Wywiad z Krzysztofem Stanowskim w Kanale Zero skończył się pierwszym poważnym kryzysem kampanii Sławomira Mentzena. Od czwartku do końca tygodnia politycy Konfederacji musieli tłumaczyć się w mediach ze słów swojego kandydata na temat aborcji w przypadku gwałtu oraz płatnych studiów.
To najpewniej nie ostatni kryzys w kampanii Mentzena. Jeśli polityk Konfederacji utrzyma wysokie poparcie, to może spodziewać się nasilenia ataków ze strony sztabów kandydatów wszystkich głównych partii politycznych. Któryś z tych ataków może sięgnąć celu i wywołać podobne problemy co wypowiedzi o aborcji w Kanale Zero.
Czy kampania Mentzena okaże się odporna na podobne kryzysy? By odpowiedzieć na to pytanie, warto przyjrzeć się temu, jakie są największe słabości a jakie źródła siły kandydata Konfederacji.
Kulisy pałacu
Foto: Newsweek
Radykalizm
Największym problemem Mentzena jest to, jak radykalne poglądy wyznaje. Elektorat może być naprawdę zaskoczony, z czym idą w pakiecie pomysły Mentzena na gospodarkę . A idą, jak się przekonaliśmy dzięki rozmowie ze Stanowskim, między innymi z bardzo radykalnymi poglądami na temat aborcji. Opór przeciw dopuszczalności aborcji w przypadku gwałtu to pogląd skrajny nawet jak na standardy polskich środowisk anty-choice. W większości zaakceptowały one przecież tzw. kompromis aborcyjny z 1993 roku i jeśli go atakowały, to raczej ze względu na przepisy umożliwiające terminację ciąży w wyniku wad płodu.
Aborcja to bynajmniej nie jedyny temat, gdzie poglądy Mentzena odbiegają od większości Polaków. W 2018 roku Mentzen był jednym z sygnatariuszy Konfederacji Gietrzwałdzkiej. W jej pierwszych zdaniach czytamy: „My, niżej podpisani […] zgodnie wyrażamy szczerą wolę poddania naszego życia prywatnego i publicznego panowaniu Chrystusa Króla Polski oraz opiece Jego Najświętszej Matki, Królowej Korony Polskiej. Przy czym Ich władzę nad sobą pojmujemy całkowicie realnie, bynajmniej nie tylko symbolicznie”. Dalej mamy ciągnący się przez siedem stron program „Wielkiej Polski Katolickiej”, gwarantującej każdemu Polakowi dostęp do broni, chroniącej dzieci przed propagandą „tzw. multikulturalizmu, quasi-religijnego ekologizmu czy pseudonaukowego genderyzmu” i walczącej z „tajną władzą politycznych mafii, służb i lóż”.
Mentzen deklarował się też jako przeciwnik demokracji i monarchista, wypowiadał się ciepło o dyktaturze Pinocheta, proponował wprowadzenie do polskiego systemu prawnego instytucji małżeństwa bez możliwości rozwodu bez zgody katolickiego biskupa. Ciągle można przypomnieć wyborcom filmiki z „piątką Mentzena”: „Nie chcemy Żydów, homoseksualistów, aborcji, podatków i Unii Europejskiej”. Mentzen twierdzi co prawda, że mówił wtedy o tym, co działa na wyborców Konfederacji, a nie o swoich poglądach, ale samo to, że kandydat musi tłumaczyć, co miał na myśli, mówiąc, że nie chce Żydów, nie pomaga w kampanii.
Słabość erystyczna
Mentzen ma też wielki problem z tym, by skutecznie bronić swoich poglądów – czy to w debacie z polityczną konkurencją, czy przepytywany przez dziennikarzy. W momencie gdy ktoś zaczyna kwestionować to, co mówi albo zadawać mu trudne pytania, Mentzen zwyczajnie sobie nie radzi. Pytany o swoje kontrowersyjne wypowiedzi, lider Konfederacji najczęściej obraża się, nieudolnie próbuje zmieniać temat albo udowadniać, że jego wypowiedź została „wyrwana z kontekstu”, a w końcu przechodzi do osobistych ataków na dziennikarzy, zarzucając im głupotę i brak intelektualnych kwalifikacji.
