Kamila Baranowska, Interia: Czy Sławomir Mentzen nie za wcześnie wskoczył na falę? Sondaże mu rosną tak, jak rosły Konfederacji w wakacje 2023 roku. Skończyło się bez szału, bo wynikiem jednocyfrowym.

Przemysław Wipler, poseł Konfederacji: – Nie my wybieramy moment, w którym robi się fala. Ona wynika z poczucia, że Sławomir Mentzen wyróżnia się na tle pozostałych kandydatów. Jest nie tylko metrykalnie młody, ale jest młody i świeży w przekazie, w sposobie komunikowania się z wyborcami. Pod tym względem naśladuje największego politycznego zwycięzcę ostatnich miesięcy, czyli Donalda Trumpa.

Dziś wszyscy w kampanii chcą naśladować Trumpa. Co konkretnie ma pan na myśli?

– Trzy sprawy: wartości, program i strategię komunikacyjną. Trump wygrał hasłem „America First”, a nasz przekaz tej kampani to „Po pierwsze Polska” –  realne interesy ekonomiczne i bezpieczeństwo Polek i Polaków, to robota prezydenta, nawet gdy nie podoba się to europejskim elitom i wielkim koncernom. Nasze hasła wyborcze „Silna, bogata Polska” i „Dumna, bogata Polska” najlepiej oddają hasło ruchu trumpowskiego „Make America Great Again„, dużo lepiej niż „Uczynić Polskę znów wielką”. To wyszło z badań.

– Program Mentzena to odpowiednik programu Trumpa, nawet pod względem liczby postulatów i ich hierarchii. A komunikacja to bezpośredni kontakt z ludźmi, bez pośrednictwa mediów, z których większość stała się uczestnikami politycznego sporu i działa bezczelnie po stronie naszych konkurentów. Dlatego Mentzen zamiast biegać po radiach i telewizjach, zbudował własne kanały dotarcia do wyborców i dociera do nich skutecznie. Chętniej chodzi do ciekawych youtuberów, podcasterów niż do tradycyjnych mediów, które są coraz mniej ciekawe i coraz mniej potrzebne.

– Ale jest coś jeszcze. W tej kampanii Mentzen wyróżnia się tym, że nie boi się poruszać tematów, bez kalkulacji, czy mu to szkodzi, czy nie, bo po prostu jest gościem, który ma własne poglądy i głosi je od lat, nie oglądając się na koniunkturę polityczną. Tymczasem po drugiej stronie mamy kandydatów, którzy prowadzą kampanię w swoich bańkach ochronnych, robią spotkania z wyselekcjonowanych aktywem partyjnym i pokazują to jako przykład swojej popularności.

Nie wierzy pan, że na spotkania z Nawrockim czy Trzaskowskim przychodzą sympatycy?

– Przecież tam ludzie z kartki czytają pytania! I tylko takie, które najpierw przeszły preselekcję w sztabie. To są sceny jak z filmów Barei. Na spotkania z naszym kandydatem przychodzą tysiące osób i to w małych miejscowościach, stoją na dworze, w deszczu, zimnie, bo chcą posłuchać kogoś nowego, świeżego.

Mentzen już takim świeżakiem w polityce nie jest. 

– W ludziach wywołuje energię, jak Andrzej Duda 10 lat temu. Widzimy ten sam entuzjazm, chęć pomocy w kampanii, ludzie sami przychodzą do nas, żeby wieszać banery. W naszej bazie zarejestrowało się ponad czterdzieści tysięcy wolontariuszy, którzy chcą pomagać! Wtedy to była ogromna dynamika, która niosła Andrzeja Dudę i dziś ta sama dynamika niesie Sławomira Mentzena. Też zaczynaliśmy od kilkudziesięciu osób na spotkaniach, a teraz mamy tłumy.

Program Mentzena to odpowiednik programu Trumpa, nawet pod względem liczby postulatów i ich hierarchii. A komunikacja to bezpośredni kontakt z ludźmi, bez pośrednictwa mediów, z których większość stała się uczestnikami politycznego sporu i działa bezczelnie po stronie naszych konkurentów.

Przemysław Wipler, poseł Konfederacji

Pytanie, czy tłumy, które przyszły na spotkanie w styczniu, pójdą zagłosować w maju.

– Wyciągnęliśmy wnioski z kampanii z 2023 roku i wiemy, jakie błędy wtedy popełniliśmy.

