
Prezydent Rosji pojawił się na specjalnym posiedzeniu rosyjskiego resortu obrony, w trakcie którego wygłosił przemówienie dotyczące „aktualnej sytuacji frontowej w Ukrainie”, a także geopolitycznego układu sił w Europie i na całym świecie.
Wojna w Ukrainie. Władimir Putin mówi o „miażdżeniu wroga”
Putin w swojej przemowie zapewniał obecnych polityków i generałów o sukcesach armii, która „utrzymuje inicjatywę strategiczną na całej linii frontu” w Ukrainie.
– Nasze wojska pewnie posuwają się naprzód i miażdżą wroga, jego grupy i rezerwy, w tym tak zwane jednostki elitarne i formacje wyszkolone w zachodnich ośrodkach wojskowych – stwierdził, dodając, że Ukraińcy wyposażeni są w najnowocześniejszą zagraniczną broń.
– W tym roku wyzwolono już ponad 300 osad, w tym duże miasta, które wróg przekształcił w ufortyfikowane twierdze, pełne stałych umocnień. Okazały się one bezsilne wobec odwagi i umiejętności bojowych naszych żołnierzy – kontynuował.
Wojna w Ukrainie. Putin o „sukcesach”, mapa jest bezlitosna
Propagandowe tezy Władimira Putina nie pokrywają się jednak z frontową rzeczywistością. Rosjanie pomimo stałej presji na ukraińskich obrońców nie odnieśli w 2025 roku żadnych strategicznie ważnych sukcesów.
Wspominane „duże miasta”, o których mówi kremlowski przywódca, to zapewne odniesienie do postępów na terenie Pokrowska, Czasiw Jaru, czy też jeszcze nie w pełni kontrolowanego Siewierska.
Jednym z największych „sukcesów” Rosjan w ostatnich miesiącach miało być zdobycie Kupiańska. Pomimo kilku prób ofensyw siły rosyjskie, które wdarły się do miasta, zostały finalnie wyparte przez ukraińskich obrońców.
Od początku pełnoskalowej wojny w Ukrainie rosyjska armia nie zdobyła żadnego miasta obwodowego, a także miejscowości zamieszkałych przez więcej niż 100 tysięcy mieszkańców.
Prezydent Rosji o „planie pokojowym” i zagrożeniu z NATO
W przemówieniu Władimira Putina nie zabrakło także propagandowych wątków dotyczących rzekomej chęci zakończenia konfliktu w Ukrainie i zagrożeń ze strony krajów Sojuszu Północnoatlantyckiego.
Kremlowski przywódca zapewniał przedstawicieli rosyjskiego resortu obrony o chęci „rozwiązania pierwotnych przyczyn konfliktu drogą dyplomatyczną„, dodając jednocześnie, że jeśli tak się nie stanie, to armia będzie kontynuowała swoje działania.
– Jeśli strona przeciwna i jej zagraniczni patroni odmówią podjęcia merytorycznych rozmów, Rosja wyzwoli swoje historyczne ziemie militarnie. Zadanie utworzenia i rozszerzenia strefy bezpieczeństwa będzie również konsekwentnie realizowane – mówił.
Standardowo Putin nie zapomniał także wspomnieć o militaryzacji krajów NATO, których władze mają podejście rusofobiczne.
„Nonsens”. Władimir Putin mówi o panice w krajach NATO
– Globalna sytuacja geopolityczna pozostaje napięta, a w niektórych regionach wręcz krytyczna. Państwa NATO aktywnie rozbudowują i modernizują swoje siły ofensywne, opracowując i rozmieszczając nowe rodzaje broni, również w przestrzeni kosmicznej – wspominał.
– Tymczasem w Europie wbija się ludziom do głów strach przed nieuchronnym starciem z Rosją: mówią, że muszą przygotowywać się na wielką wojnę (…) Kierują się jakimiś doraźnymi, osobistymi lub grupowymi interesami politycznymi, a nie interesami swojego narodu i coraz bardziej podsycają histerię. Wielokrotnie powtarzałem: to kłamstwo, nonsens, czysty nonsens o jakimś wyimaginowanym zagrożeniu ze strony Rosji – dodał.
Warto jednak przypomnieć, że przed wielu laty ten sam polityk zapewniał, że nonsensem jest mówienie o działaniach militarnych Rosji przeciwko Ukrainie, w tym o chęci zajęcia Krymu.
Przytoczyć można choćby wypowiedź z wywiadu dla niemieckiej telewizji ARD z sierpnia 2008 roku, kiedy to kremlowski przywódca stwierdził, że „Krym nie jest żadnym terytorium spornym. Rosja dawno uznała granice dzisiejszej Ukrainy (…) Kwestia jakichkolwiek celów Rosji w tym zakresie trąci prowokacją”.













