Niedziela była ostatnim – głównym – dniem głosowania w wyborach do Izby Reprezentantów i samorządów lokalnych w Białorusi. Do wyborów dopuszczeni zostali jedynie kandydaci lojalni wobec reżimu Alaksandra Łukaszenki, prezydenta nieuznawanego przez społeczność międzynarodową. Kampania wyborcza toczyła się na tle zakrojonych na szeroką skalę represji i oczyszczenia pola politycznego z opozycji.
Reżimowa Centralna Komisja Wyborcza poinformowała, że w trwającym od początku tygodnia przedterminowym głosowaniu wzięło udział prawie 42 procent uprawnionych obywateli. Taka forma wyborów daje możliwość fałszerstw i manipulacji. Studenci, żołnierze, emeryci i urzędnicy państwowi są zmuszani do oddania głosu.
W tych wyborach został zniesiony próg frekwencji – odbędą się przy dowolnej liczbie zaangażowanych wyborców. Podczas głosowania nie ma niezależnych obserwatorów ani kandydatów opozycji. Nazwiska członków komisji wyborczych są objęte tajemnicą. Wybory do wyższej izby białoruskiego parlamentu – Rady Republiki – odbędą się 4 kwietnia.
Wybory w Białorusi. Alaksandr Łukaszenka: Prowadzimy uczciwą politykę
W głosowaniu na terenie Białoruskiego Państwowego Uniwersytetu Kultury Fizycznej wziął udział Alaksandr Łukaszenka. – Ludzie zaczynają rozumieć, że np. w Białorusi prezydent nie jest carem, nie jest bogiem, to bardzo ciężka praca. A w obecnej sytuacji nie każdy odważy się dźwigać ten ciężar naszego kraju na siebie. To samo dotyczy parlamentu – stwierdził.
– Powiem absolutnie szczerze i uczciwie: nigdzie na świecie nie ma tak otwartych, uczciwych wyborów jak w Białorusi. To dla nas święto. Zawsze tak było. (…) Prowadzimy szczerą, uczciwą politykę i właśnie takie są wybory. Nie potrzebujemy wojen i starć. Potrzebujemy spokojnego życia – dodał.
Jednocześnie polityk zadeklarował, że wystartuje w przyszłorocznych wyborach prezydenckich. – Żaden odpowiedzialny prezydent nie opuści swojego ludu, który poszedł za nim – podkreślał Łukaszenka. Stwierdził też, że pozostawienie stanowiska w tak trudnym i niepewnym okresie byłoby równoznaczne ze zdradą.
– Do wyborów prezydenckich jeszcze rok. Wiele może się zmienić. Naturalnie ja i my wszyscy, społeczeństwo, będziemy reagować na to, jakie zmiany zajdą w naszym społeczeństwie i w jakiej sytuacji podejdziemy do głosowania w przyszłym roku – mówił.
Wybory w Białorusi. Cichanouska: Naród widzi fałsz pseudowyborów
W wystąpieniu opublikowanym w mediach społecznościowych białoruska opozycjonistka Swiatłana Cichanouska podkreśliła, że reżimowe wybory nie mają nic wspólnego z demokracją. – Wszystkie partie, które nie podporządkowały się reżimowi, a także niezależne media, zostały zmuszone do milczenia – wskazywała. – Uniemożliwiono udział w wyborach wszystkim niezależnym kandydatom. Wielu z nich stało się więźniami politycznymi. Reżim Łukaszenki odmówił wpuszczenia na Białoruś niezależnych obserwatorów. Naród białoruski widzi fałsz tych pseudowyborów, które są jedynie pozorem demokracji. Teraz najważniejsze jest, by zdała sobie z tego sprawę również społeczność międzynarodowa – podkreśliła.
Przypomnijmy: w wyborach prezydenckich w Białorusi w 2020 r. zamierzał wystartować bloger i opozycjonista Siarhiej Cichanouski. Kandydatura działacza nie została zarejestrowana, Cichanouski został też później zatrzymany. W wyborach wystartowała ostatecznie jego małżonka, Swiatłana. Nieoficjalne wyniki wskazywały, że to ona została zwyciężczynią. Mimo to reżim Alaksandra Łukaszenki miał, według obserwatorów, sfałszować wyniki. Tym samym opozycja oraz społeczność międzynarodowa nie uznaje Alaksandra Łukaszenki za prawowitego prezydenta. Polityk rządzi krajem nieprzerwanie od 1994 r.