Zabójstwo z miłości – fraza znana nam bardzo dobrze, przemielona wręcz przez popkulturę: książki, filmy, seriale. Czy można jednak naprawdę kogoś kochać i zabić? Czy ktoś, kto „zabił z miłości”, na pewno miał na myśli właściwe uczucie?

Statystyki pokazują, że większość zabójstw tego typu popełniana jest przez partnerów lub byłych partnerów ofiar, zwłaszcza w momentach, gdy druga strona próbuje zakończyć relację. Sprawcy często usprawiedliwiają swoje czyny „uczuciami”. Co ważne, bardzo rzadko się zdarza, że takie zabójstwa to jednorazowe sytuacje. Zazwyczaj poprzedzają je miesiące lub lata psychicznego, fizycznego, ekonomicznego czy seksualnego znęcania się, które bywa bagatelizowane przez otoczenie i samą ofiarę.

To efekt kultury, która przemocowe zachowania przedstawia jako przejaw miłości czy namiętności. Kontroluje i sprawdza? Martwi się. Przegląda prywatną korespondencję? Przecież nie ma miłości bez zazdrości! A czy to nie z jednego z książkowych bestsellerów ostatnich lat dowiadywaliśmy się, że gwałt można nazwać gorącym seksem, którego skrycie pragnie każda kobieta?

Nie bez powodu piszę o kobietach jako o ofiarach przemocy. Dane dotyczące zabójstw w związkach wskazują na znaczną dysproporcję między płciami ofiar. Według danych Światowej Organizacji Zdrowia 38 proc. zamordowanych kobiet na świecie zginęło z rąk swojego partnera, podczas gdy wśród zamordowanych mężczyzn tylko 6 proc. padło ofiarą partnerek.

Według szacunków Centrum Praw Kobiet w Polsce rocznie życie w wyniku przemocy domowej traci od 400 do 500 kobiet. Ta liczba obejmuje nie tylko zabójstwa, ale też pobicia ze skutkiem śmiertelnym oraz samobójstwa spowodowane przemocą ze strony partnera lub członka rodziny.

Warto również podkreślić, że według danych ONZ z 2023 r. na świecie zamordowano 85 tys. kobiet, z czego aż 60 proc. zostało zabitych przez współmałżonka lub innych członków rodziny. Okazuje się, że najniebezpieczniejszym miejscem dla wielu kobiet jest ich własny dom.

Oddaję w Państwa ręce numer, w którym poznacie najgorszą stronę związków i relacji. Ale piszemy o tym nie po to, by wzbudzać sensację i niezdrowe zainteresowanie problemami alkowy. Wierzymy, że nagłaśnianie takich spraw i historii zwiększy szansę na rozpoznanie sygnałów, które mogą świadczyć o przemocy w domu. A wtedy, być może, uda się wcześniej zapobiec jej eskalacji i ewentualnemu tragicznemu końcowi. Bądźmy na siebie uważni i nie bójmy się reagować, gdy ­wokół nas dzieje się zło.

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version