Agnieszka zakochała się w narcyzie, bo uwierzyła w wielką miłość, którą jej okazywał. Dziś wie, że tylko udawał. Od początku obrażał się nie wiadomo o co, potem obiecywał poprawę. – W końcu się pobraliśmy. Później powiedział mi, że byłam głupia, że za niego wyszłam – wspomina. Kiedy urodziły się dzieci, życie Agnieszki zmieniło się w koszmar.
– Życie z narcyzem jest jak relacja z karabinem maszynowym. Może z niej wyniknąć tylko cierpienie, wyczerpanie, a w końcu totalna dezintegracja i destabilizacja psychiczna – tłumaczy trener osobisty Łukasz Kalinowski. Sam był w takim związku i wie, jak może się skończyć: zniszczeniem poczucia wartości, odebraniem pewności siebie, a w skrajnych przypadkach utratą znajomych czy nawet pracy.
Dlatego ostrzega: – Trzeba się jak najszybciej ewakuować. Bo narcyzm to przemoc.
Przekracza granice
– Plus 40 kilo, zaburzenia lękowe, problemy z oddychaniem i trawieniem, bóle mięśni, kręgosłupa i brzucha, a przede wszystkim głowy – Ewelina wylicza, co zostało jej po siedmioletnim małżeństwie.
Kiedy go spotkała, pomyślała: co za okropny człowiek. Jakby intuicja jej podpowiadała, by nie nawiązywać bliższej znajomości. – Lubił zwierzęta, więc sobie wytłumaczyłam, że na pewno ma dobre serce. Po pół roku rzucił wieloletnią partnerkę i wprowadził się do mnie. Nie pytał o zgodę, po prostu przyjechał ze swoimi rzeczami – opowiada.
Już po tygodniu dostała ostrzeżenie, czerwoną flagę, jak mówią ofiary narcyzów. Poszła pod prysznic, a kiedy wróciła, był obrażony, nie chciał powiedzieć dlaczego. W końcu wyjaśnił, że znalazł w jej telefonie zdjęcia obcego mężczyzny. – Strasznie mnie zaskoczyło, że grzebał w moim telefonie. I przecież wiedział, że jeszcze niedawno byłam w innym związku. Ale zamiast spokojnie to wytłumaczyć, zaczęłam go przepraszać – wspomina Ewelina.
Uważa, że dała mu wtedy sygnał, że może przekraczać jej granice. Ochoczo z tego skorzystał, co chwilę wywoływał awanturę. Ale potem znowu był tak miły, jak na początku. Kiedy się zaręczyli, stał się chorobliwie zazdrosny, zarzucał jej, że ma kochanków. – I uwielbiał perorować o moralności, zasadach, prawach kobiet i mniejszości. Chodził na marsze i prezentował się jako człowiek zatroskany sprawami świata. A w domu wyzywał mnie od kurew, szmat i wariatek – wspomina Ewelina.
Kiedyś powiedział w złości, że nie wie, czy nadal chce się z nią żenić. – Nie pomyślałam, że to dobrze. Miałam w głowie jedno: zaproszenia na ślub już wysłane i co ja teraz zrobię?
Natury narcyza nie zrozumie ktoś, kto nie był z nim blisko
Trudno go rozpoznać
– Szacuje się, że osoby narcystyczne stanowią około 1 proc. populacji, ludzi o rysach narcystycznych jest zdecydowanie więcej. Dane wskazują na przewagę mężczyzn, ale narcyzm dotyczy obu płci. Częściej słyszymy opowieści kobiet, ofiar narcyza, bo mężczyźni nie chcą ujawniać takich doświadczeń – mówi dr hab. Irena Dzwonkowska z Wydziału Psychologii Uniwersytetu SWPS w Katowicach.
Amerykańskie Towarzystwo Psychiatryczne opisuje narcyza tak: ma zawyżone poczucie własnej ważności, marzy o nieograniczonej władzy, sukcesie lub idealnej miłości, ale brakuje mu empatii. Imponuje mu prestiż, jest roszczeniowy i nagminnie wykorzystuje ludzi. Zazdrości innym lub uważa, że to oni są o niego zazdrośni.