– Notowania zaczęły nam spadać, kiedy poza Krzysztofem Bosakiem i Sławomirem Mentzenem, którzy byli twarzami kampanii i mieli efekt świeżości, media zaczęły wyciągać i opisywać osoby, które nigdy nie powinny się na naszych listach znaleźć i to zaczęło żyć własnym życiem. Mieliśmy za słabą selekcję kandydatów, bo kontrowersyjny kandydat, nawet jeśli nie miał szans na mandat, bo miał słabe miejsce w słabym okręgu, to i tak nam szkodził. Oprócz tego mieliśmy w naszym obozie ludzi, którzy przyciągali od lat wierną grupę wyznawców, ale jednocześnie część wyborców odstraszali.

– Dzisiaj nie ma już z nami ani pana Janusza, ani Grzegorza Brauna. Konfederacja jest bardziej spójna, a obaj liderzy, czyli Mentzen i Bosak co najmniej podwoili swoje zaufanie społeczne od czasu kampanii dwa lata temu, radykalnie wzrosła im też rozpoznawalność. Oprócz tego mamy dobry klub parlamentarny, który pracuje i w konkretnych sprawach wyraźnie różni się od prawie całej klasy politycznej. A nasze tematy, kiedyś traktowane jako wariackie, nagle stały się tematami ogólnopolskimi, postulowanymi przez wszystkich wokół i okazały się mainstreamem, bo wygłasza je także Donald Trump i jego ludzie.

Ale skoro inni kandydaci mówią dziś Konfederacją, to czy nie odbierają wam tym samym wyborczego paliwa?

– Nie, bo to jest kwestia wiarygodności i poczucia, że to my mieliśmy rację, a inni zmieniają zdanie w zależności od potrzeb i sondaży albo nie wiemy, co naprawdę myślą. Największy problem z Karolem Nawrockim jest taki, że nie wiemy kim on jest, nie znamy jego poglądów, wiemy, że lubi kiełbasę i nie lubi szczepień. Ale jakie ma poglądy gospodarcze na przykład, tego nie wiemy. Jest szefem IPN, zajmuje się historią, a nie polityką. Uważam, że najwyższe stanowisko w polskiej polityce powinien sprawować polityk, nie ktoś, kto nie zna się na polityce i jest eksperymentem.

Mentzen pojawił się w krajowej polityce raptem parę lat temu. Też można powiedzieć, że jest eksperymentem.

– To bez porównania. W sekundę znajdziemy w internecie konferencje prasowe, wywiady, teksty, nagrania, wypowiedzi w Sejmie Sławomira Mentzena na wszystkie ważne dla Polaków sprawy. I co najważniejsze, wszystko co od zawsze mówił jest spójne. Czy to były lockdowny, łamanie praw obywateli przez rząd w pandemii, czy to były kwestie reakcji i działań politycznych po napaści Rosji na Ukrainę, czy to były kwestie związane z reagowaniem i sposobem przygotowania Polski do powodzi, mogę wymieniać długo. W prawie wszystkich tych tematach znamy stanowisko Mentzena. Karol Nawrocki zajmował się ważnym, ale bardzo wąskim wycinkiem spraw publicznych, czyli polityką historyczną.

Jak pan ocenia jego kampanię?

– Widać, że brakuje mu doświadczenia politycznego, popełnia błędy młodego polityka, który został rzucony na zbyt głęboką wodę. Nie można się nauczyć pływać nie pływając, tańczyć nie tańcząc, śpiewać nie śpiewając i nie można zostać topowym politykiem, nie będąc wcześniej w polityce. Polityka to trudne rzemiosło, którego nie da się dobrze wykonywać bez praktyki. Ryszardowi Petru też na początku nieźle szło, miał talent, był gwiazdą, a potem popełnił serię makabrycznych błędów, wynikających z braku doświadczenia, które go wypchnęły na lata z polityki.

Przemysław Wipler i Sławomir MentzenAdam ChełstowskiAgencja FORUM

Sztabowcy PiS powtarzają, że nie ma możliwości, by Mentzen przeskoczył Nawrockiego i wszedł do drugiej tury. PiS ma lojalnych wyborców.

– Bardzo mocno liczymy na taką niemądrą arogancję sztabowców Prawa i Sprawiedliwości, bo wyborcy są wbrew temu, co niektórym się wydaje, bardzo racjonalni. Wiemy też, że to czego potrzebujemy i co Polacy bardzo cenią to pokora. Dlatego z jednej strony gryziemy się w ręce gdy mamy dobre sondaże, bo obawiamy się, że nawet świetny wynik Mentzena jeśli będzie poniżej nich bardzo schłodzi społeczny odbiór tego sukcesu. Tak było kilka dni temu w Niemczech z wynikiem AFD.

