Jeszcze zanim granie o miejsce w decydującej rozgrywce na dobre się rozpoczęło, już doszło do sensacji w Tauron Pucharze Polski. W batalii o zwycięstwo w 67. edycji krajowego trofeum siatkarzy zabrakło bowiem Grupy Azoty ZAKSY Kędzierzyn-Koźle. Wicemistrzowie Polski, trzykrotni triumfatorzy Ligi Mistrzów (2021-23), wreszcie czterokrotni (z rzędu) zdobywcy PP, nie załapali się do najlepszej szóstki PlusLigi na półmetku fazy zasadniczej. A tylko dzięki temu mogli liczyć na miejsce w ćwierćfinale.
Dodajmy, że siatkarze ZAKSY to rekordziści rozgrywek PP. Klub, który dopiero po raz drugi w ostatniej dekadzie nie zagra w turnieju finałowym o krajowy puchar, aż dziesięć razy sięgał po złoto. Do tego trzy srebrne krążki, czyli łącznie 13 medali samego PP.
Jastrzębski Węgiel faworytem Tauron Pucharu Polski
Dla porównania mistrz Polski Jastrzębski Węgiel tylko raz wygrywał krajowe trofeum. Śląski klub może sobie jednak pluć w brodę, bo w klasyfikacji wszech czasów ma odwrotne proporcje do ZAKSY, tj. jedno złoto (sezon 2009/10) i aż siedem srebrnych krążków. To właśnie Jastrzębski Węgiel przegrywał ostatnie cztery finały w starciach z ZAKSĄ, licząc od edycji 2018/19, a nie wliczając odwołanej ze względu na pandemię COVID-19 odsłony 2019/20.
Mistrzowie kraju i świeżo upieczony półfinalista Ligi Mistrzów wydaje się być faworytem tegorocznego turnieju w Tauron Arenie w Krakowie. Argumenty „za”? Przede wszystkim forma, jaką prezentuje drużyna. Jedynym problemem, aczkolwiek o dużym znaczeniu, może być zdrowie kapitana mistrzów. Benjamin Toniutti od kilku tygodni wraca do pełnej sprawności i nadal Francuz nie jest w optymalnej dyspozycji. A ile znaczy dla siatkarzy JW mieć, a nie mieć „Tottiego” na boisku, nikomu nie trzeba specjalnie tłumaczyć.
Bardzo ciekawie powinno być w drugim sobotnim półfinale. Zmierzą się tam Projekt Warszawa, który kilka dni wcześniej zdobył Challenge Cup oraz Aluron CMC Warta Zawiercie. Czyli drużyna pod batutą trenera Michała Winiarskiego, która została zbudowana nie po to, żeby dochodzić do półfinałów PP, czy ćwierćfinałów Pucharu CEV, z którym pożegnali się po przegranym złotym secie z Asseco Resovią Rzeszów.
Rzeszowianie to drugi wielki nieobecny obok ZAKSY w tegorocznym finale w Krakowie. Resovia sama sobie jednak winna. W ćwierćfinale, na swoim terenie, nie udźwignęła odpowiedzialności i dała się ograć rewelacji turnieju finałowego 2024. Bogdanka LUK Lublin, z krakowianinem Marcinem Komendą za kierownicą, to może być powiew świeżości wśród „grubych ryb” z PlusLigi. Lubelski klub trafił jednak najgorszej, jak tylko mógł, bo w półfinale zagra z Jastrzębskim Węglem. Bogdanka LUK musiałaby zagrać perfekcyjne spotkanie, żeby liczyć na pokonanie faworyta. Tomasz Fornal (kolejny rodowity krakowianin) z pewnością ma zupełnie inne plany na sobotnie popołudnie.
Tauron Puchar Polski siatkarzy. Gdzie i kiedy oglądać?
Organizatorzy poinformowali podczas piątkowej konferencji prasowej, że tegoroczny finał PP będzie rekordowy pod względem frekwencji. Już w 2023 roku mecz o tytuł oglądało 12 tysięcy widzów, a trzy spotkania łącznie 20 000. Tym razem wejściówki rozchodzą się w takim tempie, że w niedzielę (tj. 3 marca) ma pojawić się komplet 15 tysięcy fanów.
Dodajmy jedną ważną deklarację prosto z konferencji. Kapitan Projektu Warszawa Andrzej Wrona sprowokował wspomnianego Fornala do deklaracji, że w razie zdobycia trofeum, przyjmujący Jastrzębskiego Węgla i reprezentacji Polski… przefarbuje sobie włosy. Kolor ma być typowo pucharowy, bo wybór padł na tzw. magentę. Fornal, w swoim stylu, przystał na propozycję środkowego warszawskiej drużyny.
Pierwszy sobotni półfinał, Jastrzębski Węgiel – Bogdanka LUK Lublin, rozpocznie się o godzinie 14:45. Drugi, tj. Projekt Warszawa – Aluron CMC Warta Zawiercie, o 18:00. Finałowe granie zaplanowano na niedzielę (tj. 3 marca), start ponownie o 14:45. Transmisje przeprowadzi Polsat Sport. Transmisję online będzie można śledzić np. za pośrednictwem platformy Polsat Box Go.