Nie lubimy odczuwać wstydu. Nie jest wrodzony, jak emocje podstawowe – nabywamy go w procesie socjalizacji. Podkopuje naszą samoocenę i poczucie własnej wartości. Potrafimy się wstydzić nawet tego, że jesteśmy w czymś lepsi. Jak pracować ze wstydem?
Wstydzimy się za swoje myśli, wypowiadane słowa, cechy, jakie posiadamy. Wstydzimy się naszego wyglądu, doświadczeń, deficytów. Potrafimy się dać wpędzić w poczucie wstydu nawet dlatego, że jesteśmy w czymś lepsi od innych – bezpieczniej jest nie wychodzić przed szereg. Wstydzimy się przed sobą. Wstydzimy się, bo „ktoś” nam powiedział, że powinno być nam wstyd za nasze zachowanie. Wstydzimy się dlatego, że „inni” powiedzieli, że coś z nami jest nie tak, jak powinno. Tych „innych” jest więcej, a „ktoś” zdaje się mądrzejszy niż my sami. Czasem ta osoba jest dla nas najważniejszą figurą przywiązania (np. ojciec lub matka) i taki wstyd, odczuwany przy niej lub przez nią, pozostaje z nami na bardzo długo. Wdziera się głęboko w naszą pamięć, w nasze ciało w nasze działanie.
Wstyd ma zupełnie inny wymiar, kiedy zostajemy rodzicami. Czujemy się obserwowani i osądzani przez cały „świat idealnych matek i ojców” czekających na nasze potknięcie. Zaczynamy brać udział w często wyimaginowanym wyścigu, w którym każde kolejne okrążenie zaczyna się od zdania: „A moje dziecko to świetnie, wspaniale, najlepiej potrafi…” i tu niekończąca się lista zalet. Pytanie, czy istnieje jakaś meta i co możemy zgubić w trakcie tego biegu?
Wstyd za swoje zachowanie
Na zadane przeze mnie w ankiecie pytanie, czego wstydzimy się w odniesieniu do naszych umiejętności rodzicielskich, najczęściej odpowiadano: „Tego, że podnoszę głos na dziecko”, „Krzyku i przeklinania”. „Tego, że czasami puszczają mi nerwy i dosłownie drę się na dziecko”. Oprócz krzyku wstydzimy się braku cierpliwości, swojej niekonsekwencji. Wstydzimy się tego, że czasem po prostu czujemy się zmęczeni byciem rodzicem. A przecież wszyscy mamy swoje słabości. Duński terapeuta rodzinny Jesper Juul zwraca uwagę, że dziecko nie potrzebuje w procesie wychowania rodzica idealnego, ale rodzica realnego, prawdziwego. Na naszą prawdziwość składa się wiele emocji, uczuć i nastrojów, jakie przeżywamy, ale także to, jak sobie z nimi radzimy.
Wstyd jako emocja wymaga świadka, nawet jeśli przeżywamy go w samotności, potrafimy wyobrazić sobie, jak patrzyliby i ocenili nasze zachowanie inni ludzie. Często tym realnym świadkiem jest nasze dziecko i to wobec niego odczuwamy wstyd. Co ten pojawiający się krzyk, którego tak bardzo się wstydzimy, mówi nam o nas samych? Powinniśmy nauczyć się sobie przypatrywać, analizować sytuację. Zauważyć, jaka emocja poprzedza krzyk, czy jest to złość? Czy jest duża? Z czego wynika? Pojawia się napięcie. Nasz umysł szuka sposobu na poradzenie sobie z nim i wtedy pojawia się krzyk. Nie jest to wyjście konstruktywne, ale po prostu najszybciej dostępne. Emocje są prawdziwe, ale nie są trwałe. Przepływają. Wstyd i złość miną. Możemy więc podjąć próbę zmiany naszego zachowania, np. wyjść na chwilę z pokoju. Kiedy zredukujemy nasze napięcie, okaże się, że znajdziemy inne dostępne, konstruktywniejsze zachowania. Wstyd jest emocją, która pokazuje nam, czego nie lubimy w sobie, więc może powinniśmy zacząć używać go jako drogowskazu zmiany?
