Rosjanie kontynuują próby sparaliżowania ukraińskiej sieci energetycznej. Tym razem na cel wzięli zachodnią Ukrainę a jeden z pocisków manewrujących uderzył w elektrownię w pobliżu polskiej granicy.

Na Ukrainę nadal nie dotarło uzupełnienie zapasów amunicji przeciwlotniczej. Rosjanie za wszelką cenę starają wykorzystać tę słabość i kontynuują ataki, kiedy tylko sami uzbierają odpowiednią ilość pocisków. Po niespełna dwóch tygodniach przerwy Rosjanie przeprowadzili skoordynowany atak z kilku kierunków. W sumie użyli 76 środków ataku powietrznego — 55 rakiet i 21 bezzałogowców.

— W odparciu ataku powietrznego wroga udział brało lotnictwo myśliwskie, przeciwlotnicze siły rakietowe Sił Powietrznych, mobilne grupy ogniowe i jednostki walki elektronicznej Sił Obronnych Ukrainy – powiedział gen. broni Mykoła Olesczuk, dowódca ukraińskich Sił Powietrznych. Ukraińcom udało się zestrzelić 59 celów, w tym wszystkie Kalibry, 21 z 22 Shahedów i 33 z 45 pocisków manewrujących Ch-101/Ch-555, które zostały wytrzelone bombowców strategicznych Tu-95MS, operujących na Morzu Kaspijskim.

To im udało się przebić przez ukraińską obronę przeciwlotniczą w obwodzie lwowskim. Dzięki wystrzeliwaniu z dużej wysokości przez samoloty bombowe Ch-101/Ch-555 mogą pokonać aż 4500-5500 km z prędkością poddźwiękową, przenosząc głowice o masie 400 kg. W dodatku pocisk jest niewielkich rozmiarów, ma długość 745 cm i 300 cm rozpiętości skrzydeł, co utrudnia jego wykrycie i zestrzelenie.

„Dziś około godziny 5. rano okupanci trafili rakietami manewrującymi w obiekt wytwarzania energii w rejonie czerwonogrodzkim. Są dwa ogniska pożaru. Na miejscu pracują strażacy i sprzęt specjalistyczny. Nie ma zagrożenia dla ludzi żyjących w pobliżu” – napisał na Telegramie przewodniczący obwodu lwowskiego, Maksym Kozycki.

Jeden z Ch-101/Ch-555 uderzył w miejską elektrociepłownię w Czerwonogrodzie, leżącym 15 km od granicy z Polską. Władze poinformowały, że nikt nie został ranny ani zabity. Nie istnieje również zagrożenie z powodu uszkodzeń elektrociepłowni, a energia elektryczna zostanie przywrócona w najbliższym czasie. Zaatakowany został także Styj, leżący ok. 70 km od granic Polski. W mieście atakowane były dwa cele, nad które nadleciały pociski manewrujące znad Morza Kaspijskiego i Shahedy wystrzelone z terenu Białorusi. Nie udało im się jednak uderzyć w żaden z planowanych celów.

To piąty zmasowany atak Rosjan na ukraińskie obiekty energetyczne od 22 marca. Kojelny raz uderzyli na większą ilość celów w różnych regionach Ukrainy, co z kolei wymusza rozproszenie sił obrony przeciwlotnicznej i utrudnia zwalczanie nadlatujących pocisków. Mimo znacznych ograniczeń Ukraińcom nie udało się przechwycić jedynego wystrzelonego pocisku aerobalistycznego Ch-47M2, trzech Iskanderów i kilku Ch-101/Ch-555. Obrona przeciwlotnicza osiągnęła skuteczność na poziomie 77,6 proc., co, zważywszy na braki, jest całkiem dobrym wynikiem. Na szczęście Rosjanie mają problemy z zapewnieniem dostaw pocisków manewrujących i balistycznych na odpowiednim poziomie. Dzięki temu nie udało się zmusić Ukraińców do uszczuplenia zapasów do cna.

Choć widać, że Ukraińcy mają poważne problemy z neutralizowaniem pocisków balistycznych i nowoczesnych pocisków manewrujących. Dotychczas nowoczesne systemy przeciwlotnicze dostarczone z Zachodu nie miały problemów z przechwytywaniem najnowszej rosyjskiej broni, jednak przez braki w obronie przeciwlotniczej straty zadawane przez Rosjan są dotkliwsze niż w przypadku dotychczasowych ataków wielkoskalowych. Właśnie z tego powodu Kijów tak bardzo naciska na zwiększenie dostaw pocisków przeciwlotniczych. Środowy atak był największym od ponad miesiąca.

Na szczęście na kolejne tak duże uderzenie Rosjanie na razie nie posiadają środków — posiadaną amunicję wykorzystują na bieżąco. Nawet zwiększenie produkcji o kilkadziesiąt proc. nie rozwiąże problemu. Zwłaszcza że, nawet po jej zwiększeniu, Rosjanie będą w stanie produkować maksymalnie ok. 150 rocznie, a Iskanderów zaledwie 80 sztuk. I to przy założeniu, że będą mieli odpowiedni zapas podzespołów elektronicznych. Dlatego potrzebują przynajmniej kilkunastu dni, aby zebrać odpowiednią ilość pocisków manewrujących, rakietowych i amunicji krążącej. Nie jest to bowiem tak, że wyciągnie się pocisk z magazynu i można od razu z niego skorzystać. Musi on przejść przegląd i zostać przygotowany do misji. Stąd Rosjanie znów zostaną zmuszeni do przerwy w dużych atakach.

Co dla nich gorsze, ich skuteczność jest niewielka. Po dzisiejszych atakach Ukrenergo wydało uspokajający komunikat. Zniszczenia nie są na tyle poważne, aby przerwy w dostawie energii elektrycznej były duże. „Dziś w nocy od 18:00 do 23:00 możliwe jest wprowadzenie ograniczeń dla odbiorców domowych i przemysłowych na terenie całej Ukrainy. Ograniczenia będą równomiernie rozłożone we wszystkich regionach. Dokładny sposób funkcjonowania harmonogramów przestojów w każdym regionie zostanie opublikowany na oficjalnych stronach lokalnych regionalnych władz ds. energetyki” – czytamy w komunikacie. Dotychczas najdłuższe wyłączenia prądu trwały najwyżej kilkanaście godzin. Miało to miejsce podczas zimowych ataków w 2022 r., a dziś Rosjanom daleko do takich sukcesów.

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version