Pacjenci nie przestrzegają zaleceń lekarskich, lekarze nie mają czasu dla pacjentów. Czy uda się to zmienić systemowo?
Nawet połowa pacjentów w UE nie przestrzega zaleceń lekarskich, a co drugi nie stosuje się do planu terapii. Realizacja zaleceń terapeutycznych (adherence) najgorzej wypada w przewlekłych chorobach cywilizacyjnych – wynika z danych Komisji Europejskiej. Potwierdzają to też dane z Polski. Aż 58 proc. osób z nadciśnieniem nie realizuje planu leczenia (leki, dieta, aktywność fizyczna) po roku od diagnozy. Wśród osób z potwierdzoną cukrzycą 36 proc. nie podejmuje leczenia. Źle jest w psychiatrii – 20 proc. pacjentów wychodzi z gabinetu z receptą i nigdy jej nie wykupuje, a tylko 40 proc. bierze zaleconą dawkę leków. Oprócz seniorów najbardziej niesubordynowani są młodzi – 10 proc. 18-latków w Polsce ma zdiagnozowane nadciśnienie i nic z tym nie robi. Nieprzestrzeganie zaleceń prowadzi do powikłań, jak udar czy zawał, i zwiększa ryzyko śmierci o 30 proc. Są też konsekwencje ekonomiczne – w UE koszty niesubordynacji pacjentów sięgają 125 mld euro rocznie, w Polsce – 6 mld zł rocznie.
Do jednej bramki
Potrzebne są działania systemowe. Debata na ten temat trwa. W połowie marca w Senacie ogłoszono powołanie nowego zespołu parlamentarnego, który ma się skupić na wypracowaniu rozwiązań systemowych wspierających adherence. Ostatnio temat podjęli też uczestnicy Kongresu Wyzwań Zdrowotnych, który odbył się w Katowicach. Wnioski? Warto brać przykład z innych krajów. W Portugalii adherence stał się priorytetem dla systemu ochrony zdrowia. W latach 90. tylko 4 proc. Portugalczyków z nadciśnieniem brało leki i kontrolowało ciśnienie. Najgorszy wynik w Europie stał się bodźcem do stworzenia koalicji na rzecz zmian. Teraz Portugalia ma najlepszą na świecie kontrolę nadciśnienia, a liczba zawałów i udarów spadła o połowę.
Ważna relacja lekarz–pacjent
Eksperci są zgodni, że aby osiągnąć progres w Polsce, trzeba zaangażować nie tylko lekarzy, ale także pielęgniarki, farmaceutów, pacjentów oraz decydentów. Wyzwań jest wiele. Chory w Polsce wciąż konfrontuje się z systemem, w którym nie ma miejsca na relację lekarz–pacjent. Podczas wizyty brakuje czasu na rozmowę, przekazanie choremu zrozumiałych informacji i włączenie go w proces podejmowania decyzji dotyczącej wyboru terapii. Efektem ma być wspólnie wypracowany plan leczenia, który pacjent będzie rozumiał, a tym samym z zaufaniem realizował. Z drugiej strony pacjenci nie zawsze czują się współodpowiedzialni za swój stan zdrowia, więc pracę do wykonania mają obie strony.
Pojawiają się też głosy, że w środowisku medycznym brakuje motywacji do osiągania celów terapeutycznych (wyleczenia chorego) i że trzeba ją pobudzić, rozliczając lekarzy z efektów terapii, a nie z procedury. W Wielkiej Brytanii np. przyznaje się benefity za osiąganie celów terapeutycznych (dla ośrodków zdrowia, dla lekarzy).
Konieczne jest także wspieranie nowoczesnych technologii, np. aplikacji przypominających pacjentowi o realizacji recept, i proponowanie leków w wygodnych schematach (np. raz na dobę), co zachęca do trwania w terapii. Warto też promować adherence pozytywnie, jako inwestycję w siebie i zdrowie. Polska prezydencja w UE to okazja do wprowadzenia tematu do agendy europejskiej.