
Agnieszka Niesłuchowska, „Wprost”: Ostatnie dni w obozie PiS były wyjątkowo intensywne. Pilne narady, i to bez udziału Mateusza Morawieckiego, zaskakująca sugestia Jacka Sasina o chęci koalicji z Grzegorzem Braunem, a w tle spory frakcyjne. Wewnętrzne komplikacje osłabiają prawicę.
Tadeusz Cymański: Nie sądzę. Faktycznie przecieki do mediów są większe, ale napięcia i różnice zdań, poglądów, zawsze były. Wystarczy wspomnieć o fundamentalnym sporze ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry i ówczesnego premiera Mateusza Morawieckiego. Poróżnił ich Zielony Ład, KPO, to mi się bardzo nie podobało, bo brudy pierze się w rodzinie. Dlatego ubolewam, że te napięcia wychodzą „na zewnątrz”. Kiedyś była większa dyskrecja.
Teraz jest inaczej, nie jesteście u władzy. I nie przejmiecie jej, jeśli pochłoną was kłótnie.
To byłoby dziwne, a wręcz nienormalne, gdyby w partiach nie było starć różnych środowisk. Kiedyś frakcja liberalna w PiS była silniejsza, teraz trochę osłabła. Zwyciężyły poglądy o charakterze bardziej społecznym, związkowym, solidarnym.
Czyli „harcerze” Mateusza Morawieckiego zeszli na dalszy plan? Zdziwiło pana to, że były premier wybrał się na spotkanie z wyborcami na Podkarpaciu zamiast udać się na spotkanie do prezesa?
Słyszałem komentarze, że już nie jest w łaskach prezesa, a niektórzy dziennikarze piszą o otwartym buncie, spacyfikowaniu Morawieckiego przez prezesa, bo to przykuwa uwagę.
Ale jeżeli ktoś zaciera rączki i cieszy się, że w PiS-ie zaczyna się jakaś wojenka, mocno się rozczaruje. Instynkt i doświadczenie uczą, że wszelkie wycieczki i próby pójścia na swoje źle się kończyły.
Uważa pan, że jest możliwa koalicja PiS z Grzegorzem Braunem, jak uważa Jacek Sasin?
Niektóre poglądy i zachowania Grzegorza Brauna przekraczają akceptowalne granice. Natomiast dla mnie problemem nie jest sam Grzegorz Braun, ale to, kto za nim stoi. Według sondaży ma 7-10 proc., czyli poparcie nawet ponad miliona Polaków.
O czym to świadczy?
To dobre pytanie, podobnie jest z niemieckim AfD. O tych partiach można powiedzieć wszystko, ale działają legalnie i mają liczne grono wyborców. Zawsze się dziwiłem, gdy odsądzano od czci i wiary Giorgię Meloni czy Marine Le Pen, ale nie można ich opluwać i mówić, że są brunatnymi koszulami, porównywać ich do faszystów.













