Od kilku miesięcy w mediach pojawiały się informacje o tysiącach żołnierzy z Korei Północnej wspierających rosyjskie działania wojenne na granicy z Ukrainą. Teraz, jak donosi pułkownik Ołeksandr Kindratenko, rzecznik ukraińskich sił specjalnych, żołnierze Pjongjangu wydają się zniknąć z pola walki.
Z ostatnich obserwacji wynika, że od około trzech tygodni nie zaobserwowano aktywności północnokoreańskich jednostek biorących udział w rosyjskich operacjach mających na celu przejęcie kontroli nad obwodem kurskim. Mimo że Moskwie udało się częściowo osłabić ukraińskie wpływy w regionie, Kijów nadal utrzymuje swoje pozycje, w tym nad strategicznym miastem Sudża.
Wcześniejsze raporty wywiadowcze wskazywały, że Kim Dzong Un, dyktator z Korei Północnej, zaoferował wsparcie dla swojego sojusznika Władimira Putina, wysyłając około 12 tys. żołnierzy. Z danych ukraińskich wynika, że mniej więcej połowa z nich mogła zostać zabita lub ranna, jednak brak niezależnej weryfikacji tych informacji.
Opinie na temat skuteczności północnokoreańskich oddziałów są podzielone. Niektóre źródła określały ich jako „mięso armatnie”, podczas gdy inne podkreślały dyscyplinę i umiejętności w posługiwaniu się bronią.
„The New York Times” donosi, że propozycja wysłanie żołnierzy Pjongjangu do Rosji była pomysłem samego Kim Dzong Una.
O problemach z adaptacją do nowoczesnej wojny dronowej mówił Kindratenko, wskazując na braki w doświadczeniu żołnierzy z Korei Północnej w tym zakresie, pomimo ich szybkości i prób unikania wykrycia przez bezzałogowe statki powietrzne.
Ukraińcy zdołali schwytać co najmniej dwóch północnokoreańskich bojowników, co potwierdził sam prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski, publikując materiał filmowy z przesłuchań. Kindratenko powiedział, że ukraińska jednostka sił specjalnych schwytała pierwszego z dwóch potwierdzonych jeńców wojennych na początku stycznia, nakłaniając bojownika do poddania się zamiast detonacji granatu.
Południowokoreańscy i ukraińscy urzędnicy twierdzili, że północnokoreańscy żołnierze odbierali sobie życie, aby uniknąć schwytania przez Kijów. Pod koniec ubiegłego roku Stany Zjednoczone stwierdziły, że są świadome tych doniesień i że żołnierze prawdopodobnie motywowani są „strachem przed odwetem na ich rodzinach w Korei Północnej w przypadku schwytania”.
Zdaniem pułkownika Kindratenko, jednostki północnokoreańskie miały za zadanie utrzymanie określonych sektorów Kurska, jednak ich ataki często kończyły się dużymi stratami w ludziach już w pierwszych minutach starcia. Zauważono, że żołnierze ci często porzucali ciężki sprzęt ochronny, aby zwiększyć swoją mobilność na polu walki.
Ponadto zdobyte przez Ukraińców rosyjskie plecaki północnokoreańskich żołnierzy zawierały głównie amunicję, a ubogie wyposażenie osobiste nie zapewniało nawet podstawowej ochrony przed zimnem. Kindratenko zwrócił uwagę, że sprzęt odzyskany z ciał poległych wskazuje na to, że byli oni często lepiej uzbrojeni niż rosyjskie siły, używając nowocześniejszych karabinów szturmowych AK-12, zamiast przestarzałych AK-47.
Nie jest jasne, czy i kiedy północnokoreańscy żołnierze powrócą na pole bitwy, ani czy zostaną zastąpieni przez nowe jednostki. Prezydent Zełenski wyraził przekonanie, że liczba jeńców z Korei Północnej może wzrosnąć. Spekuluje się, że po dodatkowym szkoleniu lub w ramach innych rodzajów działań bojowych, oddziały te mogą ponownie pojawić się w aktywnych walkach.
Tekst opublikowany w amerykańskim „Newsweeku”. Tytuł, lead i śródtytuły od redakcji „Newsweek Polska”.