– Ta racjonalność wyborców polega na tym, że wielu wyborców Platformy kilkanaście miesięcy temu zagłosowało na Szymona Hołownię, ponieważ Donald Tusk o to zaapelował mówiąc: „Kochani, jeśli Trzecia Droga nie wejdzie do parlamentu, to niezależnie od wyników innych PiS będzie miał trzecią kadencję”. Z tych samych taktycznych powodów wyborcy PiS dziś zaczynają racjonalnie wybierać Mentzena, bo zwyczajnie ma on większe szanse, by pokonać Trzaskowskiego w drugiej turze niż najlepszy możliwy kandydat PiS. To jest być może ten moment, w którym znaczenie ma zmiana generacyjna, która nie dokonała się w PiS, a która dokonuje się obok PiS. Bo powstała formacja prawicowa o wyraźnym rysie ideowym w kwestiach społecznych i gospodarczych, której liderzy są o kilkadziesiąt lat młodsi i którzy sprawniej komunikują się z nowym pokoleniem Polaków.

– Przecież jeżeli chodzi o młodych mężczyzn poniżej czterdziestki, to my już nie mamy pola do wzrostu, bo prawie wszyscy chcą na nas głosować. A jeżeli chodzi o poparcie wśród kobiet w tej grupie wiekowej, to ono też bardzo dynamicznie rośnie ku rozpaczy lewicy.

Nie idzie wam za to ze starszymi wyborcami, a to oni najchętniej głosują. Na PiS najczęściej.

– Dotarcie do tego pokolenia jest kluczowym zadaniem. Dlatego jednym z najważniejszych haseł podczas konwencji Sławomira Mentzena w Bełchatowie była propozycja, by seniorzy, polscy emeryci mieli takie same przywileje podatkowe jak najmłodsi Polacy. Czyli aby od zarabianych już w wieku emerytalnym pieniędzy nie płacili ani podatku dochodowego ani składek na ubezpieczenia. Bo chcemy, żeby ci, którym pozwala zdrowie pracowali, ale wtedy mają naprawdę czuć, że państwo im już niczego nie zabiera.

– Dla seniorów bardzo ważne jest też bezpieczeństwo i ochrona przed wszystkimi złymi rzeczami, które dzieją się w Polsce. Gruzińskie gangi, a za chwilę masa ludzi, wracających z ukraińskiego frontu, którzy będą szukać łatwego zarobku i będą rabować Polaków. Grozi nam powrót do lat 90. A do tego dojdą jeszcze tysiące przybyszy z Afryki i Azji, relokowanych po ośrodkach w Polsce na mocy paktu migracyjnego. Seniorzy to mądra grupa wyborców i wiedzą, że tylko my gwarantujemy zdecydowane działania w tych wszystkich kwestiach.

– Położyliśmy w Sejmie projekt uchwały mówiący, że cały Sejm wspiera Donalda Tuska i jego rząd, żeby nie wysyłać polskich żołnierzy na Ukrainę. Premier nie chciał tej uchwały. Podobnie jak nie był zainteresowany, gdy proponowaliśmy analogicznie uchwałę, że wspieramy rząd w nieimplementowaniu paktu migracyjnego i że będziemy tych ludzi wypychać poza granicę, jak ktoś ich nam podrzuci. Więc to jest pytanie o wiarygodność słów premiera, rządu, Rafała Trzaskowskiego. Bo łatwo jest coś opowiadać, ale jak my mówimy „sprawdzam”, to wtedy widać prawdziwe intencje.

– Za chwilę złożymy projekt ustawy dotyczący karania funkcjonariuszy obcych służb za podrzucanie nam przez granicę migrantów. Bo robią to głównie niemieccy funkcjonariusze i naszym zdaniem taki Niemiec za to, że wjeżdża na terytorium Polski i zostawia tych ludzi, powinien zostać zatrzymany, aresztowany i posadzony. Bo albo piszemy noty protestacyjne do rządu niemieckiego, które nic nie dają, albo bierzemy sprawy w swoje ręce.

Dziś tematem numer jeden jest kwestia bezpieczeństwa. Widać wyraźnie, że w tej tematyce najlepiej czuje się Rafał Trzaskowski. Wasz kandydat, ze swoim wizerunkiem chłopaka od piwa z Mentzenem, nie wygląda na kogoś, kto mógłby usiąść do stołu z Donaldem Trumpem i rozprawiać o pokoju w Ukrainie.

