Organizm kobiety niemal od początku zbroi się do wielkiej walki. Celem jest, aby kiedyś był on w stanie dosłownie stworzyć nowego człowieka. Gdy jednak kończy się wiek rozrodczy, ciało w pewnym sensie odpuszcza. To moment, kiedy niemal z dnia na dzień przechodzimy od młodości do wieku średniego. Oprócz metryki zmienia się wtedy jednak znacznie więcej.
Życiem kobiety rządzi zegar biologiczny. We wczesnej młodości zaczyna się proces dojrzewania, uwieńczony pierwszą miesiączką. Od tego momentu, przynajmniej w sensie biologicznym, kobieta może już być mamą. Jej organizm jest silny i potrafi wszystko wybaczyć – zarwane noce podczas nauki do egzaminów, imprezy, opychanie się fast foodami. Jeśli dochodzi do poczęcia, ciało wznosi się na wyżyny, zapewniając potomkowi idealne środowisko do rozwoju wewnątrzmacicznego. Następny etap to poród, czyli szok dla ciała, połączony z wielkim wysiłkiem i bólem.
Kobieta jest w stanie błyskawicznie zregenerować się po porodzie i jeszcze tego samego dnia (jeśli rodziła siłami natury) wstać, żeby opiekować się dzieckiem. Po sześciu tygodniach zwykle znów może zajść w ciążę. Co więcej, w ciągu swojego życia kobieta może rodzić nawet kilkanaście razy. Ale gdy wybija czterdziestka, ciało mówi „zwolnij”. Nie ma już żadnych ewolucyjnych walk do stoczenia. Teraz można już po prostu żyć – pracując, opiekując się dorastającymi dziećmi, po cichu myśląc o spokoju na emeryturze. Na tym etapie obserwuje się pierwsze istotne zmiany. Organizm nie wybacza już szaleństw. Skóra nie ukrywa już skutków palenia papierosów czy nieprawidłowego nawodnienia. Metabolizm zwalnia, przez co każde nadprogramowe ciastko dodaje się do obwodu w pasie.
Nowe my po czterdziestce to już zupełnie inne kobiety. Dojrzałe i mądrzejsze. Zaczniemy poważniej odczuwać skutki minionych lat. Mogą pojawić się dolegliwości i choroby, które do tej pory przypisywałyśmy seniorom. Rośnie ryzyko miażdżycy, nadciśnienia, choroby zwyrodnieniowej stawów i chorób nowotworowych.
Jeśli do tej pory nie wykonywałyśmy regularnych badań profilaktycznych, czas to zmienić. To moment, kiedy na czele priorytetów znaleźć się powinno dbanie o siebie, nie o innych.
Kobieta kończy 40 lat. Ostatnie dzwonki i wielkie zmiany
Teoretycznie nadal może zostać mamą, jednak poczęcie staje się trudniejsze. Organizm nie jest już nastawiony na macierzyństwo. Poziom hormonów spada, a to znaczy, że nad kobietą nie rozciąga się już parasol ochronny. Jeśli kobieta właśnie teraz zapragnie zajść w ciążę, może napotkać trudności. Z kolei panie, które nie planują już mieć dzieci, muszą pamiętać, że zajście w ciążę nie jest wykluczone.
– Po 40. roku życia obserwujemy spadek płodności, który wiąże się z naturalną redukcją tzw. rezerwy jajnikowej, czyli ilości i jakości komórek jajowych, a co za tym idzie – ze zmianami hormonalnymi – mówi dr n. med. Ewa Posadzka, ginekolog i endokrynolog z Centrum Medycznego Superior z Krakowa. – Zwykle pojawiają się więc problemy z zajściem w ciążę. Oczywiście statystycznie zdarza się, że jednak do poczęcia dojdzie, dlatego jeśli kobieta nie chce już decydować się na macierzyństwo, powinna pamiętać o antykoncepcji. Badania wskazują, że zastosowanie antykoncepcyjnych preparatów hormonalnych zmniejsza ryzyko rozwinięcia się raka jelita grubego, raka trzonu macicy, a także raka jajnika. Nieznacznie, bo o 0,2 proc. rośnie z kolei ryzyko raka piersi. To dwa przypadki na 1000, czyli bardzo mało.
Pierwsze hormonalne zmiany, z którymi zmierzyć muszą się kobiety, to zaburzenia lub brak owulacji oraz stopniowy spadek poziom estradiolu. Skutki tej rewolucji rzutują na ich stan zdrowia.
