Krzysztof Bosak i Sławomir Mentzen zawarli kiedyś pakt: jeśli europoseł Grzegorz Braun postanowi kandydować na prezydenta, wyrzucą go z Konfederacji, odetną od partyjnych pieniędzy, a jego ludzi pozwalniają. Braun właśnie ogłosił start, a więc w Konfederacji zaczyna się wojna.

Grzegorz Braun — nazywany w Konfederacji „Grigorijem” — ma potencjał wyborczy, który można oszacować na około 2 proc. poparcia. W samej Konfederacji ocenia się, że w absolutnie najlepszym dla Brauna scenariuszu mógłby on marzyć nawet o 4-5 proc.

Największym miłośnikiem jego kandydatury jest Janusz Korwin-Mikke. A to dlatego, że Korwin ma ogromny żal do Mentzena za to, że przymusił go do oddania mu partii, którą potem przemianował na Nową Nadzieję.

— Grzegorz Braun liczy na to, że w wyborach prezydenckich uzyska tak wysoki wynik, że potem przyjedzie na białym koniu i będzie chciał rządzić Konfederacją — słyszymy od wroga Brauna.

Na razie ludzie Brauna zwożą podpisy z całej Polski, by móc zarejestrować komitet i kandydata. W jego orszaku można się spodziewać też takich person jak Justyna Socha (szefowa STOP NOP) oraz prorosyjskich onuc. Oficjalny kandydat Konfederacji — lider Nowej Nadziei Sławomir Mentzen — nie spieszy się za to z rejestracją komitetu.

W internecie już dochodzi do utarczek między ludźmi Brauna a Mentzenem. Przykłady? Mentzen opublikował na X zdjęcie z kawiarni, jak je kremówkę z podpisem „A po wiecach chodziliśmy na kremówki!”. Zaufany człowiek Brauna skomentował to: „Teraz będziemy chodzić na brownie”. Innym razem braunista pisał Mentzenowi: „Hahaha, Jeszcze kilka miesięcy i znikniesz z polityki”.

Cel Brauna i jego ludzi jest jasny — lepszy wynik Brauna niż Mentzena w wyborach, co byłoby potężnym ciosem dla oficjalnego kandydata Konfederacji.

Wybory mają się odbyć 18 maja, więc otwarta wojna Mentzena i Brauna potrwa jeszcze cztery miesiące. Teraz pewne jest ekspresowe zawieszenie albo wręcz wyrzucenie Brauna z Rady Liderów Konfederacji (to ciało składające się z liderów trzech formacji tworzących Konfederację: Nowej Nadziei Sławomira Mentzena, Ruchu Narodowego Krzysztofa Bosaka i Korony Polskiej Grzegorza Brauna), w której narodowcy i partia Mentzena ma większość.

Braun przyciągał do Konfederacji absolutnie skrajny, antysemicki, antyszczepionkowy, prorosyjski elektorat. Z drugiej strony odpychał wyborców umiarkowanych. Czy Konfederacja ostatecznie wychodziła na tym dobrze? Tego nikt nie potrafi ocenić. — Zobaczymy, czy raczej stracimy na odejściu psychofanów Brauna, czy skorzystamy na dopływie nowych wyborców, których do tej pory odstraszał nam Braun — mówi konfederata bliski narodowcom.

Na wynik starcia oficjalnego kandydata Konfederacji Sławomira Mentzena i Grzegorza Brauna wpłynie również to, że o elektorat wybitnie antysystemowy walczyć może jeszcze Krzysztof Stanowski. Jego ogromna popularność w sieci sprawia, że ma potencjał wyborczy.

W Konfederacji robią dobrą minę do złej gry. Narodowcy i Nowa Nadzieja liczyli na to, że Braun jednak nie wystartuje, jednak już wcześniej, jak pisaliśmy w „Newsweeku”, szykowali się na taką ewentualność. Krzysztof Bosak i Sławomir Mentzen zawarli pakt przeciw Braunowi. Zakładał on, że jeśli Braun postanowi kandydować w wyborach prezydenckich, to zostanie wyrzucony z Konfederacji i odcięty od pieniędzy, które jego partia Korona Polska otrzymuje z kasy Konfederacji.

Należy się również spodziewać wyrzucenia ludzi Brauna z pracy w strukturach Konfederacji. — Sam będzie musiał utrzymywać swoją partię i ludzi — mówi nam jeden z konfederatów. Braun jest jednak europosłem, więc ma pieniądze z Brukseli na utrzymanie biur i asystentów.

Konfederacja liczy się z tym, że start Brauna będzie oznaczał odprysk z klubu parlamentarnego. Dziś liczy on 18 posłów, trzech z nich weszło do Sejmu z nominacji Brauna: Roman Fritz, Włodzimierz Skalik i Andrzej Zapałowski. Z klubu najpewniej odejdzie bądź zostanie wyrzuconych tylko dwóch pierwszych. Narodowcy i partia Mentzena liczą, że trzeci pozostanie lojalny wobec Konfederacji.

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version