Samorządowcom z Pomorza marzy się zmiana lokalizacji elektrowni atomowej. — Nie ma żadnych planów zmiany lokalizacji — mówi polityk koalicji rządzącej.

To odpowiedź na niemałe zamieszanie w branży energetycznej, jakie wywołała opinia wojewody pomorskiego Beaty Rutkiewicz.

Ta powołana dwa tygodnie temu z okładem na to stanowisko urzędniczka samorządowa po serii spotkań z mieszkańcami Pomorza i na wniosek wójta gminy Choczewo zgłosiła pomysł… zmiany lokalizacji planowanej elektrowni jądrowej i przeniesienia jej z okolic wsi Kopalino i Lubiatowo do położonego opodal Żarnowca. Czyli w rejon rozpoczętej na początku lat 80. budowy siłowni atomowej bazującej na czterech radzieckich reaktorach WWR440 o łącznej mocy 1,6 GW.

Pod petycją o zmianę lokalizacji podpisało się kilkanaście tysięcy mieszkańców okolicznych miejscowości, którzy obawiają się utraty źródeł utrzymania w biznesie turystycznym i walorów krajobrazowych gminy Choczewo.

Do argumentów społeczności lokalnej zawsze należy podchodzić z szacunkiem, ale przeniesienie planowanej budowy to w 2024 r. pomysł kuriozalny. Czas na wybór lokalizacji już dawno minął i od podjętych decyzji nie ma odwrotu.

Choć wojewoda Rutkiewicz jest przedstawicielką administracji rządowej na Pomorzu to jej propozycja ponownego przeanalizowania miejsca, w które amerykańska firma Westinghouse ma dostarczyć trzy reaktory AP1000 nie była konsultowana z Warszawą. — Nie ma żadnych planów zmiany planowanej lokalizacji — zapewnia w rozmowie z „Newsweekiem” polityk PO zajmujący się energetyką.

Mniejsza nawet o koszty związane z analizą nowej lokalizacji. Przygotowanie dokumentacji niezbędnej do wydania nowej decyzji środowiskowej, w tym wykonanie badań przyrodniczych i geologicznych kosztowałoby minimum kilkadziesiąt milionów zł. Znacznie ważniejszy jest czas. Rozpoczęcie procedury wyboru lokalizacji oznaczałoby, lekko licząc, dwa lata opóźnienia w realizacji projektu, który już teraz jest opóźniony o dwie dekady. Polska nie może sobie na takie fanaberie pozwolić.

Za niespełna 10 lat z rodzimego systemu elektroenergetycznego wypadnie Elektrownia Bełchatów, największa siłownia węglowa w Europie, której wszystkie bloki mają ponad pięć GW łącznej mocy. W sumie do 2035 r. z systemu wypadnie ok. dziewięciu GW mocy zainstalowanej obecnie w blokach węglowych. W okolicach 2040 r. ubytek może wynieść nawet 20 GW w porównaniu do scenariusza, w którym nowe moce nie będą powstawać.

W obliczu nieuchronnego wzrostu liczby samochodów elektrycznych i stopniowego przechodzenia na wykorzystanie energii elektrycznej do celów grzewczych polską gospodarkę czeka ekstremalnie trudny egzamin. Niedobory energii w kraju oznaczają wzrost importu, wyższe ceny prądu i dalszy spadek konkurencyjności polskich przedsiębiorstw. A energię w hurcie, z powodu wysokich kar za emisję CO2 z siłowi węglowych już teraz mamy prawie najdroższą w Europie.

Budowa elektrowni atomowej na Pomorzu o łącznej mocy do 3,75 GW nie rozwiąże wszystkich problemów, ale to jeden z niezbędnych składników nowego systemu. W rozmowie z „Newsweekiem” Michał Kobosko, wiceprzewodniczący Polski 2050, przypomina, że polski program atomowy już teraz jest opóźniony. — Popieramy przede wszystkim rozbudowę mocy w odnawialnych źródła, w szczególności siłowni wiatrowych i słonecznych, ale rynek nie może bazować wyłącznie na niestabilnych źródłach energii. Niezbędne jest systemowe zabezpieczenie, a takim będzie pierwsza elektrownia jądrowa. To, kto i gdzie ją wybuduje, od pewnego czasu powszechnie wiadomo – mówi Kobosko nawiązując do podpisanych umów z amerykańskim dostawcą technologii, firmą Westinghouse, i współpracującą z nią firmą wykonawczą Bechtel.

Premier Donald Tusk wspominał wprawdzie kilkukrotnie o potrzebie przeanalizowania decyzji podjętych przez poprzedników, ale w obozie władzy scenariusz zmiany miejsca budowy nie jest rozważany. Stanisław Gawłowski, wicemister środowiska w poprzednim rządzie Tuska, obecnie senator KO, mówił niedawno w wywiadzie, że już teraz harmonogram budowy siłowni jądrowej na Pomorzu jest więcej niż ambitny. Bo kraje takiej jak Finlandia, USA czy Wielka Brytania, które mają doświadczenie z atomem, budują duże elektrownie jądrowe po kilkanaście lat. Polska, jeśli wierzyć we wciąż aktualny harmonogram budowy, miałaby ukończyć pierwszy blok w 2033 r. A do rozpoczęcia budowy nadal jest daleko.

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version