu relacjach życia codziennego – pomiędzy nauczycielem a uczniem, żoną a mężem, szefem a pracownikiem, klientem a sprzedawcą. Determinują one niekiedy wybór naszych miłości i sympatii, a czasami są źródłem konfliktów i napięć w relacjach. Dzieją się wszędzie tam, gdzie spostrzeżenia, emocje czy reakcje w znaczący sposób bazują raczej na przeszłych doświadczeniach jednostki niż na informacjach czy znaczeniach pochodzących z tu i teraz. Im bardziej osoba zanurzona jest w relacjach z przeszłości, dźwiga ze sobą jakiś ból i niedostatek czy wręcz głód wyniesiony z dzieciństwa, tym większe prawdopodobieństwo aktywizacji procesów przeniesieniowych w relacjach nowych, którym jednostka nadaje znaczenie. Ważne osoby w takich relacjach postrzegane są wtedy jako myślące, czujące czy zachowujące się w sposób, w jaki w przeszłości zachowywała się znacząca dla nas postać.
Wszystkie nasze niespełnienia, braki, pustki, frustracje, ale też nadmiary, nadużycia, przekroczenia, przeładowania i owładnięcia. Wszystko to, czego nie dostaliśmy od innych znaczących postaci w naszym życiu oraz to, czego za dużo dostaliśmy i nie chcieliśmy albo nie potrafiliśmy unieść – będzie w nas działać jak aktywna pieczęć relacji, jeśli nie zintegrujemy tych doświadczeń w sobie (np. podczas terapii). Reprezentacje umysłowe osób ważnych w naszym życiu silniej działają na nasze przeżycia emocjonalne, bo naznaczone są doświadczeniem pierwotności oraz silnej zależności relacji dziecko – rodzic, dziecko – opiekun. Zarówno relacje, w których przewidujemy zaistnienie wielkiej miłości, jak i te, które budują w nas niepokój bycia odrzuconym, mogą aktywizować obrazy z przeszłości i utrudniać realne doświadczanie bieżących zdarzeń.
Rzeczy mogą dziać się inaczej i lepiej niż kiedyś
Procesy przeniesieniowe zazwyczaj kojarzone są z potrzebą powtarzania – odtwarzania pierwotnego wzorca. Aktualnie można jednak spotkać podejścia, które zwracają uwagę na istnienie w tych procesach nadziei na zmianę – na to, że rzeczy mogą dziać się inaczej i lepiej niż kiedyś. Na przykład psycholog Richard G. Erskine uważa, że poprzez nowe doświadczenia stare wzorce mogą ulegać dynamicznemu przystosowaniu i tworzyć dystans pomiędzy tym, co pierwotne, a tym, co możliwe w przyszłości.
Ciekawym spojrzeniem na procesy przeniesieniowe wydaje się również podejście analityka transakcyjnego Pio Scilligo, który rozumie przeniesienie jako proces społeczno-poznawczy. Uznaje on, że przeniesienie motywowane jest potrzebami czułości, przynależności, bezpieczeństwa, wyrażania siebie i poszukiwania zaspokojenia tych potrzeb w ważnych relacjach.
„Jest aktywacją mentalnej reprezentacji, która zawiera znaczących innych z przeszłości, obraz siebie doświadczanego w tamtych relacjach oraz odpowiadające im wzorce zachowań. Te reprezentacje różnią się, gdyż dotyczą różnych znaczących postaci w naszym życiu” – twierdzi Scilligo.
Proces przeniesieniowy jest więc związany z wczesnym uformowaniem się tych reprezentacji, z ich aktywacją oraz z ich bezpośrednim ujawnianiem się w zachowaniach społecznych. Dzieje się to automatycznie i nie zawsze zdajemy sobie z tego sprawę.
Gdy mało wiemy o nowej osobie, gdy mamy „puste miejsca” na jej temat, to wcześniej lub później uruchomimy owe kategorie czy kryteria oceny, które wykorzystywaliśmy we wcześniejszych relacjach.