Poczucie wstydu jest generowane przez proces diagnozy psychologicznej dziecka i jej wynik. Jak mówi psycholożka i psychoterapeutka Katarzyna Sucajtys: „Rodzice odczuwają wstyd, przypisując sobie całą sprawczość i całkowitą odpowiedzialność za stan kliniczny swojego dziecka. A przecież nie mamy wpływu na wszystko. Oprócz wychowania i opieki na funkcjonowanie młodego człowieka składają się także: jego temperament oraz czynniki środowiskowe, szkoła czy rówieśnicy, ogólny stan zdrowia. Jako rodzice nie przyczyniamy się do wszystkiego, ale i nie możemy wszystkiemu zapobiec. Przecież rodzic dziecka w dobrej kondycji psychicznej niekoniecznie jest lepszym czy bardziej kochającym rodzicem od tego, który musi radzić sobie z dzieckiem z problemami natury psychologicznej ani odwrotnie”.
Powodem wstydu może być otrzymanie ostatecznej, niespodziewanej dla nas diagnozy, np. o trudnościach umysłowych dziecka. Na przykład rodzina lekarzy, w której córka ma, według rodziców, kontynuować tradycję praktyki, okazuje się być upośledzona w stopniu znacznym. Taka rodzina może nie wyobrażać sobie podzielenia się tą wiadomością ze znajomymi. Diagnoza może stać się, w ich mniemaniu, powodem do bycia ocenianym. Wywołuje wstyd. Najczęściej więc negują jej wynik. To zrozumiałe.
Innym powodem do wstydu może być sytuacja materialna rodziców dzieci wymagających diagnozy i wsparcia psychologicznego. „Rodzice często wstydzą się, że musieli odwlekać ten proces, bo nie było ich stać na jego przeprowadzenie. Wraz ze wstydem pojawiają się wyrzuty sumienia, rośnie poziom stresu rodzicielskiego, co może prowadzić do pojawienia się wypalenia rodzicielskiego” – twierdzi Katarzyna Sucajtys. Proszenie o pomoc, chociażby finansową, także jest w dzisiejszym świecie związane z poczuciem porażki, bo nie daliśmy sobie z czymś rady, a przecież jako opiekunowie „powinniśmy”. Tej porażce towarzyszy wstyd. A przecież taka prośba jest realnym działaniem i właśnie radzeniem sobie. Wspólnotowość, jaką tworzymy, może stanowić dla nas pomoc. Często ją oferujemy, ale nie umiemy o nią prosić i jej przyjąć.
Wstyd za własne dziecko
Ubrana w czarną sukienkę w stylu Wednesday Adams, z różowymi włosami i mocnym makijażem, piętnastoletnia Ania nie raz usłyszała, że jej wygląd jest powodem wstydu dla rodziców. „Mama nie rozumie, że ja tak wyrażam siebie. Lubię siebie taką. Zawsze mówiła mi, że mam być odważna i głośno wygłaszać swoje zdanie, tymczasem ciągle słyszę, że nie pójdzie ze mną na zakupy, bo jest jej za mnie wstyd, jak się ludzie oglądają”. Wielu nastolatków ma poczucie, że nie spełnia oczekiwań swoich opiekunów i jest główną przyczyną ich wstydu.