– Estradiol to hormon kobiecy, który wraz z progesteronem odpowiedzialny jest u nas za to, że miesiączkujemy. Ale nie tylko. Zapewnia on nam swego rodzaju protekcję przed chorobami układu krążenia i osteoporozą. Jego poziom zaczyna opadać już po 35. r.ż., jednak proces ten staje się bardziej dynamiczny właśnie po 40. urodzinach. A to oznacza, że mogą pojawić się wtedy zaburzenia miesiączkowania (czyli miesiączki zbyt częste lub zbyt rzadkie), ale też problemy ze zmniejszającą się gęstością kości. O złamania teraz łatwiej niż wcześniej – tłumaczy ekspertka.
- Na co trzeba zwrócić uwagę?
Z tymi zmianami trzeba się pogodzić, ale bezczynność absolutnie nie jest wskazana. Po 40. r.ż. dobrze jest wprowadzić odpowiednie działania prewencyjne. Powinnyśmy zadbać o dietę, suplementację, o ruch. Biorąc pod uwagę, że zwiększa się ryzyko chorób układu krążenia i osteoporozy, wysiłek fizyczny powinien być wzmożony. Oczywiście nie chodzi tu o bieganie w maratonach, ale raczej o umiarkowany ruch 3-4 razy w tygodniu. A jeszcze lepiej codziennie po 30 minut. Najlepsze są ćwiczenia aerobowe, z niewielkim obciążeniem. Sprawdzi się joga, pilates, rozciąganie, które zresztą są korzystne też dla przepony moczowo-płciowej. Ta z kolei nabiera teraz szczególnego znaczenia, bo po 40. r.ż. u kobiet pojawić się mogą problemy z nietrzymaniem moczu.
– Wysiłkowe nietrzymanie moczu ma związek ze spadkiem poziomu estradiolu, ale też z tym, co działo się wcześniej, czyli przede wszystkim z urazowymi porodami siłami natury i brakiem rehabilitacji poporodowej – mówi Ewa Posadzka. – W tej materii polecam kontakt z rehabilitantką zajmującą się miednicą. Ona nauczy pacjentkę, jak ćwiczyć. I tutaj bardzo ważne: tego nie da się nauczyć z internetu! To bardzo subtelne ćwiczenia, które na początku muszą być wykonywane pod okiem specjalisty. Dopiero później można robić to samodzielnie w domu. Najpierw ktoś musi kobiecie pokazać, jak prawidłowo ćwiczyć. Inaczej nie ma co liczyć na efekty.
Wejście w piątą dekadę życia to moment, gdy może rozwinąć się cukrzyca typu II.
– Musimy pamiętać, że przez to, że się starzejemy, spowalnia też nasz metabolizm. To z kolei oznacza, że w sposób fizjologiczny zwiększać się będzie masa naszego ciała. Ale wzrostowi podlegać zacznie też tzw. trzewna tkanka tłuszczowa, a więc ta, która wpływa na większe ryzyko rozwinięcia się cukrzycy. A to jest szczególnie wysokie u kobiet z otyłością. Kobietom 40+ zalecam więc też badanie przesiewowe u lekarza rodzinnego pod kątem cukrzycy – radzi ginekolożka.
Wraz z wiekiem rośnie ryzyko związane z chorobami nowotworowymi. Największym zagrożeniem jest rak piersi. I tutaj również najważniejsza jest profilaktyka. Regularne badania pozwalają na wykrycie zmian na wczesnym etapie, dzięki czemu możliwe jest skuteczniejsze leczenie.
– Onkolodzy prognozują, że w najbliższych latach nawet 20-25 proc. pań może mieć właśnie ten nowotwór. W prewencji raka piersi najważniejsze jest samobadanie. Większość pacjentek sama wyczuwa u siebie patologiczne zmiany. Samobadanie najlepiej jest wykonać do 10. dnia cyklu, przed owulacją. Na leżąco, zwłaszcza przy obfitym biuście. Takie badanie trzeba wykonywać co miesiąc. Poza tym co najmniej raz w roku lekarz ginekolog powinien zbadać piersi palpacyjnie. Raz na rok warto też zrobić USG piersi.
Niebezpiecznym dla kobiet nowotworem jest też rak szyjki macicy. Profilaktyka polega na regularnym robieniu cytologii. Raz w roku. Rak szyjki macicy rozwija się przez 10-15 lat.
