Mama Zuzi i Filipa tak bardzo chciała spędzić ze swoimi dziećmi Wigilię, że już wiosną udawała, że jest chora. Rodzice Kacpra siadają wspólnie do wigilijnej kolacji, mimo że nie są ze sobą od pięciu lat.

Święta to dobre pole bitwy w walce o władzę. — Szczególnie kiedy rozwód odbywa się w mało przyjemnych okolicznościach, np. z powodu zdrady — mówi Krystyna Rek, założycielka Centrum Rozwodowego Kobieta i Rozwód. — Pary tuż przed lub po rozwodzie zdają sobie sprawę, że ze względu na dzieci święta powinny mijać w dobrej atmosferze i życzliwości. Tyle w teorii, bo w praktyce małżonkowie często ze sobą rywalizują: które zapewni fajniejsze święta, kupi lepszy prezent, spędzi z nimi więcej czasu.

Tak rodzą się konflikty. Im bliżej Wigilii, tym ryzyko kłótni jest coraz większe.

Rozkład Wigilii dziewięcioletniego Kacpra.

Do domu, w którym mieszka z mamą Jolą, przyjedzie tata Jan. Jak co roku przytaszczy choinkę, potem ściągnie spodnie (żeby było wygodniej), założy grube rękawice i będzie wieszać świąteczne lampki.

Na drzewku powieszą dwa serduszka — symbolizujące mamę i Kacpra. Jeszcze pięć lat temu, przed rozwodem, serduszka były trzy. Teraz tata Jan już nie wiesza swojego.

Godzina 16. Siadają do stołu, łamią się opłatkiem. Mama Jola i tata Jan już się nie kochają, ale ustalili, że każdego roku w Wigilię będą siadać do wspólnego stołu. Ma być jak dawniej, kiedy byli małżeństwem, chociaż Kacper tak dawnych świat już nie pamięta.

Kiedy zjedzą barszcz i uszka, na 17.30 pojadą do babci i dziadka od strony mamy Joli. Tam będą pierogi i karp w galarecie, a pod choinką pierwsze prezenty. Taty z nimi nie będzie, w końcu nie należy już do rodziny.

18.30. Mama Jola zostanie u dziadków, a po Kacpra przyjedzie tata. Zabierze go do swoich rodziców. Na stole czeka wigilijna uczta: ryba po grecku, paszteciki z kapustą i grzybami. I najważniejsze — to tam jest najwięcej prezentów.

— Cała rodzina podporządkowuje się temu harmonogramowi. Na pierwszych dwóch Wigiliach jest mniej jedzenia niż na tej trzeciej. Wszystko po to, żeby Kacper zjadł też coś na trzeciej, a rodzicom mojego męża nie było przykro, że przyjedzie najedzony.

W tym roku Kacper pierwszy raz zaprotestował. Zapytał: czy musimy tak jeździć? Nie możemy spotkać się wszyscy w jednym miejscu, mieć jedną Wigilię?

— Zaskoczył nas — przyznaje Jola. — Przecież my robiliśmy to wszystko dla jego dobra! Ale jakby się nad tym zastanowić, to faktycznie, ten nasz świąteczny system nie mógł działać w nieskończoność, a Kacper już nie jest taki mały. Dlatego w tym roku zrobimy to ostatni raz.

W wielu domach święta poprzedza bieganina. Przecież dom musi być idealnie wysprzątany, choinka jak z bajki, a na świątecznym stole nie może niczego zabraknąć.

— To czas, kiedy jesteśmy poddenerwowani. Jeśli jesteśmy w trakcie rozwodu lub tuż po nim, to spada na nas też cała logistyka związana z opieką nad dziećmi. Moje klientki mówią o sytuacjach, w których wszystko jest już ustalone, a nagle okazuje się, że tata, który opiekował się dziećmi przed świętami, mówi: „zostają ze mną na Wigilię, pojedziemy razem do mojej mamy” — mówi Krystyna Rek.

I tu zaczyna się problem, przepychanki, padają obraźliwe słowa. Małżonkowie mają do siebie pretensje: to ty zniszczyłeś naszą rodzinę, bo miałeś romans! A pan nie pozostaje dłużny, odpowiadając: „byłaś dla mnie oziębła”. Zdarza się, że w takich świątecznych kłótniach musi interweniować policja.