– Bardzo poważnie zerwaliśmy z takim wizerunkiem. W tej kampanii Sławomir Mentzen nie pije piwa, bo wiemy, że to przyszłemu prezydentowi nie przystoi. Co do Rafała Trzaskowskiego to jest to człowiek, który nie potrafi sobie poradzić z dzieciakami przyklejającymi się do asfaltu i blokującymi Warszawę, a chce być kolejnym, który będzie opowiadał o „wdeptywaniu Putina w ziemię”. Rafał Trzaskowski, który jak słusznie nagłośnił Krzysztof Stanowski, zbudował najdroższą w Unii Europejskiej toaletę za 600 tys. złotych, do której prowadzi wysypana trocinami ścieżka to nie jest symbol polityka, któremu Polacy chcą oddać Polskę w tak trudnych czasach.

– Potrzebujemy dziś prawdziwego lidera. A Mentzen tym się różni i od Trzaskowskiego i od Nawrockiego, że jest prawdziwym liderem swojej partii, swojego środowiska, a nie kimś wyjętym z kapelusza przez swojego szefa, który mówi: „To teraz ty spróbuj”. Ani Trzaskowski, ani Nawrocki nie są twarzami swoich obozów, są nimi Tusk i Kaczyński. My stawiamy na jednego z dwóch głównych liderów naszego środowiska, na polityka z realną, silną pozycją polityczną.

Czy jest pakt o nieagresji między Konfederacją a PiS w tej kampanii wyborczej? Bo nieoficjalnie można usłyszeć takie deklaracje.

– Niemądrze jest mocno atakować kogoś, kogo wyborców chcesz pozyskać. Musisz być skuteczniejszy, wiarygodniejszy, dowcipniejszy i bystrzejszy w atakowaniu tego polityka i w polemizowaniu z tym politykiem, który uosabia to, czego twoi obecni i przyszli wyborcy nie lubią i boją się w polityce. Dla nas jest jasne i oczywiste, że jeżeli chcemy grać o zwycięstwo i myślimy o wygranej, to naszym głównym kontrkandydatem jest leniuchowaty laluś, marionetka Tuska, „tęczowy Rafał”, którego nie znoszą nasi wyborcy, a jeszcze mocniej wyborcy PiS.

Czy to jest zalążek przyszłej współpracy PiS-Konfederacja, np. przyszłej koalicji? Czy rozmawiacie ze sobą o tym?

– Nie ma żadnych takich rozmów, nawet nieoficjalnych, ponieważ nie wiemy, czy za dwa lata, jeżeli wybory odbędą się w normalnym terminie, PiS jeszcze będzie istniał.

Potrzebujemy dziś prawdziwego lidera. A Mentzen tym się różni i od Trzaskowskiego i od Nawrockiego, że jest prawdziwym liderem swojej partii, swojego środowiska, a nie kimś wyjętym z kapelusza przez swojego szefa, który mówi: „To teraz ty spróbuj”.

Przemysław Wipler, poseł Konfederacji

Dlaczego miałby nie istnieć?

– Bo taka jest polityka. Nie wiemy w jakiej sytuacji będzie ten obóz, jeżeli kandydat tego obozu nie wejdzie do drugiej tury wyborów albo wejdzie i w niej przegra. Polska, w której pełnię władzy będzie miał obóz Donalda Tuska, to będzie straszna Polska, zwłaszcza dla polityków Prawa i Sprawiedliwości. Jeżeli ekipa Tuska będzie miała swojego prezydenta, to doprowadzi do wielkiej kryzysu politycznego, prawnego i społecznego w Polsce. Po stronie  opozycji zacznie się wtedy dekompozycja po przegranych wyborach, a jednym z pierwszych, który wyjdzie, zakładając własny projekt będzie Mateusz Morawiecki. Wspomni pani kiedyś moje słowa.

Odetchnęliście z ulgą, że Krzysztofowi Stanowskiemu jednak nie poszło tak dobrze na starcie kampanii, jak wszyscy myśleli, że pójdzie?

– Tak, bo baliśmy się Kukiza 2.0. Sytuacja, w której Stanowski bardzo poważnie podszedłby do swojej kampanii, wykorzystał media i zasięgi, które ma była dla nas bardzo groźna. Zwłaszcza, że mamy poczucie, że 90 proc. widzów Kanału Zero to są wyborcy Konfederacji. Bo skoro mamy gigantyczne poparcie wśród młodych mężczyzn, interesujących się sportem, to nie trzeba trudno łączyć kropek, żeby wiedzieć że to są ci sami ludzie. Zawsze jeszcze może się wydarzyć coś takiego, że on się odbije w tej kampanii, ale wydaje się – na szczęście dla nas – że stracił nią zainteresowanie.

– rozmawiała Kamila Baranowska

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version