– Regularne badanie pozwala na wychwycenie stanów przedrakowych. Jeśli wtedy wdroży się leczenie, jest bardzo niewielka szansa, że nowotwór zdąży nas dopaść – mówi ekspertka.
Po pięćdziesiątce. Na hormonalnym spoczynku
Choć panie zwykle nie przestają pracować zawodowo przed 60. rokiem życia, to jednak kobiecy organizm po pięćdziesiątce odstępuje od części obowiązków. Ustaje owulacja, nie ma miesiączki, a poziom hormonów spada do zera. Ciało kobiety idzie na emeryturę. W Polsce statystycznie ten moment nadchodzi, gdy kobieta ma 50-51 lat. Często jest on uwarunkowany genetycznie, dlatego najłatwiej go przewidzieć, gdy zapyta się o niego swoją mamę.
Jeżeli okresu nie było przez pół roku, po czym znów się pojawił, to mówimy o perimenopauzie, czyli fazie przedmenopauzalnej. Taki czas może trwać przez pół roku, ale i dwa lata. Kiedy minie 12 miesięcy bez miesiączki i pewne jest, że pacjentka nie zaszła w ciążę, nadeszła menopauza. I tutaj jedna bardzo istotna informacja: każde plamienie czy krwawienie z dróg rodnych na tym etapie jest alarmem. To sygnał, że koniecznie trzeba iść do ginekologa. Plamienie może być jednym z objawów raka endometrium. To nowotwór, na który narażone są kobiety już po 40. r.ż., jednak najczęściej występuje on właśnie po 50. urodzinach. Dlatego na tym etapie szczególnie istotna jest jego profilaktyka.
– Nie czekamy z wizytą na moment, kiedy pojawi się plamienie – wskazuje ginekolożka. Ryzyko raka endometrium zwiększa się wraz z wiekiem, otyłością czy cukrzycą. Po 50 r.ż. prewencyjnie powinnyśmy sprawdzać stan macicy poprzez badanie USG. W ten sposób określa się, czy błona śluzowa wewnątrz macicy nie zaczyna się rozrastać ponad normę. Bo właśnie w ten sposób rak endometrium może się objawić po raz pierwszy. Nie dając innych objawów niż te, które zobaczyć może tylko utrasonograf.
Kobietom powyżej 50. r.ż. zagraża również rak piersi. Do metod przesiewowych dołącza zwykle, choć nie zawsze, mammografia. Robimy ją teraz, bo po pięćdziesiątce zmienia się budowa piersi. Są już głównie tłuszczowe, podczas gdy wcześniej budowała je hormonozależna tkanka gruczołowa. Mammografię wykonujemy co dwa lata. Ale nie zapominamy też o samobadaniu piersi raz w miesiącu oraz o badaniach palpacyjnych u ginekologa raz w roku. U części pacjentek, zwłaszcza szczupłych, z piersiami o charakterze gruczołowym, nadal wykonuje się USG.
Zwiększa się również ryzyko raka jajnika i rozwija się on bardzo szybko, bo nawet w ciągu dwóch, trzech miesięcy i nie daje swoistych objawów.
– Robimy USG, by wykryć ewentualne patologiczne zmiany na jajnikach, ale najważniejsza jest jednak samoobserwacja ciała. Czy zachodzą jakieś zmiany, np. powiększający się obwód brzucha. Do tego należy cały czas pamiętać o profilaktyce raka jelita grubego i cukrzycy. Po 50. r.ż. powinno się wykonać kolonoskopię. Dlatego też ginekolodzy powinni pytać pacjentki również o problemy z wypróżnianiem czy krwawienia z dolnego odcinka przewodu pokarmowego.
- Jak sobie pomóc?
Przed chorobami układu krążenia chronią kobietę hormony. Jednak po czterdziestce ta protekcja zaczyna słabnąć, by po 50. urodzinach wyjść na zero. Przez brak estradiolu w organizmie kobiety wyrównuje się poziom ryzyka chorób sercowo-naczyniowych. I tu również najważniejsza jest profilaktyka. Teraz jeszcze bardziej osłabiony staje się układ kostny. Po menopauzie pojawia się osteoporoza starcza. Profilaktycznie zaleca się tu suplementację witaminy D, ale też wapnia. Do tego ćwiczenia fizyczne. Czynnikiem ryzyka jest palenie papierosów, ale też szczupła budowa ciała.