Krystyna Rek: — Funkcjonariusze mogą pomóc tylko w sytuacji, gdy mama lub tata posiadają przy sobie postanowienie sądowe, czyli np. zabezpieczenie miejsca pobytu dzieci w wyznaczonych terminach. W innych przypadkach nie mogą zrobić nic, więc konflikt między rodzicami dalej trwa. Na to wszystko patrzą dzieci, które czują się winne. Myślą o tym, że to przez nie mama i tata się kłócą.

O rozwodzie rodziców i świętach opowiada familijny film z 1991 roku „Spisek w Boże Narodzenie”. Nowy Jork, mały Ethan i jego siostrzyczka Hallie, których rodzice się właśnie rozwiedli, nie chcą na święta nowych zabawek. Mają tylko jedno marzenie: żeby mama i tata znów byli razem.

Wymyślają więc cały plan, który ma sprawić, że tak się stanie. Grani przez Harley Jane Kozak i Jamey Sheridan rodzice wpadają w zastawiane przez dzieci romantyczne pułapki. Dzięki temu przypominają sobie najlepsze chwile wspólnego życia. Historia kończy się happy endem. Rozwiedziona para z czułością całuje się przy choince, a Ethan i Hallie przyglądają się im z uśmiechem.

Marta Majorczyk, pedagog, doradca rodzinny w poradni USWPS w Poznaniu: — Dzieci oglądają reklamy, filmy, a tak rodzinne relacje przedstawione są w bardzo idylliczny sposób. To wszystkie utwierdza je w przekonaniu, że święta to przecież czas, w którym zgoda i ciepło powinny pojawiać się jak za skinieniem magicznej różdżki. Niestety, często jest zupełnie na odwrót. W wielu rodzinach to właśnie święta są czasem, w którym szczególnie trudno się porozumieć, szczególnie jeśli w grę wchodzi żal i wzajemne pretensje.

— Do tego trudno się porozumieć co do opieki nad dziećmi. Każdy chce spędzić z nimi jak najwięcej czasu. I kombinuje na różne sposoby, jak do tego doprowadzić — dodaje Krystyna Rek.

Rodzice 7-letniego Filipa i 5-letniej Zuzi zajmują się nimi naprzemiennie. Jeden tydzień dzieci są u mamy, drugi u taty. W jednym i drugim mieszkaniu mają swoje pokoje, zabawki i ubrania.

Według harmonogramu, w tym roku opieka nad nimi w tygodniu świątecznym powinna przypadać ojcu. Dlatego ich mama, Marzena, już wiosną kombinowała, co powinna zrobić, żeby spędzić z maluchami święta.

Wymyśliła: jeśli się rozchoruje i dzieci zostaną u ojca dłużej, harmonogram opieki przeskoczy o cały tydzień. Tak zrobiła. Wigilię i święta spędza u jej rodziców. Były mąż niczego się nie domyśla.

Oficjalnie rodzina B. rozpadła się w listopadzie 2017 r. Za porozumieniem stron, bez przepychanek i kłótni o majątek, w trzy miesiące było po wszystkim. Aneta, z 12-letnią Julką, zostały w ich mieszkaniu na kredyt. Daniel wynajął kawalerkę dwie ulice dalej.

Związek państwa B. rozpadał się po kawałku. Ona miała do niego pretensje, że nie angażuje się w życie domowe, podczas rozmów wydaje się nieobecny, wycofany, nie wspiera jej. On zarzucał Anecie, że ciągle zmienia zdanie, nie potrafi zagrzać miejsca w żadnej pracy. Kiedyś miała ambicje, a odkąd skończyła 35 lat, najchętniej w ogóle nie wychodziłaby z domu. Nie to, co on — dwa lata starszy — chciał jeszcze zaszaleć, wybawić się na mieście.

Słowa „to nie ma sensu, koniec, zróbmy to pokojowo” padły w lutym. Już nie pamiętają, które z nich powiedziało to po raz pierwszy. Poczuli ulgę.

— O rozwodzie myślałam już wcześniej. Najbardziej intensywnie podczas ubiegłorocznej Gwiazdki. To było krótko po tym, jak mąż powiedział, że zakochał się w koleżance z pracy. Próbowałam o tym zapomnieć. Prawie mi się udało, przypomniało mi się po dwóch kieliszkach wina przy wigilijnym stole u moich rodziców. Powiedziałam coś złośliwego, on odpowiedział. Naprawdę pokłóciliśmy się, jak już wróciliśmy do domu, przy choince. Przez całe święta nie odezwaliśmy się do siebie ani słowem.