Czy powinniśmy wstydzić się za nasze dzieci? Zdecydowanie nie. Zadajmy sobie pytanie, dlaczego mam się wstydzić własnego dziecka? Często traktujemy naszych synów i córki jako przedłużenie naszego wizerunku, świadectwo naszych kompetencji rodzicielskich, zaradności. Panuje przekonanie, że nasze dziecko składa się z tego, co mu przekazaliśmy. Jednak wiemy, że nie zawsze tak jest. Zapominamy, że to osobny byt ze swoimi wadami i zaletami, przekonaniami, deficytami, wpływami i emocjami – tak jak my. Jak dziecko może rozumieć zdanie: „Wstyd mi za ciebie!”? Jako bycie rozczarowaniem dla rodzica. Traci wtedy poczucie bezpieczeństwa, zaufanie do siebie i swoich decyzji. Skoro dla mamy czy taty ważniejsze jest to, co powiedzą czy pomyślą inni niż ja sam, to znaczy, że ja nie jestem ważny. Za wstydem idzie wycofanie i może ono dotyczyć obu stron – rodzic wycofuje się z relacji z dzieckiem. Jak mama Ani, która w obawie przed byciem ocenianą i wstydem wynikającym z tej oceny woli nie chodzić z córką w miejsca publiczne, ale i ze strony Ani, która nie chce czuć się odrzucana przez matkę, bo może spotkają koleżankę z pracy i mama znów będzie tłumaczyć się, dlaczego Anka „tak wygląda”.
Wstydzimy się przez widownię, a przecież zamiast koncentrować się na odczuciach i zdaniu innych, często zupełnie obcych osób, zobaczmy tego młodego człowieka, który idzie obok nas. Stańmy z nim ramię w ramię, a innym postawmy granice. Zamiast robić wszystko, by unikać wstydu, zobaczmy, co mówi nam on o nas samych. Może wcale mama Anny nie wstydzi się wyglądu córki, ale tego, że nie umie znaleźć w sobie śmiałości do bycia tak odważną w byciu sobą? Może pomyślmy, dlaczego nie potrafimy stanąć w obronie naszego dziecka? Świadomie przeżywany wstyd może zacznie działać na nas mobilizująco i da podwaliny pod to, by zbudować na nowo przekonania o sobie i otaczającym świecie?
Foto: Newsweek
Wstyd jako emocja moralnościowa (odnosząca się do naszego Ja) jest potrzebny, komunikuje nam, czego nie lubimy w sobie, ale i w innych. Wstyd w podejściu ewolucyjnym to ostrzeżenie przed ewentualną stratą akceptacji ze strony innych. Czasem jednak jego natężenie jest tak duże, że może prowadzić do zaburzeń obsesyjno-kompulsywnych, psychotycznych, lękowych czy nawet paranoicznych.
Wstyd za niewiedzę
Jako powód wstydu często podaje się niewiedzę. Rodzice wstydzą się tego, że czegoś nie wiedzieli na temat wychowania dziecka. Kiedy na świecie pojawia się człowiek, nie dostajemy w pakiecie z nim instrukcji obsługi postępowania – do czasu jego dorosłości, by wyrósł na idealnego człowieka. Brak recepty na perfekcyjne wychowanie. Jednak niewiedza nie może być usprawiedliwieniem do niepodejmowania działań, by zmieniać swoje uporczywie odczuwane i negatywne emocje, jak wstyd. Jeśli on zaczyna wpływać na nasze relacje, nie tylko z dalszym otoczeniem, ale przede wszystkim z naszymi najbliższymi, warto zacząć z nim pracować. Rozmowa z psychologiem, terapeutą, z innymi rodzicami, poszukanie grup wsparcia sprawi, że łatwiej będzie nam się z nim zmierzyć. Każdy wstyd coś sygnalizuje – dowiedzmy się, co.
Nie lubimy odczuwać negatywnych stanów afektywnych, ale te emocje są dla nas informacją, czerwoną flagą, na co powinniśmy zwrócić uwagę. W naszym świecie nieustannie się rozwijamy, porównujemy, zbieramy gratyfikacje w postaci lajków, uznania innych, ale i etykietowania – nie zawsze takiego, jakiego byśmy oczekiwali. Otwarta rozmowa o wstydzie z innymi rodzicami pokaże nam, że nie tylko my go czujemy. Skoro sami nie lubimy być zawstydzani, nie zawstydzajmy też innych rodziców i nie zawstydzajmy, nie wstydźmy się własnych dzieci. Skupmy się na budowaniu relacji z tym młodym człowiekiem tak, aby w przyszłości wstyd nie był dla niego dominującym uczuciem.