Tysiące Polek, bardzo często studentek, pracuje na ponad 300 czatach erotycznych. Podglądają je miliony mężczyzn z całego świata. Doświadczone cam girls ze stałymi, wiernymi klientami zarabiają nawet 20 tys. zł plus 10 proc. dodatku za 150 wypracowanych godzin w miesiącu.

Klaudia przychodzi do pracy na 21. Pobiera koc, poduszki, stoliczek z Ikei i srebrne, rozwijane tło, które wiesza na stojaku za fotelem.

– Cześć dziewczyny! – rzuca na wejście, bo w jej pokoju (9 mkw. z widokiem na kuchnię) już siedzą dwie cam girls. Z pokoju obok (18 mkw., okno na zajezdnię tramwajową) dolatują stukanie w klawiaturę i ciche westchnienia albo stłumione chichoty.

– Stuka moderatorka, dookoła której, każda na swoim tle i za swoim komputerem, siedzą kolejne dziewczyny – tłumaczy Klaudia. – Klienci myślą, że są z nimi sam na sam, tymczasem one streamują, czyli nadają internetową transmisję, z pokoju pełnego ludzi. Poza tym widać je, ale nie słychać. Wyskakujące na ekranie dialogi z klientami, pewnymi, że rozmawiają z konkretną cam girl, pisze biegła w angielskim moderatorka. Kiedyś też tak pracowałam, ale znam kilka języków i nie potrzebuję tłumacza.

Godzina 22. Klaudia wygodniej siada na fotelu. Układa poduszki. Poprawia stanik i pudruje biust tak, żeby go optycznie powiększyć.

Na razie nie ma dużego ruchu. Kilkanaście tysięcy klientów z całego świata surfuje między stronami portalu, na których – niczym w wirtualnych okienkach – czekają cam girls, w Polsce nazywane dochodzącymi, żetoniarami albo kamerówkami. Aby je odwiedzić, wystarczy kliknąć w miniaturkę zdjęcia. Pierwsze pięć minut podglądania jest za darmo, za resztę trzeba płacić. Przeciętnie 3 euro za minutę. W opcji private chat albo exlusive chat, czyli na wyłączność – 5 euro. Klaudia celuje w kraje Europy Zachodniej (lepiej płacą). Polskę (rodacy skąpią) ma na czacie zablokowaną.

– Dziś jest najwięcej Amerykanów, którzy chętnie zaczynają dzień od wizyty u cam girl – tłumaczy Klaudia, pochylając się nad komputerem. – Widać też Holendrów, Duńczyków, Anglików i Niemców. Ci ostatni lubią klikać tzw. amatorki, czyli zdjęcia stylizowane na nieudolne selfie. Anglicy i Amerykanie wolą profesjonalne, robione lustrzanką. Nie mają pojęcia, że w studiu, z którego streamujemy, wszystkie zdjęcia – te stylizowane na selfie i te profesjonalne – robi zazwyczaj nasza menedżerka.

Godzina 23. W oczekiwaniu na klientów Klaudia odpala Netfliksa. Ogląda serial „Good girls”. Potem wypija pół butelki wody mineralnej niegazowanej i wychodzi na balkon odetchnąć nocnym powietrzem. – Trzeba dbać o higienę pracy. Bez zasad łatwo się wypalić – mówi. – Szczególnie w internetowej branży erotycznej, gdzie liczy się świeżość.

Wie, co mówi, bo pracuje na kamerkach trzeci rok i poznała dziewczyny, które szły na żywioł. Nadawały z domów, nawiązywały współpracę z podejrzanymi czatami, za niskie donejty (przelewy) zdejmowały majtki albo – nie daj Boże – podawały klientom prywatny adres.

– Nie radzę. Dla własnego bezpieczeństwa – mówi Klaudia, zerkając na monitor. Około północy na czat wpływa kolejna fala klientów, a ci, którzy nie załapali się na prywatne spotkanie z cam girls z pierwszych stron czatu, przechodzą na kolejne.

– Dlaczego nie warto streamować z domu? Cały zysk idzie do twojej kieszeni, a tu prawie połowę oddajesz menedżerowi – dziwię się.

– Nie opłaca się, nawet jeśli klient jest gotów dopłacić kilkaset euro za ekskluzywną masturbację z prywatnej łazienki. Wynosząc pracę do domu, nie dbasz o higienę psychiczną. Poza tym ze względu na odgłosy (bloki w Polsce są zbudowane z przepuszczającej dźwięki cegły dziurawki) sąsiedzi mogą cię zlinczować.

– A co z bielizną, skąd ten zakaz? – dociekam.

– W pracy lepiej nie zdejmować majtek. Wszystkie używamy tych samych kocyków i poduszek. To niehigieniczne. Poza tym praca cam girl nie polega – jak się wszystkim wydaje – wyłącznie na masturbacji. Tu przede wszystkim trzeba myśleć. Seks zaczyna się i kończy w mózgu, internet pozwala zobaczyć to wyraźnie. Klient chce, żebyś go upokarzała? Upokarzaj. Prosi, żebyś śmiała się z jego małego penisa? Śmiej się do rozpuku. Widać to go kręci – mówi, poprawiając włosy, bo właśnie na jej stream wchodzi dwutysięczna (na razie korzystająca z pierwszych, darmowych minut) osoba.