W 2018 roku miało być inaczej. Aneta i Daniel umówili się, że ze względu na Julkę te święta mają być inne. Wszystko ustalili z wyprzedzeniem: Wigilię dziewczynka miała spędzić z rodziną Anety, pierwszy dzień świąt z rodziną Daniela.

— Zależało mi, żeby Julka poczuła, że mimo tego rozwodu, święta to fajny, magiczny czas. Wszystko zaplanowałam. W Wigilię miałyśmy wspólnie dekorować pierniczki, lepić pierogi. A nagle Julka mówi, że umawiała się z tatą, że jeszcze przed Wigilią pojadą razem na łyżwy, a ona tak bardzo chce. I że tata będzie o 11. Co miałam zrobić?

Aneta została w domu sama. Rozpłakała się z bezsilności. Na Wigilię do rodziców pojechały spóźnione, bo po łyżwach Daniel zabrał Julkę do kawiarni na lody, na zakupy, a potem jeszcze na spacer.

— Ustaliliśmy, że nie przesadzamy w tym roku z prezentami dla Julki. Od moich rodziców dostała książkę i kapcie w renifery. Ode mnie — torbę na ramię i łańcuszek. Okazało się, że w paczce od Daniela był telefon. Moi rodzice wzdychali, że to taki dobry ojciec, wykosztował się, ma gest.

— I jak, podoba ci się prezent? — zadzwonił Daniel do Julki. Dopiero co go rozpakowała. Była zachwycona.

— A ja wściekła. Nie tak się umawialiśmy. Słyszałam, jak Daniel mówi przez telefon, że wybierają się z dziadkami na pasterkę i że bardzo by chciał, żeby ona pojechała z nimi. Julka spojrzała na mnie, ze łzami w oczach: „Mamo, mogę jechać? Proszę..”. Zgodziłam się. Chciałam, żeby nie było awantur, a moja córka miała jak najlepsze wspomnienia ze świąt. Szkoda tylko, że Daniel swoimi pomysłami popsuł moje święta.

Do ich końca musiałam słuchać moich rodziców, którzy truli mi do ucha: „Anetka, zobacz, jak się stara. Może się jeszcze zejdziecie”. Tak jakby nie pamiętali, że przez 12 lat naszego małżeństwa spędzał te święta wgapiony w telefon albo przed telewizorem — mówi mama Julki.

Jak będzie w tym roku? — Powiedziałam Julce, że tata zachował się nieelegancko, a w tym roku na pasterkę pójdziemy z moimi rodzicami. Na prezent złożyliśmy się wspólnie. Mam nadzieję, że mój były mąż mnie znów nie zaskoczy.

— Rodzice powinni po prostu szczerze porozmawiać. To może być trudne, szczególnie kiedy rozwód dopiero miał miejsce, kiedy rany wciąż są świeże — mówi Marta Majorczyk. — W takiej rozmowie, o ile prowadzona jest ona z wzajemnym szacunkiem, mogą uczestniczyć dzieci. To bardzo ważne, żeby wysłuchać, co mają do powiedzenia, jakie mają potrzeby. One wyczuwają atmosferę i przeżywają napięcia między rodzicami, nawet jeśli ci starają się je przed nimi chronić.

Młodszemu dziecku, w wieku do 4 lat, jest często łatwiej zaakceptować sytuację, gdy rodzice spędzają święta osobno. Jednak im starszy maluch, tym może być trudniej, bo przecież pamięta święta spędzane wspólnie. Niektóre dzieci reagują buntem. Mówią, że nie lubią świąt. Obarczają winą któregoś z rodziców, mogą nie chcieć z nim lub nią spędzać czasu.

Krystyna Rek: — Zwracam uwagę naszym klientkom, aby nie robiły na złość mężowi na zasadzie „nie oddam mu dzieci na święta”. W ten sposób szkodzą tylko swoim najdroższym dzieciom. To one cierpią z powodu rozwodu najbardziej i nie trzeba im jeszcze dokładać stresu związanego z przepychankami, u kogo spędza święta. Rodzice powinni dogadać się między sobą i sprawiedliwie podzielić świąteczny czas, dla dobra dzieci.

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version