Nowe śledztwo z polskiej fermy futrzarskiej obnaża realia hodowli przemysłowej. Z nagrań belgijskiej organizacji GAIA wynika, że hodowane na futro jenoty były zabijane na oczach innych zwierząt. Materiał filmowy został zebrany na polskiej fermie futrzarskiej, na terenie Wielkopolski, w styczniu 2025 r. w ramach śledztwa przeprowadzonego przez organizację ochrony zwierząt GAIA w kilku krajach europejskich.
Ciasne klatki i śmierć. Porażające nagrania z ferm futrzarskich
Nagrania pokazują setki norek i jenotów zamkniętych w ciasnych metalowych klatkach, pod którymi zalegają sterty odchodów. Widać również, że jenoty są wyjątkowo otyłe. Ukryta kamera rejestruje zabijanie jenotów poprzez porażenie prądem – odbywa się to pomiędzy klatkami, na oczach innych, wciąż żywych zwierząt, co jest niezgodne z polskim prawem. Ciała zabitych jenotów leżą w stertach odchodów pod klatkami. Na nagraniu widać też zwierzę w konwulsjach. Obraz jest przytłaczający.
Działacze mówią wprost: ustawa o ochronie zwierząt mówi, że uśmiercanie zwierząt powinno odbywać się przy zachowaniu minimalnego cierpienia psychicznego i fizycznego. „Sposób uśmiercania jenotów udokumentowany przez GAIA jest niedopuszczalny i powoduje ogromny stres dla zwierząt, które patrzą na śmierć swoich towarzyszy z fermy” – mówi Marta Korzeniak ze Stowarzyszenia Otwarte Klatki.
W Polsce hodowle na futro są nadal legalne
W Belgii od 2018 roku obowiązuje zakaz hodowli zwierząt na futro. Co innego w Polsce – dopiero złożony w czerwcu 2024 r. projekt ustawy o zakazie funkcjonowania ferm futrzarskich zakłada, że od 2029 r. nie będą mogły powstawać nowe fermy futrzarskie, a wszystkie istniejące zostaną zamknięte.
Obecnie w naszym kraju funkcjonuje ok. 330 ferm mięsożernych zwierząt futerkowych. Około połowa należy do wąskiego grona osób – rodziny Wójcików (Szczepan Wójcik zbił fortunę na hodowli zwierząt na futra) i holenderskiej Rodziny Van Ansem. Główny Lekarz Weterynarii wskazuje, że znaczna część ferm widniejących w rejestrze albo jest zawieszona, albo – mimo że figurują, jako aktywne – w rzeczywistości są już puste.
Działacze prozwierzęcy zwracają uwagę, że dopóki wszystkie fermy futrzarskie w Polsce nie zostaną zamknięte, cierpienie milionów zwierząt się nie zakończy.
„Publikując śledztwa z ferm futrzarskich, często słyszymy od hodowców, że nagrania pochodzą z Chin, bo na polskich fermach zwierzęta mają zachowany świetny dobrostan. Tymczasem w zachodniej Europie to właśnie nagrania z Polski są używane przez organizacje ochrony zwierząt jako przykład okrucieństwa wobec zwierząt futerkowych – mówi Marta Korzeniak.
W walentynki, do premiera Donalda Tuska wpłynęło kilka tysięcy pocztówek od osób z całej Polski, wzywających go do poparcia i wprowadzenia zakazu hodowli zwierząt na futro.
„Większość krajów Unii Europejskiej całkowicie lub częściowo zakazała już hodowli zwierząt na futro, Polska zostaje w ogonie Europy pomimo ogromnego poparcia społecznego dla zakazu. Od prawie 15 lat obrazy takie jak te tegoroczne z fermy jenotów wychodzą na światło dzienne i jeśli rządzący poważnie traktują ochronę zwierząt, to zamknięcie tej hodowli jest jedynym sposobem na zakończenie cierpienia norek, lisów, jenotów i szynszyli w Polsce” – podsumowuje Marta Korzeniak.