– Pandemia napędza ruch na czatach? – dopytuję.

– Oczywiście. Wpadają nowi klienci znudzeni siedzeniem w domu z żoną czy narzeczoną albo zmęczeni samotnością. Zaglądają starzy bywalcy, narzekający na brak nowych bodźców. Najtrudniej ma cuckold, czyli mężczyzna czerpiący przyjemność z podglądania partnerki uprawiającej seks z kimś innym. Prosi na przykład, żebym udawała, że zdradzam go z koleżanką z sąsiedniej kamerki. Udajemy. Dostajemy za to niezły donejt, a klient obiecuje, że wróci. Przyda się, bo miesięczne zarobki początkującej cam girl to niewiele ponad tysiąc złotych. Doświadczone ze stałymi, wiernymi klientami zarabiają nawet 20 tys. Plus 10 proc. dodatku za 150 wypracowanych godzin w miesiącu.

Zobacz też: Mniej scen seksu, pocałunków i statystów na planie. Tak się kręci filmy w czasach pandemii

Godzina 23.30. Klaudia łączy się w ekskluzywnej opcji private chat z Marco. Przystojny, ciemnowłosy, małomówny. Przedstawia się jako Amerykanin. Wysyła link do gry w szachy. Nie ma innych życzeń, chce tylko grać. Nie chce nawet, żeby Klaudia zdjęła stanik albo spodenki, pod którymi ma – zgodnie z BHP – majtki.

Klaudia sprawnie manewruje wieżą. Marco bije pionem w przelocie. Klaudia dociska, Marco coraz dłużej zastanawia się nad kolejnym ruchem. Oboje milczą. Mijają kolejne minuty, 5 euro każda.

Klikam w miniaturki innych cam girls. Szukam Polek, które mają otwartą opcję rozmów z Polakami. Proszę, żeby napisały, czego nie lubią w erotycznych czatach z Polakami.

– Nie znoszę, kiedy emigrant zarobkowy kaleczy polszczyznę, czyli tuż po kliknięciu w miniaturkę zdjęcia wydaje polecenia: Pokaż swoje tits. Wystaw swoją cunt. Klepnij się w butt. Patrz na mój wielki cook.

– Nikt nie obraża tak jak rodacy. Piszą na przykład: „Za gruba jesteś na takie czaty! Mam płacić w euro?! Za darmo bym takiej nie wziął. Ale masz odrosty! Kiedy ostatni raz farbowałaś włosy?! Ogoliłabyś się! Z czym do ludzi!”.

– Albo tak: „A tera patrz na mojego huja”. Albo „Ić do ściany, rzebym mug cię zobaczyć”.

Bunny Marthy – gwiazda polskich cam girls, od kilku miesięcy na pierwszej stronie najbardziej popularnego czatu erotycznego – kontaktuje mnie z Lolą_Sugarpill.

Lola i jej partner o pseudonimie Nabokov przez lata prowadzili na zachodzie Polski klub erotyczny. Organizowali w nim seksparty, pokazy dla fetyszystów i praktykujących BDSM (przyjemność z poniżania). Pandemia zamknęła chętnych na seksparty w domach, a właściciel lokalu wymówił najem.

– Berliński klub Insomnia robi streamy, a my nie mamy skąd nadawać – mówi Lola_Sugarpill. – Zarabiam więc na kamerkach. W domu.

Czytaj też: Roztaczają miłosny zapach przez wiele dni, przynoszą prezenty, budują imponujące gniazda. Wszystko po to, aby zasłużyć na seks

Do pokoju, który Lola_Sugarpill urządziła w ulubionym elektronicznym klimaciku (światło UV, ona w lateksowym wdzianku), zagląda dziennie od 400 do 500 widzów. Głównie z Europy Wschodniej – bo w odróżnieniu od Klaudii – nie wyłączyła Polski. Leży na wygodnym łóżku, kręci jointy z CBD, słucha techno, opowiada nieprzyzwoite dowcipy. Słowem: sprawia wrażenie równej babki z internetu. A widz z Europy Wschodniej lubi takie równe babki.

– Mężczyzna made in Poland różni się od mężczyzny z Ameryki? – pytam.

– Oczywiście – ożywia się Lola_Sugarpill. – Polacy ruszają na ratunek, bo wydaje im się, że ktoś trzyma mnie tu siłą. Piszą: „Jesteś za dobra na to miejsce! Nie rób tego! Nie pokazuj się naga obcym mężczyznom! Nagość to twój największy skarb!” – opowiada. Czasem dyskutuje z Polakami, którzy chcą ją ratować z – jak mówią – internetowego burdelu. Tłumaczy, że sprawia jej to przyjemność i daje niezły zarobek (na razie 3 tys. miesięcznie, ale zauważa tendencję zwyżkową).

Wtedy widz z Polski (albo Rosji) proponuje: – Spotkaj się ze mną w realu. Zapłacę ci 2 tys. za noc. A potem znajdę ci coś równie dobrze płatnego.