Po 50. r.ż. nasila się problem nietrzymania moczu i rośnie liczba kobiet, które borykają się z tym problemem. Głównym winowajcą jest brak estradiolu w organizmie. Skutkiem deficytu hormonalnego jest zmniejszenie napięcia mięśniowego, ich masy, a w efekcie obniżenie narządu rodnego.
– Oczywiście zalecam ćwiczenia, ale można też rozważyć hormonalną terapię menopauzalną. Możemy ją włączyć do 10 lat od menopauzy, o ile nie ma przeciwwskazań. Ale tu trzeba wiedzieć, że dobrze kontrolowane nadciśnienie tętnicze czy problemy z układem pokarmowym takim przeciwwskazaniem nie są. A pacjentki często wychodzą z takiego założenia i rezygnują z hormonalnej pomocy z zewnątrz. W Polsce jest tylko jedno wskazanie do zastosowania tej terapii – samopoczucie pacjentki. Jeśli mamy uderzenia gorąca, poty czy bezsenność, warto rozważyć takie rozwiązanie. I uczulam: hormonalna terapia zastępcza i antykoncepcja hormonalna to nie jedno i to samo. Środki stosowane przy menopauzie nie chronią przed ciążą. Z kolei tabletki antykoncepcyjne owszem, podnoszą poziom hormonów u przekwitającej kobiety, ale ich stężenie jest po prostu za wysokie. W Polsce antykoncepcję hormonalną przepisuje się pacjentkom do 51. r.ż.
Po sześćdziesiątce. Bądź dla siebie czuła
Profilaktyka i prewencja może w pewnym stopniu spowolnić procesy starzenia się, jednak nie da się ich całkowicie zatrzymać. Ciało kobiety jest już zmęczone. Bardziej niż kiedykolwiek potrzebuje więc czułego traktowania i opieki.
Sześć dekad życia to spory wysiłek dla kobiecego organizmu. Do braku hormonalnego wsparcia w wyniku menopauzy dołącza też naturalny, fizjologiczny proces starzenia się ciała jako całości.
– Po 60. r.ż. mamy kontynuację procesów i zmian, które pojawiły się w poprzedniej dekadzie życia. W przypadku osteoporozy zwiększa się ryzyko złamań i upadków. Warto zwolnić tempo, mocniej uważać na urazy. Do tego dochodzą też wszystkie procesy związane ze starzeniem się wzroku, słuchu i tak naprawdę każdego narządu w ciele kobiety – tłumaczy ginekolog.
– Na tym etapie życie nie powinno się zapominać o profilaktyce ginekologiczno-hormonalnej.
– Nadal co roku odwiedzamy ginekologa, robimy cytologię, USG ginekologiczne, a także mammografię lub USG piersi, jeśli ich budowa wymaga tego badania. Do tego podtrzymujemy prewencję cukrzycy i pilnujemy masy ciała. Choć jest to fizjologicznie trudne, powinnyśmy starać się nie dopuścić, aby ilość tkanki tłuszczowej przekroczyła dopuszczalne normy. W szczególności uważamy teraz na tkankę trzewną, bo to ona odpowiada za zwiększające się ryzyko cukrzycy i chorób układu krążenia.
- Jaka terapia?
Wiek kobiety po 60. r.ż. zdradza nie tylko ilość zmarszczek na twarzy czy spadek jędrności skóry. Zmienia się również budowa podskórnych tkanek.
– Wiotkość tkanki, którą widzimy na twarzy, dotyczy również tkanek, mięśni oraz więzadeł miednicy. Nie zapominamy o przeponie moczowo-płciowej, jednak musimy zdać sobie sprawę z tego, że na tym etapie już bardzo trudno jest wdrożyć prewencję nietrzymania moczu. Rozwiązaniem może być estrogenoterapia miejscowa, czyli dopochwowa. To bardzo dobre preparaty, które stosowane prawidłowo mogą pomóc. Kobieta może ją otrzymać, jeśli nie ma żadnych przeciwwskazań do stosowania estrogenoterapii. Warunkiem koniecznym jest jednak również ten, aby od menopauzy nie upłynęło więcej niż 10 lat.
Konsultacja: dr n. med. Ewa Posadzka — lekarz ze specjalizacją z ginekologii i położnictwa, pacjentki przyjmuje w Centrum Medycznym Superior w Krakowie. Pracuje też w Klinice Endokrynologii Ginekologicznej Szpitala Uniwersyteckiego. Zainteresowania zawodowe to endokrynologia ginekologiczna, leczenie niepłodności, leczenie endometriozy i ginekologia endoskopowa.