Równie słabo Mentzen wypada w debatach z politykami. W kampanii 2023 roku nie był sobie w stanie poradzić nawet z Ryszardem Petru – który przecież nie jest mistrzem Polski w tej konkurencji. Starcie ze znacznie lepiej radzącymi sobie z debatami Szymonem Hołownią, Rafałem Trzaskowskim czy Adrianem Zandbergiem może skończyć się dla Mentzena nokautem.
Erystyka, sztuka prowadzenia sporów to jedna z podstawowych umiejętności demokratycznego polityka. Mentzenowi wyraźnie jej brakuje.
Nieprzyjemny vibe
Wreszcie Mentzen w trudnych dla siebie sytuacjach – np. gdy słyszy trudne pytania – nie tylko pokazuje erystyczną bezradność, ale sprawia też wrażenie osoby nieprzyjemnej, nieuprzejmej, łączącej skrajną arogancję z bardzo kruchym ego. Wypowiedzi na temat aborcji nie tylko mogą przykleić mu łatkę radykała, ale też osoby pozbawionej elementarnej empatii.
Inaczej mówiąc, Mentzen często tworzy wokół siebie aurę osoby mało sympatycznej i dziwacznej – co najlepiej pokazują jego komentarze o tym, że nie potrafi zrobić jajecznicy.
A w wyborach prezydenckich, bardziej niż jakichkolwiek innych, chodzi o to, by kandydat wygenerował pozytywny vibe, by przekonał wyborców, że jest z kimś, z kim chcieliby wypić piwo albo kogo widzieliby jako idealnego zięcia. Mentzen – choć piwo odgrywało bardzo istotną rolę w jego kampanii w 2023 roku – niekoniecznie będzie wywoływał takie emocje u wyborców.
Kandydat protestu
Największą siłą Mentzena jest z kolei to, że jest ciągle osobą w polityce nową, niezwiązaną z żadną dwóch partii rządzących naprzemiennie Polską od dwudziestu lat. W każdych wyborach od 2005 roku było miejsce na trzeciego kandydata, zbierającego głosy Polaków rozczarowanych dwiema największymi partiami, gromadzącego głos protestu.
W tych wyborach tym kandydatem został Mentzen i raczej nikt nie odbierze mu tej roli. Próbuje Zandberg, ale program Zandberga – choć znacznie mniej radykalnie lewicowy niż radykalnie prawicowe są propozycje Mentzena – za bardzo odstaje od polskiego centrum i oczekiwań wkurzonych na system wyborców. Próbuje Hołownia, ale marszałek Sejmu i jeden z liderów rządzącej koalicji nie bardzo nadaje się na kandydata protestu.
Mentzen nigdy nie rządził, jego pomysły nie zostały przetestowane, może więc wiarygodnie uderzać w cały system polityczny i przedstawiać się jako jedyna prawdziwa alternatywa dla rozczarowującego rządu Tuska i nieudolnej opozycji PiS. Im bardziej Mentzen będzie atakowany przez obie główne partie, tym mocniejsze bardziej wiarygodny będzie dla antysystemowego elektoratu.
Słabość głównych graczy
Kolejną wielką siłą Mentzena jest słabość najważniejszych graczy w tych wyborach. Trzaskowskiego – który sam prowadzi niezłą, nawet jeśli nudną kampanię – ciągnie w dół słaba ocena rządu i demobilizacja jego zwolenników. Ten sam problem mają Hołownia i Biejat. Z kolei widoczna w badaniach frustracja Polaków, niepewność co do przyszłej sytuacji ekonomicznej i międzynarodowej sprzyjają Mentzenowi.
Wielkim prezentem dla kandydata Konfederacji okazało się wystawienie Karola Nawrockiego jako kandydata PiS. Beznadziejna, nieinspirująca kampania Nawrockiego otwiera Mentzenowi drogę do elektoratu partii. Gdyby PiS postawił np. na Przemysława Czarnka, kandydat Konfederacji radziłby sobie dziś znacznie gorzej.