– Najczęściej jednak trafiam na rodaków, którzy widzą we mnie powiernicę – mówi Lola_Sugarpill. – Chętnie opowiadają o swoich żonach. Na początku zaznaczają, że je kochają i są im wierni. Potem jednak zaczynają narzekać, że z ładnych, atrakcyjnych babek zamieniły się w unikające seksu dewotki.

– Żony odmawiają im seksu? – pytam.

– Zazwyczaj nigdy nie robiły tego, na czym im najbardziej zależało: nie tańczyły dla nich w samych rajstopach, nie masturbowały się dla nich, nie opowiadały o tym, co lubią w seksie…

– A pytali, co one lubią? – zastanawiam się.

– Oni nie pytają. One nie mówią. I odwrotnie. Czasem proszę, żeby klienci mnie o coś pytali. A oni, co oglądam w telewizji, co jadłam na obiad. O seksie boją się mówić – mówi Lola_Sugarpill. – Brakuje im słów. Wstydzą się używać słów: penis, cipka, orgazm, domina, seks, fetysz. Z łatwością za to wydają polecenia. Polaków najbardziej kręci władza. A może raczej resztki władzy nad kobietami, której namiastkę dostają na czatach erotycznych.

Problem w tym, że za prywatny czat, na którym mogą nakazać cam girl, żeby ogryzała paznokcie, masturbowała się pałką policyjną albo pluła na ekran, trzeba zapłacić. A z tym płaceniem – jak mówią cam girls – Polak ma chyba największy kłopot.

Godzina 3.30. Klaudia robi mata królem i wieżą. Marco dziękuje i znika z czatu.

Po chwili na czat wchodzi para z Holandii. Oboje nadzy w łóżku. Proszą, żeby Klaudia wydawała polecenia, co mają robić. Klaudia pisze: standardowa gra wstępna, jedna pozycja, druga… Nagle para znika z ekranu.

– Skończyły im się środki na koncie – mówi Klaudia.

Klaudii też kończy się zmiana. Pod koniec miesiąca menedżerka na specjalnym, rozliczającym czacie podliczy jej godziny i przedłużone przerwy. Może uda się złapać nadgodziny i odłożyć trochę euro. Na własne mieszkanie. Na razie Klaudia mieszka z rodzicami, którzy nie mają pojęcia, gdzie na całe noce znika ich córka. Myślą, że pracuje w recepcji w hotelu. – I niech tak zostanie – uśmiecha się Klaudia.

Chowa do garderoby koc, poduszkę i srebrne tło. Zmywa makijaż, związuje włosy, zakłada jeansy, puchówkę. Idziemy do sąsiadującej z salonem zajezdni i ruszamy do centrum Warszawy pierwszym porannym tramwajem. Umawiamy się na telefon wieczorem. Po południu Klaudia zdaje egzamin. Studiuje lingwistykę stosowaną. Zabrakło jej paru punktów do stypendium naukowego.

– Również dlatego zarabiam na czatach – mówi.

– A tak zwana uczciwa praca? Z twoją znajomością języków… – dziwię się.

– Miałam kilka, wszystkie na czarno – przyznaje. – Ostatnio byłam recepcjonistką z pensją 2 tys. zł miesięcznie. Dziś, grając w szachy, zarobiłam sto euro. I do tego wygrałam z mężczyzną, który mi za to podziękował.

PS Klaudia zdała egzamin na 5.

Paweł Komar, terapeuta uzależnień i seksuolog w Laboratorium Potrzeb: Na Showup.tv, najpopularniejszy polski portal, na którym są streamowane treści erotyczne, wchodzi miesięcznie 9 milionów użytkowników. Działający na całym świecie Chaturbate ma 350 milionów. To głównie mężczyźni, chociaż zdarzają się też kobiety. Z badań wynika, że dla większości to sposób na nudę, samotność, poszukiwanie nowości.

Nie ma nic dziwnego w tym, że dorosły człowiek raz na jakiś czas ogląda takie treści. Gorzej, jeśli robi to nałogowo, a jak wynika ze statystyk jednego z największych serwisów z treściami pornograficznymi, Polacy są na 14. miejscu na świecie. Mamy też jeden z największych (obok Indii i Filipin) odsetków – 25 proc. – osób w wieku 18-24 lata (serwis podaje tylko statystyki dla osób 18+), które są regularnymi konsumentami treści porno. A im wcześniejszy i bardziej intensywny kontakt z pornografią, tym bardziej kształtuje ona wzorce seksualne i relacyjne.

Statystyki dotyczące młodzieży w wieku 11-18 lat są zatrważające: ponad 60 proc. chłopców i 24 proc.dziewczyn miało przynajmniej raz kontakt z pornografią w ciągu 30 dni poprzedzających badanie (według badań Instytutu Profilaktyki Zintegrowanej). Wejście na portale nie wymaga skomplikowanej procedury. Wystarczy po prostu kliknąć w baner „Mam 18 lat”.

Tekst z wydania „Newsweeka” 9/ 2021

Udział

Leave A Reply

Exit mobile version