– Osoby z wysokim poziomem narcyzmu często zachowują się arogancko, domagają się specjalnego traktowania, uprzywilejowania ze względu na swój rzekomo wyjątkowy status. Są przekonane o własnej wybitności, nie dysponując jednak żadnymi dowodami – dorzuca dr hab. Anna Czarna z Instytutu Psychologii Stosowanej Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Na pierwszy rzut oka nie jest łatwo rozpoznać narcyza. – Ma umiejętność robienia świetnego wrażenia, charyzmę i urok osobisty, w którym niebagatelną rolę odgrywa atrakcyjność fizyczna wynikająca z dbania o wygląd i styl. Na tym etapie nie wychwytujemy jeszcze roszczeniowości czy arogancji – mówi Anna Czarna.
Potrafi się doskonale maskować. – W strefie publicznej, wśród znajomych, może nakładać maskę uroczego człowieka, a brak empatii pokrywać sztucznie wypracowanymi strategiami. Za to zupełnie inaczej będzie się zachowywać w relacjach z partnerem, partnerką lub w rodzinie – mówi prof. Irena Dzwonkowska.
– Natury narcyza nie zrozumie ktoś, kto nie był z nim blisko – dodaje Łukasz Kalinowski.
– Musisz to poczuć, dotknąć, wejść w tę czerń, żeby zrozumieć – potwierdza Anita Deskiewicz, edukatorka i terapeutka. Kilka lat temu założyła na Facebooku grupę „Mała rzecz. Miłość i inne przemoce”, gdzie rozprawia się ze stereotypami na temat narcyzmu i jego ofiar. – Bez względu na to, ile przeczytasz i doświadczysz, możesz się nie zorientować, że wślizgnął się w twoje życie. Ma rys uwodziciela i to nie tylko w relacjach damsko-męskich. Uwodzi w zasadzie każdego, w każdej sytuacji. Człowiek poddany takiej manipulacji jest bezbronny – dodaje.
Chorobliwie zazdrosny
Aleksandra czuła, że coś jest nie tak, ale długo nie dopuszczała myśli, że to może być przemoc. – Nie wpisywałam się w stereotyp, że w przemocowe relacje wchodzą osoby, które mają jakieś deficyty emocjonalne. Ja miałam dobre wzorce, pochodzę z kochającej się rodziny, może dlatego nie umiałam ocenić zagrożenia. Tłumaczyłam sobie, że pewnie mąż jest zmęczony po pracy, niecierpliwy, ma prawo się zdenerwować, krzyknąć. Nawet jak się nade mną psychicznie znęcał, usprawiedliwiałam go. A kiedy okazywał chorobliwą zazdrość, myślałam, że tak mnie kocha, tak się o mnie troszczy. Koleżanki mówiły, że księcia z bajki mam, a córka wspaniałego ojca. A ja czułam się coraz gorzej – opowiada 41-latka.
Prof. Irena Dzwonkowska tłumaczy: – Osoba, która jest w romantycznym związku z narcyzem, aby przetrwać i nie doznać urazów, musi wypracowywać strategię. Na przykład stara się go zadowolić nieustającymi zachwytami, czyniąc mu przysługi, sycąc to poczucie wielkości i nadzwyczajności. Po to, aby ten związek trwał i żeby nie doprowadzać narcyza do agresji – mówi.
– Ze względu na ekstremalną nadwrażliwość narcyza jedno niewłaściwe słowo czy gest albo niezgoda na przekroczenie granic wywołują śmiertelną obrazę, wściekłość i bezwzględność. Jedyną szansą są przeprosiny, a i to nie zawsze – dodaje Łukasz Kalinowski.
Aleksandra wiele razy była bliska odebrania sobie życia, taka się czuła bezradna i skołowana. Dopiero rok temu zrozumiała, że żyje w toksycznej relacji. – Byłam z dzieckiem na terapii, opowiadałam o naszym życiu i pani psycholog powiedziała, że ja też potrzebuję pomocy. Olśniło mnie, nagle zrozumiałam mechanizmy, w jakich latami tkwiłam. Zapisałam się do grupy „Mała rzecz. Miłość i inne przemoce”, znalazłam tam wsparcie. Zrozumiałam, że skala przemocy psychicznej jest tak ogromna, że moja sytuacja to jeszcze pikuś – opowiada.
Wreszcie też poczuła, że nie jest sama. W grupie jest wiele osób, które mają podobne doświadczenia. Czytają o narcyzach, socjopatach i psychopatach, rozmawiają, podnoszą na duchu. Kiedy jedna prosi o radę, pozostałe rzucają się na pomoc. Często mówią: uciekaj, nic dobrego z tego nie będzie.
