Biuro prasowe Urzędu Marszałkowskiego Województwa Lubelskiego przesłało nam informację: „Urząd nie ma wiedzy o wiadomościach bądź mailach wpływających do Centrum Onkologii Ziemi Lubelskiej. Takie pytanie należy kierować bezpośrednio do jednostki”. W szpitalu pytaliśmy, ale do tej pory nie udzielono nam odpowiedzi.
W wywiadzie dla „Sieci” były minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro mówił tak: – Operacja wstępnie była zaplanowana bądź w Lublinie, bądź w Zakopanem, u doskonałych specjalistów. Ale potem uznałem, że dalej muszę leczyć się za granicą. Punktem przełomowym była rozmowa ze śp. prof. Starosławską, która przyszła do mnie przerażona, mówiąc, iż dostaje e-maile z groźbami, nie tylko wobec niej, lecz także całego szpitala. Ta wspaniała lekarka, onkolog, nigdy wcześniej nie spotkała się z niczym takim, to było dla niej szokiem. Poczułem dużą przykrość, że przeze mnie ma takie nieprzyjemności, a było tego więcej. Uznałem, że nie mogę narażać lekarzy i szpitali na takie szykany. Zdecydowałem się na operację za granicą, którą opłaciłem z własnych oszczędności. Był to zwykły szpital, nie żadna, jak niektórzy sugerują, ekskluzywna klinika.
Operacja ta odbyła się w jednym ze szpitali w Brukseli. W grę wchodziły też inne placówki – również poza Europą – ale zdecydowano się na tę, z której można do Polski wrócić samochodem.
Życie Zbigniewa Ziobry i jego żony Patrycji Koteckiej w minionych miesiącach zaczęło się ogniskować właśnie w stolicy Belgii. Z informacji na stronach Parlamentu Europejskiego wynika, że Patrycja Kotecka została zatrudniona jako asystentka eurodeputowanych Patryka Jakiego i Beaty Kempy (Suwerenna Polska).
W obozie PiS można usłyszeć wiele domysłów, czy Ziobry wystartuje do Parlamentu Europejskiego. Jedni nasi rozmówcy twierdzą, że jest to prawdopodobne, a inni że wykluczone i niewskazane ze względów zdrowotnych. Póki co sam Ziobro przy rozmowach o układaniu list do PE miał deklarować, że jednak nie jest zdecydowany na start. Suwerenna Polska ma jednak starać się więcej niż dwa (dla Patryka Jakiego i Beaty Kempy) wysokie miejsca na listach PiS do PE, dając szansę na realną walkę o mandat.