Według Scilligo każde nasze doświadczenie z ważną dla nas postacią – na każdym etapie naszego życia – zapisuje się w postaci takich reprezentacji i stanowi nasz zasób życiowy. To podejście bardzo mocno podkreśla istnienie naszych zasobów w procesach uczenia się. Każda z tworzących się reprezentacji wzbogaca nasze możliwości budowania relacji z kolejnymi osobami poznawanymi na naszej drodze życia. Mają one szansę być naszymi drogowskazami i przewodnikami w nowo tworzonych relacjach.
Taka perspektywa pokazuje możliwość uczenia się przez nas z wcześniejszych doświadczeń i daje nadzieję na nieodtwarzanie wzorców powielających ból, niezaspokojenie czy poczucie niespełnienia.
Świadomość i autorefleksja
Autorefleksja, zdolność zadawania sobie pytań to podstawa uczenia się z doświadczeń. Pytania, które warto sobie zadawać w momencie poznawania nowych osób, mogą brzmieć następująco:
• Czy ta osoba mi kogoś przypomina?
• Czy jest coś, co chcę powiedzieć tej osobie, ale zachowuję to dla siebie?
• Czy sposób, w jaki reaguję na tę osobę, przypomina mi moje reakcje na kogoś innego z mojej przeszłości?
• Czy czuję się swobodnie przy tej osobie, czy odczuwam przymus określonego zachowywania się przy niej?
• Jakiego rodzaju oczekiwania mam w związku z daną osobą i na ile są one możliwe do realizacji w tym związku?
• Jakie cele i potrzeby chcę zrealizować w tej relacji?
• Jakie uczucia aktywizują się we mnie w związku z daną osobą? Czy dotyczą one tej osoby, czy są jakimś powtórzeniem moich typowych reakcji emocjonalnych z przeszłości?
• Na podstawie czego tworzę obraz tej osoby (co o niej wiem)?
Foto: Newsweek
Im bardziej jesteśmy świadomi wpływu przeszłości na teraźniejszość, tym uważniej możemy obserwować siebie we wszystkich relacjach oraz sprawdzać, jakie uczucia i oczekiwania aktywujemy wobec znaczących innych. Niedokończone sprawy z przeszłości mogą odzywać się w różnych nowych związkach i niekiedy utrudniać ich kontynuowanie, burzyć je bądź wikłać. Konieczne jest złapanie dystansu. Naszym życiowym zadaniem rozwojowym nie jest zaspokojenie wszystkich potrzeb od razu i w dodatku z jedną osobą. Ważniejsze jest to, aby bezpiecznie przeżyć, by móc budować coraz bardziej satysfakcjonujące związki, na które mamy wpływ, które możemy obustronnie tworzyć i które w różny sposób będą odpowiadać na nasze potrzeby. Im bardziej zintegrowane mamy nasze doświadczenia z przeszłości, im silniejsze JA zbudujemy (takie, które nie ulega rozbiciu przy różnych trudnych emocjonalnie wydarzeniach), tym większe mamy szanse na relacje oparte na dawaniu i braniu, na sprawdzaniu własnego poczucia bezpieczeństwa oraz dbaniu o poczucie bezpieczeństwa tej drugiej znaczącej osoby w naszym życiu.
Wspomniany Jacob Stattman zwraca uwagę na pozytywną funkcję przeniesienia:
„Ktoś, kto osiągnął poczucie tożsamości, w dalszym ciągu korzysta z przeniesienia jako pożądanego i niezbędnego elementu wszystkich relacji – ale bez zniekształcania rzeczywistości. W tym zdrowym znaczeniu przeniesienie jest zdolnością do dawania i brania tego, co jest potrzebne lub czego samemu się potrzebuje – zdolnością związaną z poczuciem organicznego kontaktu z samym sobą i innymi ludźmi”.