Od 2022 roku promotorem cyklu Grand Prix jest Eurosport Events pod przywództwem Discovery, które zastąpiło w tej roli brytyjskie BSI. Amerykanie podwyższyli kwoty nagród dla zawodników za poszczególne rundy w turniejach, ale wciąż można powiedzieć, że szału nie ma – porównując to do rozgrywek najlepszej żużlowej ligi świata – PGE Ekstraligi.
Zarobki w Grand Prix
Za zwycięstwo w pojedynczej rundzie Grand Prix żużlowiec otrzymuje 16,5 tysiąca euro. W przeliczeniu na złotówki daje to ponad 70 tysięcy złotych. Kolejne miejsca na podium to odpowiednio 12,5 tysiąca euro oraz 10 tysięcy euro. Zawsze dla uczestników pewnym wyznacznikiem jest awans do czołowej ósemki zawodów, czyli do półfinałów. W tym wypadku można liczyć co najmniej na 7,250 tys. euro.
Przykładowo mistrz świata 2023 – Bartosz Zmarzlik – podniósł z torów cyklu Grand Prix ponad pół miliona złotych, nie startując przy tym w Grand Prix Danii z powodu dyskwalifikacji za nieprzepisowy kevlar. Wziął zatem udział w dziewięciu eliminacjach mistrzostw świata.
W sezonie 2024 o miano najlepszego zawodnika globu w roli stałych uczestników cyklu Grand Prix poza broniącym tytułu Zmarzlikiem powalczy jeszcze dwóch Polaków. To Dominik Kubera oraz Szymon Woźniak. Oboje debiutują w tej roli.
Polska liga przewyższa mistrzostwa świata
Mimo że zarobki w Grand Prix wyglądają przyzwoicie w porównaniu do kilku lat wstecz, to jednak wciąż nie ma tutaj porównania do kontraktów z PGE Ekstraligi, gdzie większość zawodników zarabia co najmniej dwa miliony złotych za sezon. W przypadku mistrzostw świata ważne są też współprace sponsorskie, które mogą być dla zawodników niezwykle atrakcyjne finansowo. Przykładowo Bartosza Zmarzlika mocno wspiera grupa Orlen.
Nie bez powodu w przypadku Grand Prix mówi się o pieniądzach. Za samo przygotowanie do startów w elitarnym cyklu potrzeba bowiem wydać mnóstwo. Chodzi tutaj o sprzęt, zagospodarowanie teamu, logistykę itd. Najważniejszy jednak wciąż pozostaje prestiż.