Podczas rozmowy z dziennikarzami w Monachium, gdzie odbywa się konferencja bezpieczeństwa, Wołodymyr Zełenski podkreślił, powołując się na dane wywiadu, że „w tym roku Rosja przygotowuje 15 dywizji, aby trenować swoich żołnierzy„.
– Myślimy, że wszyscy ci żołnierze będą trenować na Białorusi. Szacujemy, że to będzie ok 100-150 tys. żołnierzy – mówił. – Nie jestem pewien, odnośnie tego, że to (rosyjskie – red.) ugrupowanie będzie szło na terytorium Ukrainy. Nie chcę państwa straszyć, ale może tak być, podobnie jak w 2022 roku, że uderzą w Ukrainę. A może oni pójdą jeszcze dalej, do Polski, krajów bałtyckich – podkreślił Zełenski.
– Z danych wywiadowczych, które mamy, wydaje mi się, że on (Władimir Putin – red.) przygotowuje wojnę w przyszłym roku przeciwko krajom członkowskim NATO. Tak myślę, tak mi się wydaje. To nie jest tak, że mam 100 proc. wiedzy i mam nadzieję, że tego szalonego człowieka powstrzymamy – nadmienił prezydent Ukrainy.
Zełenski ostrzega. Czy jego słowa trzeba brać na poważnie?
Przypomnijmy, że Zełenski wypowiadał te słowa dzień po oświadczeniu Donalda Trumpa. Amerykański prezydent poinformował w nim o rozmowie z Władimirem Putinem w sprawie zakończenia wojny w Ukrainie. Czy słowa Zełenskiego należy brać na poważnie? Jak mówi Interii gen. Leon Komornicki, sytuacja jest złożona.
– To narracja strachu i próba wywierania presji. Rosja nie będzie gotowa. Mamy pięć lat – mówi gen. Leon Komornicki. Jak jednak przestrzega, nie można zmarnować ani dnia z tych pięciu lat, bo wróg czyha.
– Białoruś jest dla nas o wiele ważniejsza od Ukrainy. To brutalna prawda, ale mówię to z pełną otwartością. Dlaczego jest o wiele ważniejsza? Bo to jest Rosja. Graniczymy z nimi nie tylko przez Obwód Królewiecki, bo to tylko nazwa geograficzna, a w rzeczywistości Białoruś to jest Rosja. Tam wszystko już dzisiaj jest. Nie mamy potencjału, który by zrównoważył to, co jest już dziś na Białorusi – mówi nam gen. Komornicki.
– Białoruś jest kluczowa dla naszego bezpieczeństwa. Z kierunku ukraińskiego nie grozi nam takie niebezpieczeństwo, bo z Białorusi mamy tylko 200 km do Warszawy. Praktycznie rzecz biorąc już z terytorium Białorusi mogą ostrzeliwać Warszawę. To stamtąd w pierwszym rzędzie mogą iść uderzenia na kraje nadbałtyckie. Polska nie zostanie zaatakowana póki nie rozprawią się Rosjanie z tamtymi państwami. Tylko nie wcześniej niż za pięć lat – podkreśla rozmówca Interii.
Gen. Komornicki uważa, że słowa Zełenskiego są zbytnio alarmujące. – Rok? To jest niemożliwe. Rozumiem tę narrację podyktowaną tym, co może wydarzyć się w samej Ukrainie po zawarciu tego rozejmu czy pokoju. Mamy pięć lat – podkreśla.
Jak dodaje, ten czas nie może zostać stracony, a musi zostać jak najlepiej wykorzystany. – Mamy pięć lat, więc trzeba budzić Europę i wspierać Amerykanów. W tym czasie musimy zbudować siłę, realne odstraszanie, a nie tylko papierowe. Dzisiaj nikt w Europie nie ma siły, to wszystko to iluzje. Nie ma jej ani Wojsko Polskie, które czeka na sprzęt, potem zaczniemy szkolić żołnierzy, będziemy zgrywać systemy, a następnie wykuwać zdolności. A zdolności wykuwa się na poligonie, w terenie, w jednostkach, a nie w sztabie – przypomina.
Gen. Komornicki: Zełenski musi się wytłumaczyć
Wypowiedź Zełenskiego była znacznie szersza, nie dotyczyła jedynie wątku białoruskiego. Prezydent Ukrainy mówił też m.in., że jeśli Ukraina nie może dołączyć do NATO, musi mieć armię liczącą 1,5 mln żołnierzy. Do tego świetnie wyszkoloną i uzbrojoną w nowoczesną broń. Dodawał, że Ukraina potrzebuje poważnego kontyngentu wojskowego a nie misji pokojowych. – Ukraina jest gotowa przyjąć kontyngent pokojowy składający się wyłącznie z Ukraińców, ale problemem jest broń. Jeśli mamy 150 samolotów F-16, 25 systemów Patriot, po co nam zespoły z USA i Europy? – podkreślał.
– Rozumiem Zełenskiego, który musi znaleźć „winnego” za niezrealizowanie celów politycznych, które wyznaczył w tej wojnie swojej armii, czyli wyzwolenia Ukrainy spod okupacji rosyjskiej do granic sprzed 2014 roku. Jego problemem jest to, jak wytłumaczyć społeczeństwu ukraińskiemu, że nie udało się tych celów zrealizować. Rosja odtrąbi to jako zwycięstwo, a w przestrzeni informacyjnej będzie oddziaływać na społeczeństwo ukraińskie. Zełenski musi się wytłumaczyć, więc będzie starał się stawiać nowe żądania, oczekiwania. Rozumiem tę jego narrację, która jest podyktowana nowymi potrzebami, bo społeczeństwo ukraińskie za chwilę zacznie stawiać te pytania – tłumaczy gen. Komornicki.