– To są z reguły ogarnięte kobiety. Ja też taka byłam. Nie wiedziałam nic o narcyzmie. Mieliśmy wspólną, dobrze prosperującą firmę we Włoszech, sukcesy, podróże, co niejako rekompensowało dyskomfort życia rodzinnego. I dopiero w momencie rozstania zaczęłam pojmować, co tak naprawdę się zdarzyło. Partner zabrał mi wspólny zawodowy dorobek, zostałam bez niczego – wspomina założycielka grupy Anita Deskiewicz.
Fałszywe obietnice
– Związek z narcyzem może się przytrafić każdemu, ale bardziej narażone są osoby empatyczne, wrażliwe, które chcą pomóc drugiemu człowiekowi, mają wrażliwość na krzywdę i są chętne do dawania i dzielenia się. Narcyz je lubi, bo wie, że jak już coś powiedzą, dotrzymają słowa. No i oczywiście DDD i DDA, czyli dzieci z dysfunkcyjnych domów albo dorosłe dzieci alkoholików – tłumaczy Justyna Czekaj, autorka popularnego projektu „Wilczycą być”.
Radzi, by nie lekceważyć intuicji, wypatrywać czerwonych flag. I już podczas pierwszego spotkania skupić się na tym, czy taka osoba robi to, co mówi. I jak zachowuje się wśród ludzi, jak ich traktuje. Czy może uważa, że wszyscy są jacyś nienormalni, wszyscy ją krzywdzą?
Ostrzeżeniem powinien być też etap bombardowania miłością. – Osoby narcystyczne szybko obiecują: „marzę o wspaniałej rodzinie”, „chcę mieć dzieci”. Ale między słowami, żeby potem móc się wyprzeć: „Przecież nic ci nie obiecywałem”. Przeważnie szybko przechodzą do wspólnego zamieszkania, do zobowiązań, które tak naprawdę nigdy nie są prawdziwe. Zaraz potem zaczynają testować, na ile mogą sobie pozwolić. Mówią na przykład: „A ja się rozstałem z poprzednią dziewczyną, gdy zaczynała na mnie krzyczeć”. Już sugerują, co jest dozwolone, a co nie – tłumaczy Justyna Czekaj.
Narcyz nieustannie powtarza słowo „ja”, we wszystkich przypadkach. – Nie interesują go inni ludzie – mówi prof. Irena Dzwonkowska.
Łukasz Kalinowski dorzuca: narcyz często szuka współczucia, umiejętnie wzbudza poczucie winy. – Stanowczo odradzam jednak wszelkie próby pomagania mu. On zawsze będzie cierpiał, jego narcystycznej rany nie da się uleczyć. I nawet nie wiadomo, kiedy kobieta, która była otwarta, pewna siebie, nagle jest słaba, roztrzęsiona, rozchwiana psychicznie, pozbawiona radości życia – mówi.
Jeszcze głębsze rany
– Im człowiek jest bardziej potulny, tym bardziej narcyz się rozzuchwala, próbuje wziąć ofiarę pod but – uważa Agnieszka, która żyje z takim człowiekiem od ponad 20 lat. Zakochała się w nim, bo uwierzyła w wielką miłość, którą jej okazywał. Dziś wie, że tylko udawał. Od początku obrażał się nie wiadomo o co, potem obiecywał poprawę. Zrywał z nią, potem wracał. – W końcu się pobraliśmy. Później powiedział mi, że byłam głupia, że za niego wyszłam – wspomina.
Urodził im się syn, potem kolejny i życie zamieniło się w koszmar. – A kiedy próbowałam się komuś poskarżyć, słyszałam, że nie mam na co. Dla obcych był niezwykle miły i uczynny, nikt nie wierzył, że dla własnej rodziny taki nie jest. To było strasznie frustrujące – mówi Agnieszka.
Jakiś czas temu trafiła na podcast o kobietach zakochanych w narcyzach i psychopatach. I nagle wszystko zaczęło jej się układać w całość. – To było o mnie, silnej kobiecie, która dała się omotać. Potem odkrywałam kolejne podobieństwa. Dowiedziałam się, że taki człowiek działa schematycznie, doskonale zna ofiarę i wie, jaki guzik nacisnąć, żeby zachowywała się tak, jak on chce. I zrozumiałam coś, co zawsze wydawało mi się niemożliwe: że mąż czerpie przyjemność z tego, że robi mi na złość – mówi.
