Przed spotkaniem Bogdanka LUK Lublin – Trefl Gdańsk wielu kibiców zastanawiało się, czy to ten dzień, w którym Wilfredo Leon zadebiutuje w PlusLidze. Oczywiście lublinianie mielu już za sobą mecz w Zawierciu, ale tam nowy nabytek klubu nie był jeszcze gotowy do gry. W piątek nie wyszedł na plac gry w podstawowym składzie, ale pod koniec pierwszego seta zameldował się na boisku.
Trefl Gdańsk wypuszczał prowadzenie
Spotkanie rozpoczęło się lepiej dla gdańszczan, którzy prowadzili 6:3. Później jednak szybko wynik się wyrównał. Gospodarze dogonili rywali i gra toczyła się praktycznie punkt za punkt. Wielki aplauz publiczności nastąpił przy wyniku 20:21 z pespektywy LUK-u Lublin. Wtedy na boisku pojawił się Leon. Jeden z najlepszych siatkarzy świata nie dotknął jednak nawet piłki. Po dwóch akcjach został zmieniony, a w najważniejszych momentach lepsi byli gracze Trefla. Wygrali pierwszego seta 25:23. Do zwycięstwa w tej partii gości poprowadzili Piotr Orczyk i Paweł Pietraszko.
Mnóstwo ciekawych rzeczy działo się w drugim secie. Trefl prowadził 10:4, a prawdziwe show w polu serwisowym widzieliśmy u Jakuba Jarosza. 37-latek nękał przeciwników swoją zagrywką. Później LUK zdobył… sześć punktów z rzędu i odrobił straty. Nie minęło zbyt wiele czasu, a znowu to gdańszczanie wyszli na prowadzenie, które dawało im nadzieję na wygranie drugiego seta z rzędu. Massimo Botti wprowadził w międzyczasie na boisko Leona, a później Trefl wygrywał już nawet 23:20.
Od tamtego czasu punkty zdobywali już jednak tylko gospodarze! Dwa z nich padły łupem Leona, ale warto docenić Mateusza Malinowskiego, który utrudniał rywalom życie swoją zagrywką.
LUK jak natchniony
Siatkarze z Gdańska wydawali na załamanych tym, w jaki sposób wypuścili zwycięstwo w drugim secie. Trzecia partia rozpoczęła się bowiem od koncertu gry LUK-u, który prowadził 5:1. Później Trefl nieco odrobił straty, ale następnie przez kilka błędów wszystko znów się rozsypało. Lublinianie osiągnęli sześciopunktową przewagę (16:10). Nie wyglądali na zespół, który miałby to wypuścić. Wszystko w grze podopiecznych Bottiego się zgadzało. Tym razem bez pomocy Leona zwyciężyli 25:19 i właściwie trudno wyróżnić jednego gracza za tego seta. Skończył go natomiast Mikołaj Sawicki udanym atakiem.
Później nastąpiło przebudzenie gdańszczan i rozluźnienie w szeregach drużyny gospodarzy. Najpierw Trefl rozpoczął czwartego seta od prowadzenia 8:5, a później powiększył przewagę, która wynosiła już siedem punktów (14:7). Niebywałe jest to, że LUK pogubił się na tyle, iż jeden punkt oddał rywalom dosłownie za darmo, popełniając błąd w ustawieniu. Botti szukał nowych rozwiązań. Ściągnął z boiska Sawickiego, by wprowadzić Leona. I to natchnęło lublinian. Szybko LUK chwycił kontakt z Treflem, bo niebawem przegrywali już tylko 17:18. Leon dorzucił kilka punktów w ataku, pokazując swoją klasę.
Bardzo nerwowo zrobiło się w końcówce partii. LUK doprowadził do wyrównania, ale to Trefl miał piłkę setową. Atak wykonał Malinowski, trafiając w boisko, ale dotknął też siatkę, co oznaczało, że Trefl niespodziewanie doprowadził do tie breaka!
Na początku piątej partii siatkarze grali punkt za punkt. Goście starali się zagrywać na Leona, a w ich szeregach wyróżniał się ponownie Orczyk. Z biegiem czasu do głosu dochodził LUK. Prym wiódł Aleks Grozdanov, a do niego dostroili się także koledzy. Lublinianie osiągnęli kilkupunktową przewagę (10:6). Przyjezdni nie zamierzali odpuszczać i nieco zmniejszyli przewagę przeciwnika (11:9 dla gospodarzy). Zagrywką zaskoczył Rafał Sobański, a tuż po tym czas zabrał Botti. Od tego momentu ponownie LUK był lepszy i wygrał tie breaka 15:10. To drugi triumf w tym sezonie drużyny z Lublina i drugi wynikiem 3:2.
Wilfredo Leon w swoim debiucie w PlusLidze zdobył siedem punktów i pozostawił po sobie dobre wrażenie. MVP spotkania wybrano libero drużyny gospodarzy Thalesa Hossa.
Bogdanka LUK Lublin – Trefl Gdańsk 3:2 (23:25, 25:23, 25:19, 23:25, 15:10)