Agnieszka Niesłuchowska, Wprost”: Zagraniczni eksperci – jak podała „Gazeta Wyborcza” – wykryli ślady materiałów wybuchowych na przedmiotach z prezydenckiego tupolewa, który rozbił się w Smoleńsku 10 kwietnia 2010 roku. Wykluczyli oni jednak, aby na pokładzie samolotu doszło do wybuchu ponieważ substancje były w tak małych ilościach, że nie można ich wiązać z wybuchem. Jak pani podchodzi do tych analiz?

Magdalena Merta: Po pierwsze to nieprawda, że wykluczyli wybuch. Po prostu nie znaleźli śladów, które by uwiarygadniały tezę, że wybuch był spowodowany takimi środkami. Po drugie, należy uważnie wsłuchać się w głosy polskich ekspertów, m.in. Sławomira Szymańskiego i Krystyny Kamieńskiej-Treli, którzy zwracali po katastrofie uwagę na warunki, w jakich pobierano próbki. A działo się to po upływie dwóch lat – na wraku, który niszczał na płycie lotniska. Nic dziwnego, że ślady, o których mówią europejscy specjaliści, mogą być zbyt zdegradowane lub nieliczne. Jeśli jednak przetrwały aż dwa lata, to pewnie w chwili gdy doszło do katastrofy, musiało ich być znacznie więcej.

A pani zdaniem doszło do wybuchu?

Wszystko za tym przemawia i wielka szkoda, że gdy był czas, nie zrobiono porządnych badań. Dziś nie mielibyśmy o to sporu. Nie mogę też zrozumieć, dlaczego kwestia wybuchu wywołuje w ludziach tyle agresji. Przecież wybuch nie oznacza celowego podłożenia ładunku. A wybuchy zapisały się w rejestratorach, słyszały je też osoby, które były wówczas na płycie lotniska. Ich zeznania, znajdujące się w jednym z pierwszych tomów akt, są bardzo spójne. Rosjanie dostarczyli mapę z oznaczeniem sfer wybuchów – później minister Jerzy Miller, tłumacząc to na polski, tchórzliwie zrobił z tego strefy pożaru. O wybuchach mówił też Siergiej Szojgu, wówczas pełnomocnik Putina do sprawy katastrofy.

Strona rosyjska w ogóle nie bała się tego słowa, to Polacy utożsamili wybuch z zamachem i zaczęli wbrew dowodom zaprzeczać temu, że wybuch nastąpił.

Teoria o zamachu w Smoleńsku wciąż dzieli Polaków, bo jest wykorzystywana politycznie.

Drogę do politycznych manipulacji otworzył brak rzetelnych badań od razu po katastrofie. Jedni już kwadrans po katastrofie upierali się, że była to wina pilotów, drudzy, że mamy do czynienia z zamachem. Prawdy nie szukał nikt.

Która hipoteza jest według pani najbardziej prawdopodobna?

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version