Im bardziej Mentzen będzie zbliżał się w sondażach do Nawrockiego, tym więcej wyborców PiS uzna, że nie ma co się obawiać, że głos na Konfedaratę zostanie „zmarnowany” i może ostatecznie go poprzeć w maju.
Globalne trendy
Mentzenowi sprzyjają też globalne trendy, głównie widoczna w całym zachodnim świecie polityczna koniunktura korzystna populistycznej prawicy. Centrowe siły znajdują się w mniejszym lub większym kryzysie, coraz więcej wyborców postrzega je jako niekompetentne lub oderwane od problemów zwykłych ludzi. W Stanach po raz drugi wygrał Trump, a demokraci jak na razie wydają się niezdolni do sformułowania spójnej politycznej odpowiedzi na radykalny program jego drugiej administracji.
Jeszcze w styczniu wydawało się, że na tym globalnym trendzie skorzysta w tym roku PiS. Dzięki wystawieniu Nawrockiego zyskuje jednak Mentzen. To Mentzenowi udało się narzucić język i tematy kampanii, o jego elektorat bije się nie tylko Nawrocki, ale też do pewnego stopnia Trzaskowski. Gdy wszyscy zaczynają mówić językiem Mentzena, sprzyja to kandydatowi Konfederacji – bo w takich sytuacjach zamiast „podróbek” wyborcy często wybierają „oryginał”.
Mentzenowi sprzyjać też może niepewna sytuacja międzynarodowa związana z zachowaniem Trumpa i negocjacjami wokół wojny w Ukrainie. Gdy chwieje się porządek, który od czasu wejścia Polski do NATO i Unii Europejskiej wydawał się niewzruszony, komunikat Mentzena („musimy liczyć głównie na siebie, nie możemy dać się wciągnąć do żadnych konfliktów”) może okazać się atrakcyjny dla wielu wyborców. Zwłaszcza dla młodych mężczyzn obawiających się, że jeśli politycy wciągną Polskę w wojnę na wschodzie albo zdecydują się wysłać na Ukrainę polskie wojska, to oni poniosą tego koszty, idąc w kamasze.
Kandydat Konfederacji będzie też korzystał na polsko-ukraińskich napięciach, które ciągle są dość silne w związku z sytuacją ukraińskich migrantów w Polsce czy z problemami polityki historycznej.
Pieniądze
Wielką, często niedocenianą siłą Mentzena są pieniądze. Kandydat Konfederacji będzie najbogatszym obok Marka Jakubiaka uczestnikiem prezydenckiego wyścigu – w zeszłym roku portal Money.pl jego majątek szacował na ok. 64,5 miliona złotych. Takie pieniądze nie tylko ułatwiają prowadzenie kampanii, ale mogą być wizerunkową zaletą.
Mentzen nie odziedziczył swojego majątku, nie uwłaszczył się na wątpliwych prywatyzacjach, zdaniem większości wyborców sam doszedł do dużych jak Polskę pieniędzy w dość młodym wieku. Jego biografia idealnie wpisuje się w ten sposób w aspiracje młodych mężczyzn, wśród których Konfederacja ma największe poparcie.
Sukcesy Trumpa pokazują, że w czasach rozchwiania i chaosu wyborcy zwracają się ku zamożnym politykom, traktując ich majątek jako gwarancję, że nie będą odczuwali korupcyjnych pokus i jako dowód ich kompetencji, nie tylko biznesowych. Dla zwolenników Konfederaty majątek polityka, nawet bardziej niż jego doktorat z ekonomii, będzie dowodem, że zna się on na gospodarce i ma dobre pomysły dla kraju.
Co zadecyduje?
Pytanie, czy w najbliższych tygodniach przeważą silne czy słabe strony Mentzena. Czy jego radykalne poglądy odstraszą wyborców, czy też międzynarodowy kontekst uczyni je znacznie mniejszym obciążeniem niż mogłoby się to dziś wydawać? Czy dziwaczny, często nieprzyjemny vibe, jaki czasem ma Mentzen, odstraszy więcej wyborców niż przyciągnie jego wizerunek człowieka sukcesu? Czy zaszkodzą mu słabe debaty, czy pomogą ataki konkurentów?
Przekonamy się w maju.
