– Biorąc pod uwagę coraz bardziej agresywną rolę Rosji w Europie, USA bardzo uważnie przyglądają się działaniom Rosji i szerszej sytuacji w Naddniestrzu – oznajmił rzecznik Departamentu Stanu Matthew Miller podczas briefingu prasowego.
– Stany Zjednoczone stanowczo wspierają suwerenność i integralność terytorialną Mołdawii w jej międzynarodowo uznanych granicach i nadal zachęcamy Kiszyniów i Tyraspol do współpracy i znajdowania rozwiązań dla pilnych problemów społeczności po obu stronach Dniestru – dodał.
Rosja może interweniować w Naddniestrzu. Kongres zwrócił się o jej pomoc
Słowa Millera były odpowiedzią na prorosyjski apel separatystycznych władz Naddniestrza o pomoc Moskwy. „Apelujemy do Rady Federacji i Dumy Państwowej Federacji Rosyjskiej z prośbą o wdrożenie środków ochrony Naddniestrza w obliczu rosnącej presji ze strony Mołdawii, biorąc pod uwagę fakt stałego pobytu na terytorium Naddniestrzańskiej Republiki Mołdawskiej ponad 220 tysięcy obywateli Rosji oraz wyjątkowo pozytywne doświadczenia rosyjskich operacji pokojowych nad Dniestrem, a także statusu gwaranta i mediatora w procesach negocjacyjnych” – napisano w uchwale, którą przegłosowano na środowym posiedzeniu tzw. Kongresu Deputowanych Wszystkich Poziomów w Tyraspolu.
Według jego członków Naddniestrze stało się obiektem „presji gospodarczej”, co jest sprzeczne z „europejskimi zasadami i standardami ochrony praw człowieka i wolnego handlu”.
– Mołdawia stara się wszelkimi środkami zniszczyć nasz potencjał gospodarczy. Stworzyć warunki nie do zniesienia dla życia naszych obywateli. Rozmontować jednoczące fundamenty społeczeństwa i osiągnąć demontaż naszej państwowości – oznajmił w przemówieniu otwierającym kongres przewodniczący Rady Najwyższej Aleksander Korszunow.
Apel Naddniestrza o pomoc Moskwy. Reakcja władz Mołdawii
Do apelu Naddniestrza krytycznie odniosły się władze Mołdawii. „Rząd odrzuca propagandę płynącą z Tyraspola” – napisał w mediach społecznościowych wicepremier Mołdawii Oleg Serebrian.
Z kolei rzecznik mołdawskiego rządu Daniel Vode uznał, że zjazd „deputowanych” Naddniestrza i jego decyzje nie stwarzają zagrożenia eskalacją i destabilizacją w regionie. Cały Kongres nazwał „wydarzeniem czysto propagandowym”.