Dlaczego ofiary narcyzów nie odchodzą? Dlaczego latami tkwią w związkach, które przynoszą im cierpienie i doprowadzają do krańcowego wyczerpania, a czasem nawet myśli samobójczych?
Bo wciąż mają w pamięci etap, kiedy było dobrze. – Osoba narcystyczna wie, na czym nam zależy, jakie są nasze wartości. Dostosowuje się do naszych oczekiwań, więc myślimy, że złapaliśmy pana Boga za nogi – mówi Justyna Czekaj. – Kiedy widzimy znaki ostrzegawcze, mówimy sobie, że nam się wydawało. Osoba narcystyczna też zaprzecza, kłamie i manipuluje, co sprawia, że zaczynamy wątpić w nasze zmysły. Poza tym stosuje pozytywne wzmocnienie, które uzależnia. Daje nam to, czego chcemy: chwilowe zainteresowanie, superrandkę. Na moment znowu staje się tym człowiekiem, którego poznaliśmy.
Narcyz uwodzi każdego i w każdej sytuacji. Poddani takiej manipulacji są bezbronni
Tylko raz w życiu
Ewelina w końcu postanowiła uciec od męża. Spakowała najpotrzebniejsze rzeczy, wzięła psa i wyprowadziła się. – I wtedy dopiero zaczęła się jazda. Nachodził mnie, na zmianę błagał o przebaczenie i groził. Dzwonił, pisał, pojawiał się wszędzie tam, gdzie akurat byłam. Wymyślił mediacje, ale złościł się, że jego zdanie nie jest najważniejsze. Któregoś razu mediatorka zauważyła, że trzęsą mi się ze zdenerwowania ręce. Zapytała: „Wie pan, że stosuje pan wobec żony przemoc? Ona się boi”. Więc zerwał mediacje – wspomina.
Ale nie odpuszczał, wystawał pod jej blokiem. Prosił, by wróciła, przecież ich miłość była niezwykła, coś takiego zdarza się raz w życiu.
– Takie związki trudno zakończyć. To nie będzie dojrzałe rozstanie, tylko chaos, bałagan, powroty. Osoba narcystyczna może grozić samobójstwem, przynosić kwiaty, znowu wejść w okres bombardowania miłością. Jeśli nie chciała wziąć ślubu, obieca małżeństwo, dom i dziecko. Może też stosować przemoc, zastraszać, próbować odebrać dzieci, pieniądze, zdrowie lub życie. Już sam związek jest dramatem, a to powoduje jeszcze głębsze psychiczne rany – mówi Justyna Czekaj.
Ewelina nie wróciła do męża. Ale wciąż jest jego żoną, bo na myśl, że musieliby się spotkać w sądzie, drętwieje ze strachu. – Mam teraz dobry związek, ale nie mogę w to uwierzyć. Doszukuję się problemów, zastanawiam, czy partner mnie nie zdradza. Co straciłam? Nie będę już pewnie mieć dzieci, za późno. I boję się, że już nigdy nie będę się śmiała tak jak dawniej. Zabrał mi beztroskę – mówi.
Aleksandra nie umie podjąć decyzji o rozwodzie. Boi się, że sobie sama nie poradzi. Agnieszka się rozwodzi, ale okropnie się boi, że mąż zabierze starszego syna. – Nie na siłę, bo jest pełnoletni, więc sam zdecyduje, z kim będzie. Ale mąż zastosował pełne spektrum bombardowania miłością. Nie opuszcza go na krok, basen, zakupy, restauracje. Dokładnie tak samo zrobił ze mną 25 lat temu. Myślałam, że gorzej już nie będzie. A potem znowu było gorzej. Bo czy jest coś gorszego niż świadomość, że nikt się nie oprze takiemu oszukiwaniu na miłość? – mówi.
Bardzo by chciała, aby inni dostrzegli, że istnieją ludzie, którzy są mili, uśmiechnięci, przeprowadzają staruszki przez ulicę, pomagają niepełnosprawnym, a w domu ściągają maskę z twarzy. I urządzają piekło najbliższym.